Dzień dobry
Wchodzę i oczom nie wierzę ;D Aletko, Natko ogromne gratulacje i najszczersze życzenia spokojnej, miłej, wolnej od zmartwień i stresów ciąży W świetny moment żeście się wstrzeliły - ominą Was upały, a najcięższy okres spędzicie w przyjemnym wiosennym ciepełku Dbajcie o siebie i o maluchy
Ale fajnie
A ja wczoraj byłam u Doktora, gdzie okazało się, że wszystko jest miód malina, szyjka się delikatnie przygotowuje, ale bez przesady i nie ma powodów do zmartwień (albo, co gorsza - rezygnacji z kursu :laugh: ). Do tego miałam usg, gdzie po raz kolejny Wiercipiętek zaprezentował w pełnej krasie swoją męskość (przy okazji również swoje przywiązanie do tradycji rodzinnej, bo już jest o półtora tygodnia za duży we wszystkich wymiarach :>) no i Doktor obejrzał też na usg mój szew, z którym nic złego się nie dzieje. Żeby szczęście było pełne na wadze też od ostatniej wizyty specjalnie nie przybrałam, także jestem cała w skowronkach Dziękuję Wam jeszcze raz za kciuki
Agast to przykre, co piszesz, chociaż tym bardziej możesz być z siebie dumna, że dałaś sobie ze wszystkim radę (i dajesz!) Na pewno z drugim dzieckiem też byście sobie poradzili - ja na przykład od samego początku uznałam, że chociaż moja mama świetnie opiekuje się Łukaszem, kiedy trzeba, to nie obciążyłabym jej dwójką maluchów (ba! nawet jednym w pełnym wymiarze godzin) i od przyszłego roku planuję dla dzieciaków żłobek. Ale jeśli Ty nie czujesz się wystarczająco pewnie, to oczywiście nie ma co się zmuszać. Prędzej czy później i tak przyjdzie na Was czas
Zresztą, ja też pamiętam jak tęskniłam za ciążą i potem jak przeklinałam tę swoją tęsknotę przy straszliwych mdłościach ;D
Lileczko zgadzam się z Tobą w zupełności, że nie ma co czekać do skończenia studiów - zresztą najlepszym dowodem jest fakt, że nigdy, przenigdy nie miałam tak rewelacyjnych ocen, jak w ostatnim roku akademickim ;D Nigdzie nie jest powiedziane, że studia i dzieci się wykluczają.
W ogóle, jak tak czytam o Waszych różnych planach i wątpliwościach, to sobie myślę, że nie obiektywnie sprzyjająca sytuacja jest ważna przy planowaniu dzieci, tylko to, jak same oceniamy swoje siły - myślę, że człowiek jest zdolny dać sobie radę w każdej sytuacji, jeśli ma dość motywacji I tego się zamierzam trzymać, bo inaczej by wychodziło, że za parę miesięcy będę wrakiem człowieka ;D
Buziaki
Wchodzę i oczom nie wierzę ;D Aletko, Natko ogromne gratulacje i najszczersze życzenia spokojnej, miłej, wolnej od zmartwień i stresów ciąży W świetny moment żeście się wstrzeliły - ominą Was upały, a najcięższy okres spędzicie w przyjemnym wiosennym ciepełku Dbajcie o siebie i o maluchy
Ale fajnie
A ja wczoraj byłam u Doktora, gdzie okazało się, że wszystko jest miód malina, szyjka się delikatnie przygotowuje, ale bez przesady i nie ma powodów do zmartwień (albo, co gorsza - rezygnacji z kursu :laugh: ). Do tego miałam usg, gdzie po raz kolejny Wiercipiętek zaprezentował w pełnej krasie swoją męskość (przy okazji również swoje przywiązanie do tradycji rodzinnej, bo już jest o półtora tygodnia za duży we wszystkich wymiarach :>) no i Doktor obejrzał też na usg mój szew, z którym nic złego się nie dzieje. Żeby szczęście było pełne na wadze też od ostatniej wizyty specjalnie nie przybrałam, także jestem cała w skowronkach Dziękuję Wam jeszcze raz za kciuki
Agast to przykre, co piszesz, chociaż tym bardziej możesz być z siebie dumna, że dałaś sobie ze wszystkim radę (i dajesz!) Na pewno z drugim dzieckiem też byście sobie poradzili - ja na przykład od samego początku uznałam, że chociaż moja mama świetnie opiekuje się Łukaszem, kiedy trzeba, to nie obciążyłabym jej dwójką maluchów (ba! nawet jednym w pełnym wymiarze godzin) i od przyszłego roku planuję dla dzieciaków żłobek. Ale jeśli Ty nie czujesz się wystarczająco pewnie, to oczywiście nie ma co się zmuszać. Prędzej czy później i tak przyjdzie na Was czas
Zresztą, ja też pamiętam jak tęskniłam za ciążą i potem jak przeklinałam tę swoją tęsknotę przy straszliwych mdłościach ;D
Lileczko zgadzam się z Tobą w zupełności, że nie ma co czekać do skończenia studiów - zresztą najlepszym dowodem jest fakt, że nigdy, przenigdy nie miałam tak rewelacyjnych ocen, jak w ostatnim roku akademickim ;D Nigdzie nie jest powiedziane, że studia i dzieci się wykluczają.
W ogóle, jak tak czytam o Waszych różnych planach i wątpliwościach, to sobie myślę, że nie obiektywnie sprzyjająca sytuacja jest ważna przy planowaniu dzieci, tylko to, jak same oceniamy swoje siły - myślę, że człowiek jest zdolny dać sobie radę w każdej sytuacji, jeśli ma dość motywacji I tego się zamierzam trzymać, bo inaczej by wychodziło, że za parę miesięcy będę wrakiem człowieka ;D
Buziaki