Plusy? Hmmm: dopiero teraz mam wagę wyjściową sprzed ciąży, owszem świadomość mam ale to raczej dzięki usg że wiem iż z dzieckiem prawidłowo wiec ten chleb żytni,picie wody,5 posiłków i takie tam pomagają.
Diabetolog choć miła to działa u mnie cały czas teleporadowo tzn pyta o poziom glukozy z żyły a że ją cieszy ,że norma to ok...Dzięki temu ja z kolei wiem że mój glukometr o 10 przeklamuje- conajmniej! A i tak nowy zmieniałam, chyba z 2 firmy za mną...ale nadal jest jak jest...
A, no i umiem sobie wszelakie zastrzyki robić.. insulina, heparyna itd mi nie straszne.
Czekam na koniec tej przygody z nadzieją,że nie będzie na finiszu z tym jakiś większych jazd..
Powodzenia dla Ciebie!
Plusy to i ja widzę, na pewno zdrowo się odżywiam (choć w sumie i wcześniej nie miałam złej diety, tym bardziej mnie zdziwiła ta cukrzyca...) jestem 2 kilo na minusie (ale to dopiero 20 tydzień, więc zobaczymy) i myślę, że jedząc w ten sposób raczej ciężko jest dużo przytyć.
Mi, jak wszystkim, glukometr przekłamuje, ale diabetolog w ogóle nie interesował wynik z żyły (w zeszłą środę 81 na czczo), patrzyła tylko na 5 ostatnich wyników z glukometru na czczo, które są zwykle wyższe o 10-12 jednostek niż krew żylna i oczywiście przepisała insulinę. Nie obchodziło jej też to że nie mam insulinooporności (mój HOMA IR 0,66), bo z uporem maniaka powtarzałą, że cc=insulinooporność, plus na pytanie, czy chce zobaczyć moją hemoglobinę glikowaną (wynik był 5,1) powiedziała, uwaga, że to w ogóle nie ma znaczenia!!! Mózg mi dosłownie stanął w poprzek.
Dziś poszłam jeszcze raz na badania i wynik z żyly na czczo 77.... gdybym posłuchała i zaczęła już brać insulinę, to dzisiaj obudziłabym się prawdopodobnie z hipoglikemią.
Więc nie ma co być przykro, uważam, że mimo wszystko jesteśmy w stanie być mądrzejsze, niż na początku i im więcej wiemy, tym lepiej możemy weryfikować to, co nam przepisują lekarze, którzy w ogóle nie traktują nas indywidualnie (przynajmniej większość tak niestety sobie poczyna). Uważam, że dzięki lekturze tak forum, jak i publikacji uratowałam sobie i dziecku tyłek, bo hipoglikemia jest w ciąży znacznie gorsza, niż lekkie przekroczenia tych arbitralnie wyznaczonych 90 jednostek.