Dzięki za odpowiedzi związane ze spacerami.
U nas to jest tak, że Tymek chyba woli jeździć wózkiem czy rowerkiem
To znaczy chodzenie jest ok, ale nie za długo, nie wtedy jak śpiący (a głównie wtedy spacerujemy)... No i z wszystkimi idzie pięknie za rękę, mojej mamie nawet nie fiknie, jak zabiorę córki brata, też idzie super. A z nami (czyli przede wszystkim ze mną
) coś mu się zabawy zachciewa i to takiej, która mnie wcale nie bawi. Od tego pamiętnego klękania na ulicy, które Wam kiedyś wklejałam, kojarzy mu się to z genialną zabawą. Dzisiaj udało mi się doprowadzić do tego, że klękanie przestało być zabawne. Jak klękał, to mówiłam, spokojnie (o ile to możliwe), że Tymcio się modli i poczekamy. Był chyba z lekka zdziwiony, że nie jestem wkurzona, tylko go biorę na przetrzymanie. I tak po wyjściu z domu klękał co dwa kroki, a później już wcale. Nawet sam pod koniec dał rękę... '
Przez jakiś czas nie wychodziłam z nim bez wózka lub rowerka. Tak dla własnego spokoju, coby móc go w chwili kryzysu wsadzić w pojazd i spokojnie wrócić do domu. I myślałam, że tak przeczekamy ten okres. Ale jednak chyba nie jest to najlepsza droga, jako że wizja 3-4 letnich dzieci w wózkach mnie przeraża i absolutnie nie chcę, by Tymek przyzwyczaił się do takich form transportu.
Teraz nie wiem co dalej... Czy czekać aż sam zacznie tą rękę dawać czy też stanowczo mówić, że nie pójdziemy dalej, jeżeli nie da ręki ( moja mama stosuje zasadę nr 2)?
No to się rozpisałam... Ale trochę mnie to martwi, a jeżeli nie martwi, to powoduje, że spacery nie są dla mnie przyjemnością... A do niedawna były.
Mamomisi, no jesteś już! Super! Dawaj no jakieś porodowe szczegóły, bom jakoś spragniona takich pozytywnych wzruszeń. Co do mojej pw, to domyślałam się, ze nie zdążyłaś jej przeczytać i pisząc ją z tym się liczyłam. A mąż? Miło nam było, że się z nami dzielił Waszym szczęściem.
Co do chodzenia za rękę, to u nas nie przejdzie. Na siłę niemal ciągnę go przez pasy, chyba że się akurat na coś zagapi.
Hm, u mnie jakoś tak wychodzi, że jak Tymek idzie za rękę, to strasznie gadatliwa się robię. O wszystkim do niego gadam, byle sobie nie przypomniał, że coś mu nie leży.
Lila, Tymek mi się w wózku nie buntuje, bo nigdy jego próby wychodzenia, nie robiły na mnie większego wrażenia. To raczej ja proponuję mu wyjście, no bo chcę, żeby się ruszał
Dobra, uciekam do spania. Nie wiem, co jest, ale śpię naprawdę sporo (ok. 9 godzin) i ciągle jestem śpiąca. Michał tego nie rozumie. Uważa, że jeżeli funkcjonujemy w ten sposób od miesięcy, to powinnam się przyzwyczaić. No i pewnie powinnam. Ale co ja poradzę na to, że spanie jest dla mnie tak okrutnie ważne... I perspektywa pobudek przy drugim dziecku i wstawania o 6 rano ze względu na Tymka, jakoś mi się nie uśmiecha