@Vivienne1,
@Judyta26,
@Pianistka1991
Dziekuje bardzo
@Judyta26
Pierworodny poszedl w tym roku do szkoly. On od urodzenia z tych zazdrosnych o mamusie. Do tego stopnia, ze jak mial kilka tygodni (jeszcze glowki nie umial sam trzymac) a maz (czyli jego tatus) chcial mnie objac, to syn walil go piastkami i odpychal. Nie wiedzialam, ze tak male dziecko moze miec takie pomysly
Takze mialam niezlego pietra, jak mu powidziec o ciazy. Rodzenstwa mlodszego jak do tej pory nie chcial, reflektowalby na strasze ale to przeciez niemozliwe
Postanowilam go wiec podejsc "naukowo" (on lubi takie klimaty). Powiedzialam mu, ze czuje sie lepiej (te dwa miesiace wymiotow byly ciezkie i dla niego) ale moj brzuch, jak sam zauwazyl, jest dziwnie duzy i ze moze warto sprawdzic, czy nie ma w nim dziecka. I dalam mu test ciazowy do zrobienia. Jego reakcja byla przedziwna. Samo testowanie bardzo mu sie podobalo (wsadzil test do sloiczka, mierzyl czas stoperem) ale caly czas "zaklinal" aby paski na tescie zniknely (pojawily sie blyskawicznie). Jak juz bylo jasne, ze jednak mama ma dziecko w brzuchu, to niby byl podekscytowany i nawet sie usmiechal ale mowil przy tym, ze to dla niego szok, ciezki czas i zla wiadomosc. Teraz poszedl spac.