Lunera mi nikt nie mówił o tym, że spadki cukru mogą starzenie łożyska oznaczać, ale kto wie-może coś w tym być. Bo ja odkąd mam te spadki po obiedzie i kolacji to faktycznie lekarz mówi, że na łożysku pojawia się coraz więcej zwapnień co znaczy, że się starzeje. Ale być może to zbieg okoliczności, tym bardziej że u mnie te spadki są tylko po obiedzie i kolacji, a po śniadaniu z kolei wzrost.
Margo no właśnie też dlatego już tej insuliny nie włącza na razie bo mówi, że na parę dni to bez sensu.
U nas na oddziale dzisiaj same porody i nie było mnie zbytnio gdzie podpiąć pod ktg także musieli mnie położyć w gabinecie zabiegowym tuż obok jednej z porodówek więc akurat jak leżałam to jednej parce się synek urodził i chyba to, że ona rodziła tak na mnie zadziałało, że zaczęły mi się skurcze. No ale najpierw myślę sobie "co tam jeden skurcz i to taki lekki". Tylko że wtedy się ruszyło i zaczęłam je mieć coraz częściej, na końcu już co 4 min. No ale szczerze mówiąc to były dla mnie odczuwane tylko jako twardnienia brzucha, jeden tylko był bolesny ale do zniesienia. A jak weszła położna i zobaczyła ten zapis to się pyta czy mnie nie bolą te skurcze bo ktg je "wyczuwa" jako silne niby. No to jej mówię, że szczerze to dla mnie to nie żaden ból. Wzięli mnie więc na badanie czy ja oby na pewno nie rodzę, ale rozwarcia brak
po usg wyszło, że mała ma 3 kg ale ilość wód się zmniejszyła dość znacznie od ostatniego usg (tragedii nie ma, ale jest mało). Jak nie urodzę do piątku (co podobno może być trudne jeśli te skurcze nadal będą), to mam się w piątek zgłosić na oddział i wtedy decyzja czy wywołujemy czy od razu cc (zależy jak będzie z ilością wód podczas usg).
Pesq no mi się też wydawało, że to tyle czasu jeszcze, że ta ciąża to się tak ciągnie a już przy końcówce jestem. Dobrze, że z tym bólem to nic poważnego.
edit: margo ja nie wiem niestety. ale moim zdaniem na nocną kolację probody to za mało z tym, że to tylko takie moje przypuszczenie... pewności nie mam.
Margo no właśnie też dlatego już tej insuliny nie włącza na razie bo mówi, że na parę dni to bez sensu.
U nas na oddziale dzisiaj same porody i nie było mnie zbytnio gdzie podpiąć pod ktg także musieli mnie położyć w gabinecie zabiegowym tuż obok jednej z porodówek więc akurat jak leżałam to jednej parce się synek urodził i chyba to, że ona rodziła tak na mnie zadziałało, że zaczęły mi się skurcze. No ale najpierw myślę sobie "co tam jeden skurcz i to taki lekki". Tylko że wtedy się ruszyło i zaczęłam je mieć coraz częściej, na końcu już co 4 min. No ale szczerze mówiąc to były dla mnie odczuwane tylko jako twardnienia brzucha, jeden tylko był bolesny ale do zniesienia. A jak weszła położna i zobaczyła ten zapis to się pyta czy mnie nie bolą te skurcze bo ktg je "wyczuwa" jako silne niby. No to jej mówię, że szczerze to dla mnie to nie żaden ból. Wzięli mnie więc na badanie czy ja oby na pewno nie rodzę, ale rozwarcia brak
po usg wyszło, że mała ma 3 kg ale ilość wód się zmniejszyła dość znacznie od ostatniego usg (tragedii nie ma, ale jest mało). Jak nie urodzę do piątku (co podobno może być trudne jeśli te skurcze nadal będą), to mam się w piątek zgłosić na oddział i wtedy decyzja czy wywołujemy czy od razu cc (zależy jak będzie z ilością wód podczas usg).
Pesq no mi się też wydawało, że to tyle czasu jeszcze, że ta ciąża to się tak ciągnie a już przy końcówce jestem. Dobrze, że z tym bólem to nic poważnego.
edit: margo ja nie wiem niestety. ale moim zdaniem na nocną kolację probody to za mało z tym, że to tylko takie moje przypuszczenie... pewności nie mam.
Ostatnia edycja: