reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2017

Ja jeszcze tu jestem bo niestety nie załapałam się na forum zamknięte. Może twój to high need babies. Ja gdy chce wziasc prysznic biorę małego do huśtawki i jest ze mną w łazience a szum wody go uspokaja i grzeczny jest. Ja w dzień wyjścia ze szpitala ciągle płakałam i tak co dzień to mniej, teraz już jest ok. Nie martw się ja też na początku nie czułam miłość ale z dnia na dzień pokochałam młodego. Cieszę się że napisałaś, mam nadzieję że twój maluch się uspokoić i będziesz mogła cieszyć się macierzyństwem ;)
 
reklama
Hej, dziękuję za odpowiedź. Miło mi, że napisałaś. Potrzebuję słuchać autentycznych wypowiedzi kobiet, które mówią otwarcie o tym, że wbrew popularnej teorii, wcale nie zostały zalane falą szalonej miłości w momencie urodzenia dziecka.
Szkoda, że temat wymarł.
Prysznic i huśtawka :) U mnie niestety młodemu potrzeba dużo więcej, żeby się uspokoić.
Czy Twój mały od urodzenia płacze tak samo czy może z czasem troszkę mniej?
Mówisz o huśtawce - coś polecasz? Jestem gotowa kupić wszystko :)
Psychicznie - mam nadzieję, że i ja w końcu dojdę do siebie. Jest już lepiej, ale długa droga przede mną.
 
Witajcie po przerwie :)
Czuję się jakby uderzył we mnie meteor i ogarnięcie się do momentu wejścia na forum troszkę mi zajęło.
Wszystkie Panie na wątku zamkniętym i temat już umarł czy jeszcze zaglądacie?
Jestem bardzo ciekawa jak wasze spotkanie z macierzyństwem.
U mnie? ... Tak jak już napisałam - ciężkie zderzenie.
Oszukały mnie wszystkie koleżanki piejące o pięknie macierzyństwa i wspaniałości pociech. FB kapiący od tkliwych i czułych zachwytów nad błogim stanem świeżo upieczonej mamy.
Poród siłami natury niestety zakończył się fiaskiem, pilne cięcie cesarskie.
Długo dochodziłam do siebie. Mały ciągle płacze - gdy nie śpi lub nie je, to wrzeszczy jakby go ktoś obdzierał ze skóry. Gdy wpadnie w histerię, to nic nie pomaga. Najedzony, suchy, utulony, ululany, wyspany, odbeknięty, czułość i bliskość olewa, a drze się wniebogłosy. Myśleliśmy, że to kolka, a guzik. Wszystkie bajery typu Woombie, białe szumy, szumisie, suszarki, odkurzacze, smoczki... wszystko już mamy, czasami działa, czasami nie.
Czy Wasze maluchy też tak krzyczą?
Jak sobie z tym radzicie?
Ja już nie wiem jak się bierze prysznic, jak się je śniadanie, planowanie wyjścia z domu to nie lada logistyka.

Niestety - ciąża przenoszona, hiperaktywne łożysko, euforia w ciąży, więc... przywitał mnie też Baby Blues, który mrocznie groził mi depresją poporodową. Myślę, że się wyślizgnę, bo jest coraz lepiej... ale mimo wszystko to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakie przeżywałam.
Po rozmowie z psychologiem - podobno problem bardzo popularny, ale tak przemilczany, tak osnuty tajemnicą, wstydem. Dotyka nawet 30% kobiet, a któż o tym słyszał wsród koleżanek? Prawie nikt. Bo przecież "miłość od pierwszego wejrzenia i fala nieopisanej miłości, gdy tylko dostajemy malucha do rąk" to jakby obowiązek, nakaz każdej "dobrej" kobiety.

Wrzucam... jakby ktoś po cichu też to przeżywał, ale ... no właśnie... po cichu.
W razie czego zachęcam do PW.

Ogólnie - jak Wam leci, dziewczyny?
Muszę przyznać,że mam to samo. Zderzenie z rzeczywistością było bardzo bolesne, i chyba prawdą jest to,że miłość rodzi się w bólu. U mnie początki też bardzo trudne,mój maluch bardzo dużo płakał i był bardzo nerwowy[emoji20] . Teraz już jest lepiej. U mnie też poród zakończył się nagłą cesarką i jestem pewna,że to spowodowało tak długą adaptację mojej kruszynki.Baby blues też mnie nie ominął,ale już jest lepiej. Brakuje mi stałej organizacji dnia,ale na ten moment muszę przywykną,że dziecko rządzi swoimi prawami[emoji12]

oar8ugpjafqeooh5.png
 
Witajcie, w końcu odważe się odezwać. Czytałam czerwcowe mamy od samego początku a potem żałowałam że wcześniej nic nie pisałam i już myślałam że forum umarło całkowicie. Bardzo mnie ciekawi jak radzą sobie dziewczyny.
U mnie zderzenie z rzeczywistością też było ciężkie. Podobnie jak u gagatka88. Wszyscy mówili takie małe dziecko to tylko śpi i je i nic więcej... I że musimy się siebie nawzajem nauczyć, bo dziecko nie zawsze płacze jak jest głodne i żeby słuchać płaczu dziecka to nauczę się je rozróżniać. Tylko jest ponad miesiąc a mnie się wydaje że ona zawsze płacze tak samo...
Pierwsze dwa dni może i takie były ze mała spała i jadła. Potem problem z karmieniem, dokarmianie mm. Teraz już mamy drugie mleko bo mała miała problem z kupką, ale dużej poprawy nie widać... Jeśli nie pomoże to mamy przejść na mleko dla alergików.
Jeśli chodzi o spanie i uspokojenie wspomagam się suszarką, ściągłam na telefon taką aplikacje i puszczam jak młoda 1.5 godziny nie może zasnąć. Tylko czy ona się do tego nie przyzwyczai i później cały czas będzie przy tym zasypiać...
Baby blues też za mną... Albo tak mi się wydaje. Jeden dzień raz lepszy raz gorszy...
 
Ja w ciąży i po urodzeniu nie czułam miłości, dopiero teraz powoli się zakochuje w tym małym cudzie. To jest dla mnie dziwne bo z starszakiem tak nie miałam. Szkoda że nie mówi się o "gorszych" stronach macierzyństwa. Ja oglądam i czytam superstyler Link do: Marta Lech-Maciejewska (@superstylerblog) • Instagram photos and videos oni ciekawe rzeczy mówią o tym jak jest naprawdę i jak czasem jest źle. Mają też blog.
Huśtawka bo nie mam nic innego przenośnego a gdy włączam wodę to się uspokaja.
Młody czasem ma takie dni że płacze, daje cycka nie chce, sprawdzam Pampers suchy, znów cycek nie chce, kładę na brzuszku bo może brzuszek dalej płacze, znów cycek płacze, jak go noszę i huśtam w odpowiedni sposób to się uspokaja i zasypia. Niestety jak go odłożę znów ryk. A są dni że grzecznie leży i "gada" sam zasypia.
A huśtawkę mam pożyczona, myślę że jeśli nie zależy ci na bajerach zwykła wystarczy. Moja ma 3 poziomy bujania.
 
Ja też czytałam i się nie odzywałam. Szkoda że przeszły na zamknięty bo dużo się od nich dowiedziałam a nawet nie wiem do kogo napisać żeby się tam dostać.
Ja wiedziałam jak będzie bo mam starszaka, bardziej bałam się jak sobie z dwójką poradzę, na szczęście starszak się umi sobą zająć. A ja jak trzeba że cały czas przy cycu to leże i karmie i tylko wstaje zrobić obiad i dam starszakowi jeść. Sprzątam i ogarniam jak M wraca z pracy bo na szczęście młody chce być przy m.
Ja przy starszaku nie rozpoznawałam czemu płacze. Po prostu mam nawyk sprawdzam Pampers karmie a jak to nie pomaga to szukam innych przyczyn.
Starszakowi puszczałam szumy z aplikacji i nie mam teraz problemu, sam zasypia tylko lampkę musi mieć włączoną. Uważam że nie ma czegoś takiego jak przyzwyczajenie do czegoś dziecka. Starszaka nosiłam długo i każdy go bujał a teraz jest samodzielny i ruchliwy, nie trzyma się mnie tylko leci i się bawi.
Dużo daje pomoc drugiej osoby więc że w razie czego zadzwonię do mamy i mi pomoże. Będzie dobrze dziewczyny trzeba przeczekać.
 
Na zamknięty się już nie dostaniemy, właśnie dlatego że się nie udzielałyśmy. Zresztą nie dziwię się że uciekły bo tu się w pewnym momencie nieciekawie zrobiło.... Ale fakt dużo pomocnych rzeczy z forum wyniosłam i za to im dzięki :)
Kinia93 długo stosowałaś tą suszarkę do usypiania? Bo ja próbuje różnych innych kołysanek ale nic tak nie działa jak ten szum.. I czy twoje dziecię dużo śpi w dzień. Bo moja czasem bardzo mało a czasem po każdym karmieniu....
Dla mnie to pierwsze dziecko. Mąż pracuje od rana do 19-21. A rodzice 40 km dalej.
 
Ja nie stosuje suszarki tylko aplikacje usypiacz free (smoczek na czarnych tle). Narazie wystarczą ale szukam miska z odgłosami natury ( ale nie szumisia tylko że jest kilka odgłosów natury).
Mam to samo są dni że muszę nosić albo leżeć cały dzień w łóżku i karmić a są dni że nakarmię i mam czas coś zrobić dopóki nie zgłodnieje albo nie ma mokrego pampersa.
Ja postanowiłam że kupię chustę bo mnie szlag trafia jak widzę ten bajzel a m jak przychodzi po pracy to nie bardzo mi pomaga.
 
reklama
U nas nic nie działa tak jak szumy. Mamy wszystkie te aplikacje, mamy Szumisia, ale nadal lepiej działa suszarka, a najlepiej nasz głośny odkurzacz.
Dzieci nie uzależniają się od tego tak jak np. może się to stać w przypadku smoczka.
Noworodki nie mają jeszcze wykształconego układu nerwowego, taki szum to jedyne co może je wyrwać z takiej burzy neuronowej. Nie polecam odgłosów natury. Wydają się być relaksujące dla nas , intuicyjnie. Ale dziecku nie są znane. Najlepiej działają jednostajne białe szumy. To sprawa reakcji mózgu, nie do końca relaksu.
Do szumu polecam ciasne zawijanie w kokonik, tak aby nie machał łapkami. To hamuje 'odruch moro', który powoduje u dzieci panikę. Są do tego bajery takie jak Woombie lub SwaddleMe, ale wystarczy lekko elastyczny i cienki kocyk. Warto jednak pamiętać, że zawinięcie musi być w miarę ciasne i stanowcze, bo jeśli zamiast trzymać dziecko, będzie mu tylko ograniczało ruchy, to wkurzy się tylko jeszcze bardziej.

Nie polecam też noszenia ciągłego i dawania cycka mimo że dziecko nie jest głodne. A nie może być głodne co 30 min jeśli masz pokarm. Traktuje pierś jak smoczek, jako uspokajacz. (Ja bym nie dała rady, bo karmienie koszmarnie mnie boli.) To zapędzi Cie w pułapkę. Noszenie na rękach również, bo i do tego dzieci bardzo szybko się przyzwyczajają.
Należy wypracować rutynę. To służy i Wam i jemu. Wtedy też nauczy się z czasem odróżniać dzień od nocy.
Karmienie co 2,5h/3h. Aktywność, drzemka na godzinkę. I tak w kółko.
Jeśli płacze... cóż... czasami płacze. Czasami bez powodu. Dzieci na tym etapie tak mają. (No chyba, że kolka, ale prawdziwą kolkę ma bardzo niewiele dzieci)
Wtedy właśnie pomaga odkurzacz - aby przerwać burzę mózgu.

Na razie wciąż mi bardzo ciężko. Jeszcze nie czerpię przyjemności z bycia mamą.
Na razie zaczynam po prostu troszkę przyzwyczajać się do całej nowej sytuacji. Uczę się. Czytam, zasięgam wielu porad.
Wszystko przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Przeraża mnie perspektywa kolejnych nieprzespanych nocy, kolejnych dni w domu, kiedy nie mogę ani zjeść śniadania, ani wziąć prysznica, nie mówiąc już o całej reszcie życia, które do tej pory wiodłam. Najzwyklejsze czynności są już dla mnie zagadką. Cały czas tylko płacz, ryk, wrzask. Wciąż tylko ból cycka ze ssakiem przyczepionym doń.
Jakoś ciężko przychodzi mi radość. Ale jest coraz lepiej. Zaprzyjaźniamy się z małym. Słodki z niego mały chłopczyk :)

Gdyby którąś z Was męczył Baby Blues, co gorsza depresja poporodowa, możecie wpaść na poświęcony temu osobny temat, który otworzyłam.
 
Do góry