Kasia - u mnie w 33 tyg. na USG brzuszek był o ok. 3,5 tygodnia mniejszy w stosunku do główki i byłam tym przerażona. MAluch ważył 1900g wtedy, co jest jednak trochę poniżej normy dla tego wieku. Gin powiedział mi ze wszystko jest ok, ale jakoś nie bardzo mnie to przekonało, tym bardziej jak poźniej przejrzałam wszystkie wcześniejsze USG i tam różnice w wymiarach wynosiły maks 1tydz. Zaczęłam wtedy więcej insuliny brać i więcej jeść, żeby go podtuczyć i chyba zadziałało, bo na USG w 36 tyg mały miał już 2800 (900g przybrał w 3 tygodnie) i brzuszek mu znacznie urósł - teraz był nawet 3 dni do przodu w stosunku do główki
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Więc maluszek nabrał tłuszczyku
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Jedz trochę więcej i nie martw się na zapas - maluch jeszcze nadrobi, słyszałam, że niby na sam koniec maluchy zaczynają gromadzić tłuszczyk i wtedy jest duży przyrost masy - u mnie się sprawdziło, co nawet widać po moich bluzkach, które się przez ostatnie 2-3 tyg. jakoś sporo skurczyły
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
A i apetyt mi teraz dużo większy dopisuje, wcześniej to na siłę aż trochę jadłam,a teraz to się nie mogę doczekać kolejnego posiłku
A ja się dziś totalnie zdołowałam. Po podwieczorku postanowiłam się przejść na spacerek do marketu po drobne zakupy(jakieś 15 min pieszo). W markecie meeeega kolejki do kas (bo oczywiście otwarte tylko 3 z 8 ktore tam sa). Oczywiście nikomu przez myśl nie przeszło, żeby ciężarną w 9 miesiącu przepuścić (miałam dość opiętą bluzkę, więc na bank było widać duży brzuchal...) łącznie z panią kasjerką, która się kilka razy na mnie spojrzała,ale nie wpadła niestety na pomysł, żeby mnie poprosić do siebie. Więc sobie grzecznie stałam w tej kolejce jakieś 20 min, aż nagle zaczął mnie pot oblewać i jakaś roztrzęsiona się poczułam - spadł mi mocno cukier. Dotarłam wreszcie do kasy, ręce mi latały, że jak portfel otwierałam to mi się aż drobne posypały - daje kasjerce banknot a ona mnie jeszcze się pyta czy mam 7 gr...Ja tu ledwo stoję, na twarzy rumience, ręce się trzęsą i mam jeszcze siedzieć i grzebać te grosze... Na szczęście kupiłam czekoladę, więc jak tylko odeszłam od kasy to siadłam na ławeczce i zjadłam pół tej czekolady. Dzięki Bogu jak siedziałam na tej ławeczce cała rozdygotana to spotkałam kolegę, który mieszka blok obok mnie i był na zakupach autem i mnie zabrał z powrotem, bo nie wiem jak ja bym doszła do domu. Oczywiście jak tak sobie siedziałam to nikt nie podszedł i nie spytał czy dobrze się czuję, łącznie z ochroniarzem, który przeszedł w tym czasie obok mnie jakies 6 razy. Jak wróciłam do domu to się normalnie rozryczałam na maksa... dobiła mnie ta cukrzyca, ta nieporadność, że nawet na 30 min z domu sama nie mogę wyjść, ta znieczulica ludzka, przeraziła mnie ta sytuacja cała. Miałam już niedocukrzenia, ale tak to mnie jeszcze nie trzęsło. Jakaś masakra totalna - normalnie mam depreche
![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Sorki, że tak jęczę, ale musiałam się wyżalić.