Czesc mamuski....ale u mnie ciemno...zachmurzone.....
Wczoraj mialam tak ciezki dzien ze padlam jak mucha przed 22. Moj kot wczoraj probowal chyba gdzies wskoczyc spadl i chyba zwichnal tylne lapy...a to kolos 7kg. Padlo na to ze musialam ja zataszczyc do wet. a wczesniej odgruzowac piwnice w poszukiwaniu transportera...jak ja sie umeczylam....nie moglam jej wepchnac bo juz czula co sie dzieje... Caly dzien przespaa ta moja kocica i musze jej jakos leki podac...
Chcialam wczoraj dosypac styropianu do tej pufy duzej bo sie juz ugnioka no i otworzylam zamek a tu walnelo styropianem na cala chate...wszystko w elektryzujacych sie kulkach ...nie moglam tego wyodkurzac...a odkurzacz wygladal jak jeden bialy bombel bo wszystko do niego sie poprzyklejalo....potem chcialam sobie wymienic wypelnienie z rogali do karmienia bo tamto juz zbrylone, wiec zamowilam pudlo silikonowych kulek....no i otworzylam nie z tej strony i wszystko na dywanie sie znalazlo..a dopiero skonczylam sorzatac kulki i schowalam odkurzacz...wiec znowu cheja i tacham odkurzacz spowrotem....rece mi opadly i mialam ochote siasc i plakac....ledwie sie wyrobilam w czasie zeby po mlodego do pkola pojsc....
Po drodze zrobilam zakupy...jakies takie ciezkie wyszly ....i ciagne za reke mlodego i te siaty , jedna pekla wiec wszystko zbieram i pod pachy pcham i niemal w zeby a tu desz sie rozkrecil....zmoklismy jak kury.... Bylam tak padnieta ze normalnie nie moglam sie ruszyc....takiego pechowego dnia dawno nie mialam....