reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Heja, to ja dokończę :p

PauloC, możesz mieć rację i to w większym stopniu niż myślisz. A to z tej okazji, że dzisiaj obniżył mi się brzuch! I gratki taaaaaaakie ogromne dla Twojego chodziaczka ;D

Agast, zapomniałam napisać, że w rzeczy samej Tymo mały nie był, bo miał co prawda 3800 g, ale za to 61 cm! :)

MagW, fajna Twoja Maja z tą "dzidzią" ;D A mój Tymek piszczy z radości kiedy tylko zobaczy dziecko! Mówię Ci, co za przekomiczny widok ;D

Junonko, brzuchol pogłaskany  :-*

Ifa, dla mnie "Martynę poproszę"!!! :D

Mondzi, cieszę się, że żelazo Tymka ok :) A Ty dobrą mamusią jesteś, wiesz co dla synka najlepsze :)

Cayo, bardzo mnie wzruszyła Twoja opowieść  :-[ Bardzo się cieszę, że Miko jest z Wami i trzymam kciukasy za rodzeństwo :D

Naya, dzielna kobieto, przybywaj! Beatusek mi zapodała termin spotkania, ale u mnie weekendy najczęściej zajęte. Nie da sięw powszedni ???

No, na bieżąco jestem! :D
 
reklama
Ależ tu dzisiaj pustki, siedzę i sama ze sobą konwersacje prowadzę.

Szkrabik, ale przeciez na Ciebie jeszcze nie czas :) A mi doświadczone starsze panie mówiły, że jak się brzuch obniża, to tydzień, dwa. No i zapomniałam napisać, że Amelka, to juz sporo ciałka ma. No i mam nadzieję, że tym razem urodzisz naturalnie. Pamiętam jak w tamtym roku o to walczyłaś, mając nadzieję, że Tymek podejmie współpracę. Jednak z kobietami łatwiej się dogadać, jak widzę.

No i chyba jednak kupimy te buty. Ale nie Bartki, bo szkoda kasy na tak krótko, tylko Batę - sandałki są ok, lekarze zwracają uwagę na ich prawidłowość, więc chyba zdam się na tę firmę po raz drugi. A cena jeszcze w miarę ok.
 
Czarnulko – tylko 3 kilogramy! Gratuluję! A imiona wybraliście bardzo ładne (szczególnie podoba mi się Natalia  :laugh:)

Mondzi – gratuluję dobrych wieści od lekarza! Wagą Tymka nie musisz się niepokoić, bo Maciuś i tak go przebija (ostatnio ważył 2.200). Ja się martwię bo podobnie jak u Ciebie jest on strasznym żarłokiem, nie można przy nim nic zjeść  ;D. W dodatku Maciuś ciągle domaga się jedzenia   ::). Wyczytałam w jakiejś "mądrej" gazecie (chyba to było "Dziecko"), że dziecko, które jest powyżej 90 centyla ma nadwagę. Maciuś przekroczył ten poziom. W przyszłym tygodniu idę do pediatry po wyniki (w sprawie węzłów chłonnych, bo nadal bez zmian  :() to zapytam czy to prawda i czy się martwić. Ja mam taki charakter ze wszystkim się martwię (w szczególności jak chodzi o Maciusia  ;))
Tymek w barze sałatkowym nieźle sobie radzi. Maciuś woli jeść sam łyżeczką i nie chce brudzić sobie rączek  :laugh:. Jak tylko zobaczy, że są brudne to wielka afera i natychmiast trzeba myć  ;D. W praktyce to wygląda tak: on je swoją łyżeczką a my karmimy go drugą
A odnośnie pracy to zaczęłam szukać, bo obecna wykańcza mnie nie tylko fizycznie ale i psychicznie  :mad:

MagW – ale masz zdolniachę  :laugh:! Tak szybko wymawia R. ja jak byłam mała nie mówiłam do 6 roku K na początku i w środku wyrazów. Dla mnie był totek, toniec, pierożty itp. Teraz sama się z tego smieję, ale pamiętam, że mojej mamie nie było do śmiechu. Czasem się zastanawiam, czy aby Maciuś nie odziedziczy po mamusi takiej zdolności (tfu, tfu, odpukać w niemalowane  ;))

Cayo - przeczytałam dokładnie co napisałaś i tym bardziej się cieszę, że wbrew opinii lekarza się udało. Są rzeczy niewytłumaczalne, cuda a takim jest nowe życie. Wierzę, że i teraz tak będzie. To co napisałam dotyczy również nas, bo my mieliśmy inne problemy (2 razy się nie udało) i teraz też próbujemy. Trzymam za nas kciuki

Mad - ja swego czasu zastanawiałam się nad butami tej firmy. Niestety w mojej mieścinie nie mogłam ich obejrzeć na żywo a do Warszawy wtedy nie jechaliśmy, więc kupiliśmy u nas Bartki. Moja siostra kupowała buty tej firmy dla swojego kilkuletniego synka i była zadowolona. Ale w trakcie zakupu nie zwraciła uwagi na małe rozmiary, bo wtedy nie było dla kogo oglądać  ;). Więcej znajdziesz na stronie producenta http://www.sklep.guliana.pl/
A tak w ogóle jak dowiesz się gdzie można je na żywo obejrzeć to daj znać

Szkrabikowski - gratuluję obniżenia brzuszka!  :D
 
Mondzi, ja jeszcze nawet 5 tygodni mogę z takim brzuchem latać :) A obniżył się na pewno, pytałam osób postronnych nawet mimo, że sama pewna jestem ;) Zobaczymy co z tego wyniknie. Aha i pamiętaj, że jeśli liczyć od OM to jestem w 34 tc., więc te 2 tygodnie, o których piszesz wypadłyby ok. 36/37 tc., a to już ciąża donoszona :)

Natko, a dzięki, mam nadzieję, że się Amelka za szybko na ten świat nie wyprawi ;) W każdym razie na wszelki wypadek zwalniam tempo ;) Trzymam kciukasy za Maciusia zdrówko!

To spadam :)
 
Melduje się po urolpie, jeszcze od teściów. Poczytałam nieco po łebkach i żal mi się jakoś zrobiło, że znowu w forum "dzieciowe" wkroczyły takie niemiłe tematy. Oby po raz ostani.
A teraz egoistycznie opowiem co u nas a jest co opowiadać. Najpierw pojechaliśmy do Krakowa na 3 dni. To miasto rozkochało mnie w sobie. Porównując nasz zapyziały Poznań powiem tak w Krakowie (przynajmniej w centrum) jest czyściej, kierowcy sa bardziej kulturalni, ludzie uprzejmi i życzliwi. No po prostu super. Wojtek był tak zmęczony wędrówakmi, ze wieczorami padał jak kafka i zasypiał w ciągu kilku sekund. Mam nadzieję, odwiedzić to misato raz jeszcze w niedługiej przyszłości. Pożyjemy zobaczymy...
Potem pojechaliśmy na Słowacje w gory. Szlaków to my specjalnie nie zaliczaliśmy bo po prostu z Tuśkiem było to niewykonalne. On chciał biegać, rzucać kamyszkami (najlepiej do potoku) i bawić się więc staraliśmy się tak planować dzień aby i wilk był syty i owca cała. Spacerowaliśmy po górkach ale tych niskich a potem jazda na huśtawki, do kałuży i kamieni. Wszystko było fajnie do niedzieli wieczora (a to był akurat 13). Wtedy Wojtek zaczął wymiotować. Wystraszyłam się nie na żarty bo to pierwszy raz w życiu. Wymiotował przez sen, gorączki nie miał ale w ciągu dnia podejrzanie mało pił i nie chciał jeść ( a musicie wiedzieć, ze na wakacjach Tusiek odzyskał apetyt i jadł wzorowo). No to jazda do szpitala 30 km od Zuberca. Tam go zbadali i po słowacku wyjasnili co mu jest . Nie wiele do mnie docierało bo byłam tak wystraszona, że szkoda gadać. Dali mu jaieś zastrzyki przeciw wymiotom i założyli wenfoln (tak to się piszę?) do kroplówki. Tusiek tak przeraźliwie płakał (związali mu rączki pieluchą, zeby się nie wyrywał przy wkłówaniu). Ten cały wenflon(?) miał w główce więc pilnowałam go żeby sobie tego nie chwytał i nie wyrywał. Po dordze do szpitala jeszcze wymiotował i w samym szpitalu też. Okolo północy zasnął na dobre, bez wymiotów ale szlochał przez sen jeszcze z pół godziny. Na drugi dzień był taki słabiutki, że nawet nie siadał w łóżeczku. A oni jeszcze mu krew pobierałi i to dwa razy. Za pierwszym razem pobrali za malo, mimo, ze piguła wyciskała mu dosłowie krew z żyły. Chyba Tusiek był tak zestresowany, ze od tego mu krew nie leciała. I po kiku minutach jak się uspokoił przyszły dwie piguły jeszcze raz go kłóć. Dawno się oboje tyle nie napłakaliśmy. Jeszcze teraz jak mi się to przypomni to mi się broda trzęsie. Chwała Bogu mieliśmy ze sobą karty z NFZ i dodatkowo ubezpieczenie z PZU tak więc za szpital nic nie placiliśmy. Spędziliśmy na oddziale zakźnym 2 noce i 1,5 dnia. Cale szczęście mogłam bez problemu zostać z Tuśkiem w szpitalu. Ba były nawet łózka dla matek w osobnym pokoju. W ciągu naszego pobytu do szpitala przyjechało 6 dzieci z identycznymi objawami ( w tym jedno 7 tygodniowe). Niestety na oddział mogła wejść tylko mama więc Filip nie mógł mnie zastapić nawet przez chwilę przy Tuśku. A On, jak tylko wychodziłam z sali, strasznie płakał. A wyjść musiałam choćby do toalety czy coś zjeść (bo na sali jeśc nie można było). Więc wszystko biegiem albo kiedy spał. We wtorek nas wypisali i pojechaliśmy prosto do Polski. Za Wrocławiem mnie dopadły te okropne wymioty i do środy ja chorowałam. Niestety przywlekłam wirusa ze sobą i zaraziłam siostrę i rodziców. A żeby było jeszcze tragiczniej, rodzice pojechali nad morze (jeszcze zdrowi) a dzis już ich rozłozyło. I teraz mam wyrzuty sumienia, ze to przeze mnie. Tusiek i ja czujemy się już całkiem nieźle ale niestety Wojtkowi został uraz do obcych i do lekarzy. Jeszcze we wtorek, po poworcie Filip pojechał z Wojtkeim do pediatry (oczywiście prywatnie bo to święto było) żeby polski lekarz go obejrzał. I tu nam zapisali leki ( ja tez z nich od razu skorzystałam) bo słowacy wypisali i zalecili tylko dietę. No i właśnie z tą dietą to u nas teraz koszmar. Tuś chętnie wszystko je ale w takich mikroskopijnych ilościach jak wróbelek. I pije też bardzo mało. Z tego wszystkie jeszcze bardziej schudł i waży tylko 9600. Same kostki mu wystają. Zawsze był drobny i szczupły ale teraz to aż żal patrzeć.
No wysmyczyłam niezły tekst i wyżaliłam się nieco. Teraz emocje już opadły, zostało tylko wspomnienie szpitala i żal, ze tak mała istotka musiała się nacierpieć.

A teraz mam do Was pytania: jaki jest poprawny poziom żelaza we krwi u dzieci
Czy i jakie słowa wymawiaja ze zrozumieniem (kojarząc przedmiot/osobę ze słowem) Wasze dzieci. Czy byłt tego uczone?
 
Hejka,

Coletta dzieki za info o tym syropie, bo prawie rok szybciej był dla mnie podejrzany. moze coś zdziała to cudo chociaz apetyt znowu słabnie jakby. Gratki kolejnych kroczków, będa nastepne i nastepne teraz. Co do histerii, moze to tylko jednorazowy bunt był. Tez czasem mamy a jakże.

Czarnulko co racja to racja, z tym strachem ale Ty już doświadczona mamuska jesteś a Wiki przetarła szlak:) Bedzie dobrze i zycze aby bezbolesnie i szybciutko.I gratki zabka. Brzucio fajny a Tygrysek słodziutki.

Szkrabiku zwolnij, zwolnij tempo żeby Amelka nie przyspieszyła. A jesli o obnizonym brzuszku to ja z nieobnizonym pojechałam na porodówkę, mhm ::)

Mad super, ze kwiatkowi tak dobrze na łonie natury. Wypoczywajcie i pisz po powrocie.

Paula ciesze sie, ze samopoczucie lepsze i brawa ogromne dla Szymka za chodzenie i szczotkowanie ząbków.

Cayo zdrówka dla Was. Przeszliscie swoje ale los okazał się łaskawy i na pewno teraz tez tak bedzie.

Agast zdrówka dla Hneczki, butki na jesien juz mamy, potem zakupimy na zime a do domku i do złobka te co hani kupowałaś wiązane. Bartki różowe słodkie i na pewno wygodne a samotnośc fajnie się czyta.

Mag ale Maja sie rozgadała, super. Igo ostatnio zaniemówił, na razie trzymam się teorii, ze doskonali się teraz w chodzeniu;)

Junonko fajnie, ze wpadłaś ale przykro mi, ze borykasz sie z problemami. Wiem, ze dzielna jestes niesamowicie ale trzymam kciuki aby wszystko szybko się ułozyło. Co do spotkanaka to wysłałam Ci maila.

Ifa miło Cie widzieć. fajnie, ze maz wrócił i ze juz jesteście razem. anwet trudno mi wyobrazic sobie jak musiało byc Ci trudno. fajnbie, ze Antos tak pochłania wszystko a co do męza to na pewno szybko odczuje wartośc euro.

mamaMisi podobno te wagi domowe nie są zbyt rzetelne, mam wiec nadzieję, ze waga Emisi nie spadła. jakby co to my tam jeszcze w ogonku za wami idziemy ;) jak samopoczucie Twoje?

Mondzi rewelacyjne wieści przynosic, gratuluje samozaparcia i takich osiągnięc. A Tymus w barze rewelka.

Beatko moze dla spokojnosci przejdź sie do lekarza. U nas też czasami pojawiaja się krostki ale znikaja więc odpuszczam, z tym ze ja daję i jogurty i serki i moze czasami za dużo tego pod rząd.

Natka dzielna jestes ja to z tych co to na stare smieci wracają, zatem powodzenia zycze. I widze, ze zaczynasz sie martwic odwrotną sytuacją jak nasza.

A u nas od wczorajszej kolacji znowu jakies cyrki przy jedzeniu a syrop podaje cały czas. Nie działa czy jak? Ale i tak mamy postepy bo zupka choc zmiksowana to jdnak juz zdecydowanie nie jest gładka, byłay pozytywne premiery kaszki mannej na mleku modyfikowanym, nektarynki startej na tarce oraz banana gniecionego zalanego sinlakiem albo jogurtem. Wiec co by nie mówic i tak jest poprawa. A, zapomniałabym napisać. jak płynelismy stateczkiem to Igorek nawiązywał kontakty miedzyludzie :laugh: zaczepiał ludzi i robił to zarówno uroczo jak i nachalnie bo wyciągał rączkę do cześc a potem upominał się o pokazywanie aparatów, torebek itp. Natomaist wczoraj była u mnie sąsiadka, której nie widział dawno i nie mineło 5 minut a on juz z nią chodził za rączkę. Sąsaidka zaufoczona wzieł go dzisiaj na 2 godziny do siebie (a ja sobie sprzatałam) i jak poszłam po niego to nawet nie kwapił sie aby wracać. Mam nadziję,ze to dobrze rokuje w związku ze żłobkiem.

Stanowczo musze się starac pisac z Wami codziennie bo potem tyle mam zaległości, ze siedze po nocach i widze, ze mąz cierpliwośc traci ;)

Rita przykro mi, ze Wasz wyjazd zakończył się tak niefortunnie a Tusiek tyle przeszedł. dzieci bardzo przezywaja takie choroby i badania. U nas trwało to kilka dni a bylismy tylko jeden dzień na zabiegu. Na pewno apetyt powróci niebawem a Tusiek zapomni o wszystkim. A rodzice nie zachorowali przez Ciebie tylko przez wirusa. Ale wiem co czujesz bo jak u nas była rózyczka i potem robiliśmy imprezę (ale po okresie zarazania) to chyba zaraził sie 8 miesięczny kuzun. I chociaż w sumie nie wiadomo czy na pewno od nas to okropnie sie zt ym czułam. A mój Igorek nie zachorował pomimo tego, ze go nie izolowałam od chorego brata. Co do wymawianych słów to u nas były mama, tata, baba ale teraz Igo przestał mówić. Akurat zbiegło się to z chodzeniem wiec moze dlatego.
 
Szkrabikowski - ja nie chcę aby Amelka tak bardzo się spieszyła :laugh:. Ale jak piszesz do Mondzi to już twój 34 tydzień, a więc więc dwa tygodnie to norma. I wypoczywaj jak najwięcej

Rito - strasznie Ci współczuję takiego fatalnego zakończenia urlopu i choroby Wojtusia. Musieliście strasznie się wycierpieć i wypłakać. Czasami takie niewinne istotki muszą się tyle wymęczyć, ale zawsze tłumaczę sobie, że badania robi się po to aby rozpoznać / wykluczyć jakąś chorobę. Każda z nas nie chce cierpienia swojego dziecka, ale czasami musimy przez to przejść. Bo my musimy być silne dla swoich dzieciaczków! Choć i ja zawsze w takich sytuacjach płaczę. Najważniejsze, że choroba za Wami. A tak w ogóle to jaki to wirus? Przytulam

A w sprawie mówienia to Maciuś gada jak najęty, na ogół niezrozumiale tylko w sobie znanym języku   ;D. Świadomie woła kotkę (ci, ci), na żelazko, suszarkę, kuchenkę mówi "si" (pokazałam mu na przykładzie nagrzanej suszarki i na razie skutkuje), jak zrobi kupę "fa" albo "fu" (w zależności co mu się uda). Więcej teraz nie pamiętam. No i oczywiście mama i tata  :laugh:

Beatusku - myślę o zmianie pracy ale też i o powiększeniu rodziny. No i jak zmienię to kolejna dzidzia się odwlecze. Sama już mam wątpliwości, ale szukam może znajdę coś ciekawego. A może stanie się inaczej...  ;)
Cieszę się, że jest poprawa w sprawie jedzeniowej (myślę, że te płacze to doraźne - może ząbki Igorkowi idą?). I naprawdę masz towarzyskiego synka, tak szybko poszedl do sąsiadki i wcale jej się nie bał. Wszystko wskazuje, że Igorek zaakceptuje żłobek  :D
 
Witam w weekendowy poranek!

Rito - Bardzo mi przykro, że i Was dopadł ten okropny wirus. U nas cała rodzina+znajomi chorowali (15 osób!!!). Nie rób sobie wyrzutów, nam lekarz powiedział, że ten wirus jest tak łatwo zaraźliwy, że jak ktoś ma się nim zarazić, to nie ma byka i tak się zarazi. Dobrze, że z Wojtkiem już dobrze. Apetyt mu wróci, a stres mam nadzieję też szybko zapomni. Emilka jeszcze kilka dni po powrocie ze szpitala odreagowywała pobyt w nim, ale później wszystko wróciło do normy.
Co do słów wymawianych ze zrozumieniem, to Emilka mówi: mama, tata, baba, dziadzia, jaja(jajko :) ,sii(na siku, na światło, na żelazko, na piecyk ;) pa (pan, pani) bu (buty), ba(jak się przewróci jak coś spadnie albo na piłkę ) i naśladuje głosy zwierzątek.
Beatusku Nie wiem, co z tą wagą, ale faktem jest, że apetyt Misiek ma dużo mniejszy teraz niż kiedyś, no ale może to taki etap rozwojowy
Natko - powodzenia albo w zmianie pracy albo w powiększaniu rodziny :) Może los za Was zdecyduje ;) ?
Szkrabiku - wow, ale ta Twoja ciąża "przeleciała", no, ale co się dziwić ja też z pewnym niedowierzaniem stwierdzam, że pierwszy trymestr się kończy. Szok! Nie masz też wrażenia, że ta druga ciąża jakoś szybciej mija ;) ? Ja tak mam. Przy Emiśku pamiętam, to odliczanie kolejnych tygodni, trymestrów - czas jakoś wolniej płynął, czy co ;) ?
Mondzi - wielkie gratulacje za sukces w walce z anemią !! Dzielna z Ciebie mama!!
No i znikam dziecko karmić, chałupę sprzątać itp. itd. miłego dzionka życzę!!
 
reklama
Cześć Babeczki!

Dziękujemy za gratki dla chodziaczka!

Beatko może skonsultuj tą Matusiową wysypkę z innym lekarzem, w końcu Ty najlepiej potrafisz stwierdzić czy się polepsza czy pogarsza. Też mi na myśl przyszła jakaś nowość w diecie. Podawałaś ostatnio coś nowego? albo na przykład dużo białka(nie wiem mleka, serków, jogurtów, mięsa)?

Szkrabiku ja miałam brzucholek opadnięty na miesiąc przed porodem(dosłownie mi na udach leżał). ;) Broń Boże nie chcę żeby Amelka była wcześniaczkiem! Niech przyjdzie wtedy kiedy już będzie na to gotowa i niech nie wymęczy za bardzo dzielnej mamusi.

Beatusku myślę, że to jednorazowe marudzenie Igorka i apetyt znowu się poprawi. No i Igorkowe społeczne zachowania rokują na super kontakty z rówieśnikami w żłobku. Będzie dobrze!

Czarnulko mnie imię Natalia też bardzo się podoba. Jak będę mieć córeczkę to tak jej dam na imię(chyba) no i jest to też moje drugie imię tym bardziej mam do niego sentyment.

Rita Przykro mi, że Tusiek musiał tyle wycierpieć :( Cieszę się że już Wam lepiej. Ucałuj małego rekonwalescenta ode mnie.
Cieszę się również, że Kraków tak Cię zauroczył. Chociaż od urodzenia tu mieszkam to jestem pod wpływem tego czaru i klimatu tego miasta.
Szkoda, że nie wiedziałam, że jesteście. Możnaby spotkanko zorganizować, z drugiej strony pewnie mieliście napięty plan pobytu. Ale myślę, że co się odwlecze....
Szymek zanim zaczął chodzić wymawiał ze zrozumieniem mama, tata, koka(kotek), baba, dziadzia, daj, bach i mniam(to mu zostało). Wszystkiego go uczyłam. Pokazując na coś, albo na czynność zawsze staram się mówić i widać coś zapamiętał i kojarzy. Teraz mamy kryzys mowy, ale za to rozwój chodzenia i dlatego się nie martwię.

Mag no gratuluję! Krrrem to bardzo trudne słowo.
Zdecydowanie umiejętności Szymka zachęcają do pracy nad rodzeństwem. ;) Wiem, że z biegiem czasu będzie coraz bardziej samodzielny i to mnie tylko utwierdza w słuszności staranek już.

Cayo Współczuję tych przejść. Powiem Ci tylko, że udało Wam się raz, uda się i drugi. Na pewno! Trzeba w to wierzyć.
My czekaliśmy na Szymka długie 10 miesięcy, niby w normie, ale ja już zaczełam robić niektóre badania(hormonalne, USG) i martwiłam się że nie możemy mieć dzieci. Jak już się udało zaczełam plamić, ale trwało to 3 dni, mineło i potem ciąża już była raczej bezproblemowa.
Trzymam za nas mocno kciuki, by tym razem było łatwiej, szybciej i bez problemów.

Mondzi super fotki z baru sałatkowego!
Tymek pięknie waży, nie nakręcaj się bo są cięższe od niego dzieci i wszystko jest ok. A bukiecik Ci się jak najbardziej należał ;) Dzielna byłaś!

Mamomisi jak samopoczucie przyszłej mamy?

Mad o tych butkach nic nie wiem, więc nie pomogę.

Natko życzę by Wam się jak najlepiej poukładało. Fajnie, że nas tyle jest staraczek.
Nowa praca to też dobra sprawa, ale tak jak piszesz wtedy starania trzebaby odłożyć w czasie.

Przepraszam jeśli o czymś zapomniałam.

Tomek na budowie, Szymek zasypia w łóżeczku i jakoś niespecjalnie mu to idzie. ::)
 
Do góry