Z drugiej strony to jest przypadek jeden na milion. A skąd facet ma wiedzieć czy da radę pomóc czy nie jeśli tego nie Zrobi? koledzy mu powiedzą?[emoji16]
Może jest i moda na porody rodzinne, ale świat się zmienił. Kiedyś facet pracował w polu lub utrzymywał rodzinę i nic innego go nie obchodziło a kobiety były odpowiedzialne za dom, dzieci i jeszcze dogadzały facetowi. Teraz mąż i żona to jedność. Oboje sprztają , gotują i wychowują dzieci.
I dokładnie jak sasanka ja też bym się biła razem z moim mężem- gryzła, szczypała , ciągnęła za włosy [emoji23][emoji16]
Nawet jeśli mój mąż przeszkadza na prodówce to on jest dla mnie nie dla jakiejś nawiedzonej położnej, której wszystko przeszkadza a najbardziej to ,że kobieta rodzi na jej zmianie. On jest moją opoką, ukojeniem , wsparciem nawet jeśli siedzi obok ja czuję , że mnie kocha - dlatego , bo jest.
I prawda jest taka, że dużo zależy od relacji miedzy ludzkich. Każdy żyje w związku jaki stworzył i który zaspokaja jego potrzeby. My wspieramy się w ciężkich chwilach np. W chorobie- jak wymiotowałam on nie raz trzymał moje włosy. Jak on jest chory ja dbam o niego. Mogę mieć w pewnym stopniu pewność , że jak będę stara i może ciężko zachoruje on będzie przy mnie a nie odda mnie do domu opieki , bo patrzenie na mnie dla niego będzie obrzydliwe. Spędzamy ze sobą kazdą wolną chwilę, rozmawiamy godzinami. A teraz ekstremalny przykład - Moi teściowie- oni oprócz tego, że mieszkają ze sobą nie wiele mają wspólnego- nawet nie śpią w jednym łóżku. Mój teść nie dość, że nie był przy żadnym porodzie to nigdy nie dotknął brzucha teściowej jak była w ciąży , bo był obrzydliwy. Do tego nawet nie przyszedł do szpitala po porodzie , bo noworodki są obrzydliwe, czerwone i pomarszczone.