reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2022

Straszne to jest ale uśmiechnęłam się pod nosem... To skojarzenie z budową 😋 dobrze rozumiem, że poroniłaś samoistnie puste jajo w 9tc? Mój organizm jest na tyle popieprzony że nie umie sam ogarnąć na czas że coś jest nie tak i sam rozpocząć procesu oczyszczania... Zatrzymane serduszko przeżyłam strasznie, puste jajo trochę lepiej... Ale najbardziej żal mi było tego straconego czasu 🙄 za każdym razem mam łyżeczkowanie bo samo z siebie nic się nie zaczyna a potem to czekanie trzech miesięcy to jest wieczność... 😒 w ciążę zachodzę szybko a przez te przymusowe postoje bujamy się już od czerwca 2020 🙁
Uważam właśnie, że jest mi łatwiej, bo nie było zarodka, jakby był to napewno gorzej bym przez to przeszła. Ja z narzeczonym staraliśmy się od marca o ciążę także 6 miesięcy i to jeszcze moja pierwsza, upragniona i wyczekiwana, także mimo wszystko jest przykro
 
reklama
W szpitalu jestem od wczoraj wieczór. Byłam u lekarza rano, okazało się, że puste jajo 1.60cm z jakimś tam delikatnym cieniem 1.3mm, ale nie miało to ani kształtu ani nic i pokazywało się w zależności jak mnie badał, raz było raz nie. Przypominam, że według OM był to 10t. Powiedział, że jak zacznę plamić to od razu do szpitala mam jechać (dał mi skierowanie w razie czego), a jak nie będę plamić to za tydzień widzę się z nim na USG, ale wróciłam do domu i po kilku godzinach zaczęłam mieć plamienia. Poszłam na IP wzięli mnie na oddział, zrobili wczoraj USG i dalej pusty pęcherzyk, przyrost pęcherzyka ciążowego przez dwa tygodnie to 4mm. Zapadła decyzja o poronieniu, ale ja chciałam mieć pewność i jeszcze dziś rano inny lekarz mnie zbadał, zrobił USG i też nie widział już żadnych szans na rozwój także ok 9 rano zapodali mi 6 tabletek dopochwowych a o 12 miałam już bóle takie jak miesiączkowe, zdążyłam pójść do łazienki i od razu wyleciało ze mnie większość, później jeszcze większe skrzepy krwi i nadal krwawię, brzuch nadal też boli jak na miesiączkę. Jutro z rana mam mieć USG i okaże się czy wszystko wyleciało jak tak to dadzą mi hemoglobinę i wypis do domu, jak coś zostało jeszcze we mnie to jeszcze jutro po USG dostanę tabletki albo łyżeczkowanie będzie. Fizycznie jest w miarę ok. Psychicznie jest ciężko. Cały wczorajszy i dzisiejszy dzień przepłakany, łzy leją się mimowolnie 😢 najgorszy moment to moment poronienia i patrzenie na to co ci wyleciało i ta myśl, że to mogło być twoje dziecko, wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Teraz już po całym dniu jestem zmęczona, wyciszona i bardzo spokojna i ronię sobie jeszcze trochę łez, ale od środka mam ochotę po prostu krzyczeć..
Pamiętam ,gdy u mnie zdiagnozowano "puste jajo płodowe" to mimo wszystko, podczas mojego pobytu w szpitalu wykonano mi dwukrotnie badanie bHCG dla pewności, że ciąża się nie rozwija.
 
Ciąże biochemiczne i puste jajo też zaliczyłam i byłam w sumie wdzięczna, że to nie zatrzymane serduszko...
Śmierć synka też przeżyłam...

Marne pocieszenie, wiem...
Ale trzymaj się i powodzenia w następnych staraniach

Jak chcesz możesz porobić badania na różne bakterie i wirusy (np cytomegalie) aby sprawdzić czy wszystko jest ok (dużo zakażeń przechodzimy bezobjawowo, ale te zakażenia dla naszych ciąż potrafią być niebezpieczne.)
Wszystkie badania, HIV, cytomegalia, toksoplazmoza, różyczka, mocz, morfologia itd. miałam prawidłowe, nawet beta rosła na początku ciąży o te 150%, przez ostatnie dwa tygodnie rosła o jedynie 30% (był to 8-10t)
 
W szpitalu jestem od wczoraj wieczór. Byłam u lekarza rano, okazało się, że puste jajo 1.60cm z jakimś tam delikatnym cieniem 1.3mm, ale nie miało to ani kształtu ani nic i pokazywało się w zależności jak mnie badał, raz było raz nie. Przypominam, że według OM był to 10t. Powiedział, że jak zacznę plamić to od razu do szpitala mam jechać (dał mi skierowanie w razie czego), a jak nie będę plamić to za tydzień widzę się z nim na USG, ale wróciłam do domu i po kilku godzinach zaczęłam mieć plamienia. Poszłam na IP wzięli mnie na oddział, zrobili wczoraj USG i dalej pusty pęcherzyk, przyrost pęcherzyka ciążowego przez dwa tygodnie to 4mm. Zapadła decyzja o poronieniu, ale ja chciałam mieć pewność i jeszcze dziś rano inny lekarz mnie zbadał, zrobił USG i też nie widział już żadnych szans na rozwój także ok 9 rano zapodali mi 6 tabletek dopochwowych a o 12 miałam już bóle takie jak miesiączkowe, zdążyłam pójść do łazienki i od razu wyleciało ze mnie większość, później jeszcze większe skrzepy krwi i nadal krwawię, brzuch nadal też boli jak na miesiączkę. Jutro z rana mam mieć USG i okaże się czy wszystko wyleciało jak tak to dadzą mi hemoglobinę i wypis do domu, jak coś zostało jeszcze we mnie to jeszcze jutro po USG dostanę tabletki albo łyżeczkowanie będzie. Fizycznie jest w miarę ok. Psychicznie jest ciężko. Cały wczorajszy i dzisiejszy dzień przepłakany, łzy leją się mimowolnie 😢 najgorszy moment to moment poronienia i patrzenie na to co ci wyleciało i ta myśl, że to mogło być twoje dziecko, wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Teraz już po całym dniu jestem zmęczona, wyciszona i bardzo spokojna i ronię sobie jeszcze trochę łez, ale od środka mam ochotę po prostu krzyczeć..
Kurcze, fajnie gdybyś oczyściła się jednak sama bo wtedy możecie starac się od razu
Organizm pamięta jeszcze ta ciążę i podobno jest wtedy dużo większe prawdopodobieństwo że zajdzie się od razu. Mój szpital stawia bardzo na łyżeczkowanie... Ja dostałam tylko 3 tabletki i jak tylko się zaczęło krwawienie to brali mnie na zabieg. Fakt ze boo był na tyle okropny że tylko czekałam na narkoze jak na zbawienie ale gdybym teraz miała znów stanąć przed takim wyborem to chyba stawiałabym żeby próbować sama się oczyścić 😞

Wiem ze jest Ci teraz ciężko... Ale nie nakręcaj się za bardzo myślami że to mogło być Twoje dziecko bo będzie Ci jeszcze ciężej... Chociaż z drugiej strony, każda z nas inaczej przechodzi taką żałobę. Rób to co podpowiada Ci intuicja
 
W szpitalu jestem od wczoraj wieczór. Byłam u lekarza rano, okazało się, że puste jajo 1.60cm z jakimś tam delikatnym cieniem 1.3mm, ale nie miało to ani kształtu ani nic i pokazywało się w zależności jak mnie badał, raz było raz nie. Przypominam, że według OM był to 10t. Powiedział, że jak zacznę plamić to od razu do szpitala mam jechać (dał mi skierowanie w razie czego), a jak nie będę plamić to za tydzień widzę się z nim na USG, ale wróciłam do domu i po kilku godzinach zaczęłam mieć plamienia. Poszłam na IP wzięli mnie na oddział, zrobili wczoraj USG i dalej pusty pęcherzyk, przyrost pęcherzyka ciążowego przez dwa tygodnie to 4mm. Zapadła decyzja o poronieniu, ale ja chciałam mieć pewność i jeszcze dziś rano inny lekarz mnie zbadał, zrobił USG i też nie widział już żadnych szans na rozwój także ok 9 rano zapodali mi 6 tabletek dopochwowych a o 12 miałam już bóle takie jak miesiączkowe, zdążyłam pójść do łazienki i od razu wyleciało ze mnie większość, później jeszcze większe skrzepy krwi i nadal krwawię, brzuch nadal też boli jak na miesiączkę. Jutro z rana mam mieć USG i okaże się czy wszystko wyleciało jak tak to dadzą mi hemoglobinę i wypis do domu, jak coś zostało jeszcze we mnie to jeszcze jutro po USG dostanę tabletki albo łyżeczkowanie będzie. Fizycznie jest w miarę ok. Psychicznie jest ciężko. Cały wczorajszy i dzisiejszy dzień przepłakany, łzy leją się mimowolnie 😢 najgorszy moment to moment poronienia i patrzenie na to co ci wyleciało i ta myśl, że to mogło być twoje dziecko, wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Teraz już po całym dniu jestem zmęczona, wyciszona i bardzo spokojna i ronię sobie jeszcze trochę łez, ale od środka mam ochotę po prostu krzyczeć..
Pamiętam jak poroniłam pierwszy raz, to właśnie było puste jajo płodowe. Moje emocje były takie same jak Twoje, najgorszy był dla mnie widok kobiet w ciąży. Miałam pretensje do całego świata, byłam zła, rozżalona i czułam ,że nikt mnie nie rozumie.

Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty 😔 , życzę Ci kolejnej zdrowej ciąży w najbliższy czasie. Zobaczysz, spotka Cię to szybciej niż się tego spodziewasz ❤
 
Kurcze, fajnie gdybyś oczyściła się jednak sama bo wtedy możecie starac się od razu
Organizm pamięta jeszcze ta ciążę i podobno jest wtedy dużo większe prawdopodobieństwo że zajdzie się od razu. Mój szpital stawia bardzo na łyżeczkowanie... Ja dostałam tylko 3 tabletki i jak tylko się zaczęło krwawienie to brali mnie na zabieg. Fakt ze boo był na tyle okropny że tylko czekałam na narkoze jak na zbawienie ale gdybym teraz miała znów stanąć przed takim wyborem to chyba stawiałabym żeby próbować sama się oczyścić 😞

Wiem ze jest Ci teraz ciężko... Ale nie nakręcaj się za bardzo myślami że to mogło być Twoje dziecko bo będzie Ci jeszcze ciężej... Chociaż z drugiej strony, każda z nas inaczej przechodzi taką żałobę. Rób to co podpowiada Ci intuicja
Lekarz bał się trochę o mnie, bo skoro nie poroniłam sama do 10 tygodnia to nie wiadomo czy w ogóle bym poroniła. Wczoraj miałam jedynie delikatne plamienie, ale nie był to znak poronienia. Także zdecydowali we dwóch lekarzy że oczyszczają mnie tabletkami, żeby mi się nic nie stało
 
Pamiętam jak poroniłam pierwszy raz, to właśnie było puste jajo płodowe. Moje emocje były takie same jak Twoje, najgorszy był dla mnie widok kobiet w ciąży. Miałam pretensje do całego świata, byłam zła, rozżalona i czułam ,że nikt mnie nie rozumie.

Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty 😔 , życzę Ci kolejnej zdrowej ciąży w najbliższy czasie. Zobaczysz, spotka Cię to szybciej niż się tego spodziewasz ❤
Identycznie mam tak jak Ty miałaś
 
reklama
Do góry