Hej! Ja znów mam mega zaległości, no nic, zobaczymy, ile się nam uda z Antkiem napisać... ;-)
Kolejny weekend przed nami, ale ja po prostu MUSZĘ opisać, co się u nas działo w poprzedni... Otóż- przyjechali moi rodzice i pod wieczór wpadli także teściowie- z torbami, co mnie trochę zdziwiło, bo w końcu mieszkają też w Warszawie, no ale ok, myślę, może gdzieś później jadą... Tu potrzebna mała dygresja- otóż parę dni wcześniej teść przesłał nam zdjęcia jakiegoś żyrandola kupionego w sklepie z używanymi meblami z pytaniem, czy nam by może pasował... My jeszcze nie mamy żyrandoli w mieszkaniu, bo najpierw nic mi się nie podobało, potem w ciąży nie mogłam latać po sklepach, a teraz nie mam na to czasu...Żyrandol średnio mi przypadł do gustu, ale dyplomatycznie powiedziałam, że dziękujemy bardzo, ale szukamy czegoś prostego i nowoczesnego, a ten jest wybitnie w stylu klasycznym...
No i co- we wspomniany sobotni wieczór siedzimy sobie w dużym pokoju, teść z mężem gdzieś zniknęli, ja wstaję i idę po zabawkę Antka do sypialni i co widzę... Tak, zgadłyście- teść na krześle i z M. przykręcają wspomniany wcześniej żyrandol (który mieścił się w owych torbach, które teściowie przywieźli wraz z całym zestawem małego elektryka- montera) ... Nic nie powiedziałam, bo nie chciałam psuć atmosfery, wytargowałam jedynie, żeby go powiesić w przedpokoju, gdzie go mniej widać... Ale to nie koniec- podczas tych prac elektrycznych coś poszło nie tak, wywaliło korki, zapadły ciemności, popsuł się komputer i zaczął rzygać kot... Normalnie czeska komedia...
Pewnie się zdziwicie, że tak sobie daję mieszkanie urządzać, ale sytuacja nie jest taka prosta- teściowie się sporo do mieszkania dołożyli i nie mogę im tak po prostu powiedzieć, żeby spadali na drzewo... Już na samym początku były przeboje, bo chcieli wybierać sami płytki do łazienki i przedpokoju (czyli coś, na wyborze czego najbardziej mi zależało, bo tego już zmienić nie można), ostatecznie po cichu pojechaliśmy z M sami po te płytki i na szczęście nie było awantury...
Aureolcia- gratulacje pierwszych ząbków Wiktorka!
No, to teraz już pewnie pójdzie z górki, a może się przy okazji humorek poprawi... Oby, tego Wam życzę...Może nie nastąpi to z dnia na dzień, ale w końcu wyrzynanie ząbków to też proces stopniowy... ;-)
Właśnie obejrzałam filmik z Wiktorkiem- hahaha, niezły kombinator z niego... no, to podejrzewam, że tak jak teraz wyczekujesz chwil, gdy jest cicho, tak w niedalekiej przyszłości będziesz panikować, gdy nie będzie go słychać- bo coś z pewnością rozkręcać będzie... ;-)
To żart oczywiście...
Agga- gratulacje postępów Filipka w raczkowaniu! No, to od tej pory będziesz już musiała mieć oczy z każdej strony głowy... ;-)
Wiolan- współczuję akcji remontowo- destrukcyjnych, u mnie w bloku też non stop jakieś remonty, ale Antek na szczęście nie reaguje jakoś traumatycznie na kucie czy wiertarkę... Może się przyzwyczaił, albo po prostu jest młodszy od Agatki i JESZCZE nie reaguje... Dużo zdrówka dla Ciebie!
Ooo, a u mnie właśnie znów wiercą...
Agula- szacun dla Ciebie za to ręczne ściąganie ;-) Ja mam Medelę Mini Electric i bardzo dobrze się sprawdza, a co do czasu ściągania... Cóż, jak ściągam z jednej piersi podczas karmienia Antosia drugą, to bardzo szybko uciągam, bez niego schodzi mi niestety dłużej- do pół godziny, więc tyle, ile Tobie bez żadnej pomocy, no ale to raczej kwestia moich cycków, nie chcą współpracować...
Co do kupki, to jak już dziewczyny pisały- jeśli nie ma w niej krwi, to wszystko w porządku, śluz przy karmieniu piersią się może pojawiać i to nie jest patologia, a odcienie żółtości też mogą się różne przydarzać...
Dobrze, że już wszystko w normie u Nikusia... :-)
No i trzymam kciuki za usg główki!
Ewcia- ja też walczyłam z ketonami w ciąży, czasami pojawiały się nie wiadomo skąd, ale generalnie to najczęściej wtedy gdy albo nie zjadłam tej późnej kolacji, albo ogólnie mniej z jakichś powodów w ciągu dnia zjadłam...Ja miałam czasami na 3- 4 plusy
, ale nic się groźnego jak widać nie stało, więc głowa do góry...
A co wagi, to przez pierwsze 3 miesiące schudłam 3kg, tak się dzieje na tej diecie u większości osób...
Pasek- co do TV, to ja od czasów studiów w ogóle nic nie oglądałam, wstyd się przyznać, ale nie obejrzałam nawet jednego odcinka M jak miłość, do księgi rekordów Guinessa powinnam za to trafić...;-) Do niedawna nie mieliśmy w ogóle telewizora, no ale pojawiła się jakaś promocja w upc i tak jakoś wyszło, że teraz mamy TV... No i się wciągnęłam w CSI- kryminalne zagadki, nagrywam to sobie i potem oglądam po 2 odcinki, najczęściej nosząc Antka na rękach, jeśli jest marudny, lub zabawiając go jakoś inaczej... Czasami popatrzy sobie w ekran przez moment z zainteresowaniem, ale ogólnie to raczej koncentruje uwagę na zabawkach lub na mnie... Pewnie byłoby lepiej dla niego, gdybym nic nie oglądała i gdybym go nie narażała na to, ale jakoś trudno mi całkowicie zrezygnować... No mam przynajmniej nadzieję, że się mu w podświadomość jakoś nie wryją te wszystkie zwłoki i bryzgająca krew...
Tym bardziej, że przy kompie Antoś spokojnie mi usiąść nie da na dłużej niż 10 minut, musi mieć ciągle jakieś zmiany, inaczej się złości, a przy tv mogę go bujać na rękach...
A co do szkodliwości promieniowania- to najbardziej szkodliwe są monitory bańkowe, te płaskie LCD nie promieniują... Tak jest w przypadku monitorów komputerowych, nie wiem, jak to jest z telewizorami, ale my mamy właśnie dekoder podłączony do monitora LCD, więc mam nadzieje, że Antosiowi jakiejś krzywdy nie wyrządzam, a korzystanie z tv przez mnie skończy się pewnie wraz z pójściem do pracy...
A jeśli chodzi o termin przydatności mleka sztucznego, to Wy chyba jadłyście Enfamil, a na nim 4 tygodnie pisało, więc dłużej niż 3 tygodnie ;-), a na poważnie- to nie sądzę, żeby mleko po tym czasie jakoś drastycznie się psuło, to raczej ostrożność producenta...
Gratki pierwszych ząbków Zuzi! :-)- a wiesz, ja też się zastanawiałam, czy przypadkiem Antosiowi już nie wychodzą, ale stwierdziłam, że przecież jeszcze duuużo za wcześnie na to... Od dłuższego czasu się ślini, wpycha całe piąstki do buzi i gryzie wszystkie zabawki, które trzyma w rączce... Będziemy informować na bieżąco, jak coś się pojawi...
Maria- dużo zdrówka dla Bartusia, a dla Ciebie dużo odporności... No i znalezienia odpowiedniej i odpowiedzialnej opiekunki, a także ogarnięcia tych wszelkich "atrakcji" i całego zamieszania...
Majka- widzę, że nasze dzieciaczki mają podobnie z dokarmianiem... W zeszły weekend wpadła do nas moja mama no i nie obyło się bez standardowego "jest głodny, słabo mu leci z piersi, nie masz wystarczająco pokarmu"... Dorobiliśmy więc sztucznego 150ml, mama wzięła butelkę i... po 10 minutach wrzasku Antka i 10ml mleka rozlanego wszędzie, tylko nie do buzi dziecka skapitulowała... Wstyd się przyznać, ale mieliśmy trochę ubaw z M., bo się spodziewaliśmy takiej reakcji, ale jak to się mówi: opakowanie NAN- 23zł, spokój babci, że wnuk nie głoduje- bezcenny ;-)
Eh, z dokarmianiem może i ma, jak Twoja Jagódka, szkoda że ze "spokojnością" bliżej mu do Wiktorka Aureolci...;-) Ale nie narzekam, tylko przez to mało mogę pisać na BB...
A co do relacji własne dziecko- babcie to... gdy Antek się śmieje do mojej mamy albo do teściowej, to ja zamiast cieszyć się z nim, czuję... zazdrość... wstyd mi, ale tak jest...
Elmoo- No no, fajnie sobie pospała Zosia... :-) I gratki wagi... Co do kupek, to u nas do niedawna były ze 3-4 dziennie bardzo obfite, a od jakichś 2 tygodni mamy 1 czasem co drugi dzień, moim zdaniem po prostu dziecko zaczęło lepiej przyswajać pokarm...
Kasia_B- trzymamy kciuki za Ciebie i maleństwo!
Gabrielka- nie wyleczaj się z facetów, jakiś niewybrakowany egzemplarz na pewno się niedługo znajdzie...;-)
Misiaczek- jaka fajniutka jest Twoja Zojka i jakie ma cudne ciemne oczęta :-) Wygląda bardzo dojrzale, powiedziałabym że na dużo starszą, niż to wynika z suwaczka...
A co do poglądów M na płacz dziecka, to nie wiem, co jest z tymi mężczyznami, bo mój twierdzi identycznie: że Antoś widocznie jest marudny i swoje musi odpłakać... eh...
Jeśli zaś chodzi o szczepienie przeciw rotawirusom, to nie zamartwiaj się zbytnio: ja wprawdzie zaszczepiłam, ale jest sporo opinii-i to lekarzy pediatrów, że te szczepionki średnio działają... Tzn- zaszczepione dzieci też chorują na nieżyt żołądkowo- jelitowy, niby choroba ma wówczas lżej przebiegać, ale niestety hospitalizacje też się zdarzają... Czyli i tak nic tak nie chroni jak higiena i częste mycie rąk... ;-)
Domkaa- gratulacje szczepienia i wagi Jagódki, a płacz... cóż, taki widać urok szczepień... Na ostatnim mój Antoś tak się rozżalił, że aż się pani doktor przestraszyła, że się mu coś stało i to ja ją uspokajałam, że tak po prostu ma i jak go zaraz ponoszę i poprzytulam to się uspokoi...
A co do gustów muzycznych maluchów, to moim zdaniem jest to po prostu dziedziczne i dziecko rockmanem/rockmenką po prostu się rodzi... ;-)
Nice-girl- u nas chrzciny jeszcze przed nami; miałam wprawdzie plany zrobić w październiku, ale nie wyszło i teraz to już nie wiem, kiedy to zrobić... Chciałabym przed moim powrotem do pracy (luty/marzec), ale moja mama ostro oponuje przeciwko zimowym chrzcinom... Ale myślę, że jakoś ją przekonam, w końcu naszemu wyjazdowi też się sprzeciwiała, a wyszło całkiem dobrze...