Wieści od Evik są takie:
"Hej, ponowili próbę podania 1 ml pokarmu. Zobaczymy czy się powiedzie. Pozdrawiam."
No i jeszcze odpowiedź na moje pytanie o respirator:
"Tu trzeba czekać kilka dni, żeby określili czy próba odłączenia od urządzeń się powiodła. Zaburzenia w oddychaniu nadal są."
Mongea, fajnie, że aparat się znalazł. A co do fotografowania niemowlaków, to ja bym ten problem zostawiła fotografowi. To jego zadanie. My robiliśmy Tymkowi jak miał rok i problem był taki, żeby za bardzo się nie śmiał. Ale wtedy były mniej rygorystyczne zasady zdjęć paszportowych.
No i sepsa w Krakowie... :-( Zadzwoniła ciotka Michała, żebyśmy się czasem nigdzie z Tymim do ludzi nie wybierali, no i pech chciał, że ja odebrałam i trochę spanikowałam. Zastanawiam się czy wobec zaistniałej sytuacji nie zrezygnować z tego teatrzyku. Ale przecież to nie jest jedyne miejsce, gdzie można się zarazić. Sklepy, kościół... Chyba ryzyko nie jest aż tak wielkie, nie?
Koszt szczepionki jest jednak na tyle niski, że w poniedziałek chyba się przejdę do pediatry po receptę. Przy okazji wezmę na pneumokoki. W najdroższej wersji obie będą kosztować ok. 400zł, a czymże to jest, gdy na szali z drugiej strony ma być życie i zdrowie Tymka? Takie mam refleksje po rozmowie z ciocią...