reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Hej,
wróciliśmy od specjalisty i mam mieszane uczucia.
Miło jest usłyszeć, ze mam grzeczne dziecko, że nie odbiega od normy, a wręcz że jest bardzo inteligentne, ale... No właśnie. Hania zawsze w "gościach" u obcych osób zachowuje sie jak anioł, przez ok 2 h. Psycholog powiedziała, że to bardzo długo jak na jej wiek:baffled:. Że płaczliwość, a nawet histeria, nigacja, niesłuchanie rodziców jest typowe dla jej wieku. A sposoby, którymi sobie z tym radzę są dobre. I nawet to, że niechciałam Hani przytulać gdy byłam zła to poprawne zachowanie, które bardziej do niej trafiło, niz tłumaczenie. Mówi, ze jak jestem zła na męża to też sie nie przytulam, więc gdy Hani mówię, ze jestem zła, bo ona bardzo niegrzecznie się zachowała, zrobiła coś co mi się nie spodobało (mówię jej co) i że nie chcę w tej sytuacji jej przytulić jest normalnym zachowaniem. Poza tym dowiedzieliśmy się, że wymagamy od Hani jakby była 5 latkiem, że wtedy ma sens tłumaczenie a na tym etapie nie bardzo, raczej prosty komunikat, np. gdy czymś rzuca o ziemię mówić " w ten sposób nie będziemy się bawić" i zabrać tę rzecz, którą rzuciała. A jeżeli jest to sposób rozładowania się (rzucanie) to dać dziecku do ręki np. maskotkę, którą może sobie rzucać:baffled:. Że nie mozna w dziecku tłumić złości, tak jak ja robiłam, tzn, gdy mała jest zła mówiłam jej "gdy jesteś zła przytul się do mamy". Mam pozwolić dziecku na złość. I nazywać te uczucia, czyli np. powiedzieć "widzę , że jesteś zła, poczekam aż złość ci przejdzie i wtedy np. będziemy bawić się dalej". Mówiła, ze w sytuacji gdy Hanię o coś proszę, a ona mówi nie, ja naciskam żeby to zrobiła i mała zaczyna płakać, wynika to z tego, ze z jednej strony chciałaby mnie posłuchać a z drugiej ma inne zdanie w tej kwestii i płacz wynika z jej zagubienia, nie wie jak ma postąpić. Jest odrębną osobą i ma prawo mieć swoje zdanie,a moja rola polega na przekonaniu jej do mojego zdania.
Wiecej nie popiszę, muszę Hani poczytać na dobranoc. Raczej już mnie dzis nie będzie, jak coś sobie przypomnę to napiszę.
 
reklama
hejka
w skrocie , bo mam lekkie zachwianie swiadomosci ( martini popijam po calym wnerwiajacym dniu...) ;-)
Beatko - strasznie sie z Wami ciesze :tak:fajnie ze "jaja na swoim miejscu " i Mati nie musi juz wiecej spotykac ludzi w kitlach
Mondzi - no uroczy jak zawsze , wrecz zachwycajacy ! Tymuś - a panna niczego sobie;-)- no śliczny jest i te piekne loczki....( właśnie Szymkowe kudły w wannie ścięłam - lepsze to niż ostatnio - w łożku , na spaniu:sorry2:, no taki model mam w domu:laugh2:)
Natko - zdrówka , zdrówka i jeszcze raz zdrówka !:tak:
Szkrabiku kochana , zamiast tego wyra to mogłaś fote Natana nam tu wkleic:tak::tak::tak:- całusy ogromniaste Wam zasyłamy :****
Czarnulko - fajne fotki , widać ze odpoczeliscie , a dziewczynki swietnie sie bawily :tak:fajny balwan - wzbudził blysk w oku Szymka ...
Agast - zajefajna ta fota , co tu kryc :tak:
Evik - mam nadzieje ze ta wizyta Wam pomoże , w kazdym badz razie czekam na relacje :)
Rito[b/] - co do snu to u nas tez kiepskawo , a Szymek ma slepka podkrazone ... wstaje (teraz juz o godzine pozniej , bo wczesniej to razem ze mna...) ok.6,15-6,30 pozniej drzemka (ale tylko w tygodniu ,,bo w weekend to mama i tata razem w domu to szkoda czasu na sen;-)) ok 12,30-13,00 trwajaca ok 2-max 2,5 h , spac idzie ok 21,30 ( przy sprzyjajacych wiatrach...) 22... Snu ma wiec ok 10-11 h w ciagu dnia:baffled:
Skad on ma tyle energii????
Lila - przytulam Cie okropasnie :* a Miki to wydaje mi sie ze byl baaardzo zmeczony i stad to jego zachowanie... nie stresuj sie tak bardzo kobieto :*
Mamomisiów- dzieki wielkie :tak:Caluj mi tu zaraz Tomaszkowy brzuszek :-Dod ciotki
mialo byc krotko...
ide po kolejna lampke bo maz nie chce tylka ruszyc :-p
pa
 
kurcze , tak dlugo pisalam ze post Evik juz zdazyl wskoczyc...
ciekawe to co piszesz...ciesze sie ze Hania jest tak inteligentnym dzieckiem :tak:
mam nadzieje ze wszystkie wskazowki Pani psycholog zostana przez Was zastosowane i odniosa pozadany efekt :tak:

zastanawiam sie czy ja postepuje dobrze z Szymkiem ...

uciekam spac
pa
 
A jednak jestem, jutro mogę zapomnieć :-)
Została pochwalona moja metoda uzyskania od Hani tego o co ja proszę. Ta ze smutną minką i uśmiechem w nagrodę. Na razie skuteczna i oby tak została, o ileż fajniejsze są nasze dni. Natomiast metoda ta nie sprawdza się w przypadku taty i dziadków i tu dowiedziałam się, ze to ich sprawa i oni mają sobie wypracować swoje metody :-D napewno krzykiem nic nie wskórają. Również poinformowanie Hani, ze jej nie słucham, bo ona nie słucha mnie (z podaniem przykładu z niedalekiej przeszłości) jest ok. Pani nas poobserwowała, Hania pokazała się z jak najlepszej strony, tzn posprzątala po sobie zabawki, które porozrzucała (czemu w domu nie chce? :wściekła/y:), pochwaliła się, że umie liczyć do 20 i zna jeszcze liczbę 22 (takim tramwajem babcia jeździ), że zna literki, czym kobietę zaskoczyła (niby czemu? nikt jej nie uczył specjalnie, jej pasją jest czytanie na spacerach rejestracji samochodowych i jak jakiejś literki nie zna to zaraz pyta), słuchała nas, gdy zwrócilismy jej uwagę, ze na kanapę nie wchodzi się butami. No po prostu cud miód. Tylko czemu w domu mamy z nią problemy? Czy naprawde za wiele wymagamy. Na podstawie tego co opowiadałam kobiecie wynika, że wszystkie zachowania Hani są typowe dla jej wieku, tylko że np. jedno dziecko duzo płacze, inne nie słucha itp. a u nas w jednym człowieczku skumulowały się wszystkie zachowania. A i mamy bardzo ostro reagować, nawet krzykiem, gdyby chciała Jasia bić lub w niego czymś rzucać. To chyba wszystko, a moze coś jeszcze sobie przypomnę :-D
 
z dwulatkiem to jest tak, że w jednej chwili chciałoby się go zjeść (taki jest słodki), a za chwilę... zagryźć.

chyba powinnam sobie ustawić tę sentencję w podpisie, tak czy inaczej...

... evik, rady waszej pani psycholog wydają mi się dosyć rozsądne. :tak:dziwi mnie tylko jeden szczegół - nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam - czyżby wasza pierwsza wizyta u niej odbyła się w gronie rodzice + dziecko? wydawało mi się, że standardowe postępowanie wymaga wcześniejszej rozmowy z samymi rodzicami i kolejnej wizyty, na której psycholog obserwuje zachowanie dziecka. tak było w naszym przypadku, a skądinąd wiem, że tak się postępuje rutynowo. chodzi o to, żeby dzieciak nie słyszał komentarzy na własny temat.
jakkolwiek by nie było, uważam, że przy wątpliwościach zawsze warto z takim psychologiem pogadać. nie chodzi o to, że da jakąś uniwersalną receptę, ważne, że ty już jesteś spokojniejsza i bardziej pewna tego, że postępujesz właściwie.


agast, bardzo dobre pytanie. ostatni małą zasypia około 22.00 (usypianie trwa średnio 45 min.:angry:) a wstaje około 8.30 (czyli o jakąś godzinę później niż jeszcze niedawno:tak:). w dzień nie śpi ofkors.;-)

beatko, chcesz zapisać mateuszka do przedszkola jeszcze przed wakacjami? bo piszesz, że już dowiadujesz się o miejsca... my mamy ambitny plan wysłania olki od września :baffled: , a jeszcze nawet nie wypełniłam podania...
no i najważniejsze: wielkie gratulacje!! cudownie, że wszystko się wyprostowało!

biesy, dołączam do grona zadowolonych, że forum znowu jakby ożyło. a tobie szczególne dzięki za inspirację... idę po drugie kieliszek martni. i nie smutaj - też sama. mąż zarażony grypą żołądkową odbywa kwarantannę u teściów.

łóżko. czy są tu jeszcze jakiekolwiek dwulatki śpiące w dziecinnych szczebelkowych łóżeczkach?? olka w takim śpi.:baffled: zastanawiam się nad jakimś modelem, który miałby dłuższą listwę zabezpieczającą niż to (przepiękne zresztą) z ikei, które pokazał szkrabik (pozdrawiamy!!) . gdybyście widziały te figury, jakie wycina moje dziecko podczas snu, zrozumiałybyście dlaczego... ktoś może coś podrzucić? w sensie, jakiś pomysł?
 
mad - moje starsze dziecię śpi w szczebelkowym, bo nam ciągle czasu brak, żeby jej pokój urządzić:-(
Evik - dzięki za relację z wizyty. Na pewno wiele z nas się uspokoiło.
Mój dwulatek też chyba normalny, raz do schrupania raz do zagryzienia:-D
 
to i moja dwulatka taka właśnie do schrupania i zagryzienia:tak:

Mad Magdalenka śpi w szczebelkowym i też chciałabym łóżko z dłuższym zabezpieczeniem ale nie trafiłam na takowe:no:Ostatnio wpadłam na pomysł że może spałaby na materacu położonym na podłodze - jakby spadła co jest wielce prawdopodobne to daleko do podłogi nie ma;-)
Eviku dobrze, że się uspokoiłaś po tej wizycie! gratuluję mądrej córci:tak:
Czarnulko super wypoczynek mieliście ! fotki cudne!
Mondzi Tymek przeuroczy!

idę czytać ksiązkę - "Jedz, módl się, kochaj" polecam;-)
 
reklama
Nie śpię od 2 h, martwię się, jak zawsze :-). Poprzewracałam się na boki i w końcu postanowiłam wstać.

Mad dobrze zrozumiałaś. Hania była z nami. Pani potwierdziła to co piszesz, tzn. najpierw rozmowa z rodzicami a potem dopiero z dzieckiem. Spotkanie odbyło się w wielkiej sali, Hania w drugim kącie bawiła się sama przez jakieś 30-40 min :szok:. A potem już dołaczyła do nas. Spotkanie w sumie trwało 1,5 h.

Niby po wizycie jestem trochę uspokojona, ale... jakoś tak zrozumiałam że nie powinniśmy przeszkadzać dziecku rozwijać się, że niby takie zachowania są kolejnym etapem jej rozwoju, że powinniśmy zachować spokój i cierpliwie przeczekać, tylko jestem ciekawa, czy gdyby ona była mamą takiego diabełka to też by była taka spokojna?! Na moją uwagę, ze znam sporo dzieci w Hani wieku, które zachowują się poprawnie prawnie non stop, usłyszałam że dzieci są różne, niektóre bardzo spokojne i grzeczne z natury, a Hania ma po prostu temperament. I że czasami z takimi grzecznymi dziećmi są problemy później.
Niepokoi mnie również, że Hania wymusza, żebym to ja wszystko przy niej robiła. Ponoć to też na tym etapie jest w porządku. Ale jest to tak uciążliwe, ze czasami mam ochotę wyć. Przykład z wczoraj. Tata rano robi Hani kaszkę, ok 6, a ja z Jasiem dosypiam. Słyszę przez sen, ze to mama ma zrobić kaszkę, tata mówi, że już zrobiona, ze jak chce to moze pić, a jak nie chce to nie. Na co moje dziecko wparowało z tą kaszką do mojego łóżka, obudziło mamę, dało jej do ręki flachę i kazało sobie dać kaszkę :wściekła/y:. Podałam jej tą nieszczęsną kaszkę do ręki i ona usatysfakcjonowana ją sobie wypiła. To jakiś absurd, no ale taką mam córkę. Będziemy jednak chcieli z meżem troszkę mnie odciążyć i scedować część moich obowiązków przy Hani na babcię, tatę.Bez awantur się nie obejdzie, ale mam po prostu dość i niepociesza mnie ze takie zachowanie miesci sie w normie.

A teraz napiszę Wam, czemu nie mogę spać i czym się martwię. Moze któraś z Was, gdy nasze maluchy były małe z czymś takim się spotkała.
Otóż Jasio od tygodnia ma znów bóle brzuszka. Początkowo myślałam ze to kolka, bo miało miejsce popołdniami i wieczorem. Mały się prężył przy jedzeniu, wypychał smoczek po kilku łykach, płakał. Od 2 dni podczas każdego karmienia pręży się, płacze, słyszę jak w brzuszku mu coś bulba. W efekcie niewiele nam je (kiedyś ok 800 ml mleka/dobę, teraz 500-550 ml w wielkich bólach. Między karmieniami jest ok, uśmiecha się, jego zachowanie jest jak zwykle. Ale karmienie to koszmar, próbowaliśmy łyżeczką, zmienialiśmy mleczko, bo lekarka sugerowała, że może mu nie smakuje. Wczoraj zawiozłam mocz i kał na posiew, boję się że coś wyhodują a wtedy czeka nas szpital:-(. Wyniki powinny być w poniedziałek (kału, moczu dziś po 13). Chyba dziś zadzwonie do gastroenterologa, bo zbliża się kolejny weekend i boję sie że mały całkiem przestanie nam jesć. Do tej pory przynajmniej w nocy na śpiocha jadł ładnie, a tej nocy był niespokojny podczas jedzenia, wiercił się, ale nie prężył. Poza tym ślicznie śpi na brzuszku i chyba mu dobrze.
Wczoraj byłam też na rehabilitacji, efektów nie ma. Rozwojowo ocenili małego na mniej niż 3 miesiące. Jestem przygnębiona tym. W piątek idę do neurolożki prosić o zmianę metody rehabilitacji. Widocznie ja coś źle robię. Jak znajdę jedna strefę, to gubię drugą i nigdy cwiczenie nie jest całkiem poprawne. Juz wolę z małym codziennie jeździć na rehabilitację met. Bobarth, niż marnować kolejne miesiące na bezowocne ćwiczenia Vojtą. Wiem ze Vojta daje szybsze efekty, ale skoro ich u nas nie ma... to chyba nie warto męczyć małego i mnie przy okazji co 3 h :-(.
To już chyba wszystko, wyzaliłam się. Dawno nie byłam tak aktywna na forum i nie zarzuciałam Was tyloma informacjami ;-).
 
Do góry