Hej!
Już wróciliśmy- w drodze powrotnej Antoś zachowywał się jak marzenie- bawił się zabawką, trochę pospał, mieliśmy 2 postoje na karmienie- całe 350km tak zleciało... Niestety, po wjeździe do Warszawy zaczęła się masakra- korki- i Antek zaczął tak krzyczeć, że aż się spocił, ja też byłam cała mokra ze stresu, nie wiedzieliśmy potem, jak go takiego mokrego wyjąć z samochodu, żeby się nie przeziębił- w końcu całe nosidełko nakryliśmy kurtką męża i wygląda na to, że wszystko jest ok...Wyjazd w sumie można uznać za udany... :-)
Majka- u mnie wysypka na szczęście odpuściła, a na twarzy tylko na czas ciąży i krótko po porodzie było dobrze, a teraz jest znów normalnie- czyli nie za ciekawie... Trochę ekstra estrogenu by się znów przydało... ;-)
Widzę, że od samych podchodów do robienia krzywej cukrowej w warunkach polskiej służby zdrowia może cukier skoczyć ;-), ale Twoje wyniki na medal- więc- GRATULACJE HIP (HIPP???) HURA!
Grypy żołądkowej współczuję... :-( Dużo zdrówka życzę!
Haaa- no i baardzo spóźnione, ale gorące życzonka dla Jagódki i gratki postępów motorycznych
Auć- jeśli chodzi o powrót do pracy, to nawet nie wiem, jak tu Cię pocieszyć, bo mnie samej na tę myśl cierpnie skóra... Kurcze- to niesprawiedliwe- w momencie, gdy się już złapie kontakt z dzieckiem i gdy dziecko z dnia na dzień robi się fajniejsze, jest się zmuszonym je zostawić na pół dnia...
Jak dla mnie, to jest kompletnie wbrew naturze- przecież taki 5-6-miesięczny maluch potrzebuje jeszcze mamy non-stop! Btw: w Szwecji urlop rodzicielski trwa 480 dni...
Doczytałam o Twoim pierwszym dniu pracy, uprzejmych inaczej koleżankach i taka obserwacja mi się na myśl rzuciła- nie moja, tylko mojego męża (przyszły psycholog): dla kobiety najwredniejsza potrafi być czasem... druga kobieta... do tego też często matka... nie wiem, jak i dlaczego tak się dzieje...
Nice-girl- przez pierwsze 2 tygodnie Antoś też sypiał kilka razy dziennie po 2-3 godzinki (więcej mu nie dawałam- miałam nakaz pediatry nie robić dłuższych przerw na karmienie niż 3h ), ale to szybko się skończyło i teraz jest różnie- raz zaśnie na 2-3 godzinki 2 razy w ciągu dnia, a innym razem zrobi sobie tylko 3 drzemki po 20min -1h...
Ja chyba też się zaliczam do zaborczych matek- jadąc do rodziny męża przeszło mi przez myśl, że pewnie wszyscy po kolei będą chcieli bawić nosić moje dziecko na rękach i szczerze mówiąc nie bardzo mi się podobała ta perspektywa, na szczęście tak się nie działo... No i mam identycznie- nie mogę nic zrobić, jak Antoś płacze u męża na rękach, muszę najpierw jakoś go uspokoić i dopiero np. zjeść coś...
Co do śluzu w kupkach Przemka, to z tego co się orientuję, to przy karmieniu piersią śluz może być, nie powinno być tylko krwi... U Antka trochę śluzu się pojawia, ale nie dużo, no i ulewania też wciąż występują, ale co prawda takie chlustania tylko 3 razy się zdarzyły, zazwyczaj to tylko przy odbijaniu mu pocieknie mniejsza lub większa ilość mleczka... Niemniej jednak te zmiany na skórze wskazują na jakieś uczulenie... Nie wiem, jaką dietę zalecił Ci pediatra, ale jeśli bezmleczną, to musisz pamiętać, że nie wolno wtedy nie tylko mleka, twarogów, ale też masła, margaryny, czekolady; śladowe ilości białka mleka mogą też zawierać wołowina i cielęcina...
tutaj jakiś sensowny link znalazłam, niestety wychodzi na to, że prawie nic do jedzenia nie zostaje...
Co do decyzji karmienie modyfikowanym mlekiem czy piersią, to musisz ją niestety sama podjąć, ale warto sprawdzić, czy po sztucznym jest poprawa... Możesz przez ten czas odciągać swoje i zamrażać, jeśli nie chcesz wygaszać laktacji...
Fotki super, a Przemuś uroczy...
Doczytałam teraz o wizycie u alergologa- jeśli tak to wygląda, to może rzeczywiście będzie lepsze przejście na modyfikowane- biedactwo, muszą go pewnie bardzo swędzieć te zmiany... Buziaki dla Was i niech się szybko wszystko wygoi...
Elmoo- gratulacje postępów u Zosi! :-) Ja stwierdzam, że zabawianie dziecka, które potrafi już trzymać zabawkę jest duuużo łatwiejsze i przy tym mega fajne... To chyba dzięki temu, że Antek też się już żywo interesuje zabawkami i bierze je do rączek nasza podróż odbyła się bez większych ekscesów...
Ja też ze strachem myślę o świętach- mój podstaawowy macierzyński kończy się 23 grudnia
, na szczęście są jeszcze te 2 dodatkowe tygodnie i zaległy urlop wypoczynkowy...
Agga- jeśli tylko wypisanie się na forum przynosi Ci ulgę, to pisz jak najwięcej... A spięcia w gronie najbliższych są szczególnie przykre...Niestety- jest tak, jak pisała Nice_girl- wspólne mieszkanie sprzyja konfliktom- odkąd wyprowadziłam się z domu, to moje kontakty z mamą są wręcz wzorowe, poza jakimiś drobnymi głupotami, natomiast ilekroć przebywamy ze sobą dłużej niż tydzień, zaraz dochodzi do jakichś kłótni...
Cieszę się, że ze zdrowiem Filipka dobrze- tak trzymać... ;-) A klaskanie- rewelacja!
Co do czytania, to przez te 3 miesiące udało mi się doczytać do końca książkę, którą zaczęłam jeszcze będąc w ciąży...
Brakuje mi tego trochę, ale samej też mi się obecnie jakoś trudno skupić na lekturze...
Domkaa- fajnie, że Jagódka taka muzykalna... Pewnie nasłuchała się muzyki jeszcze w brzuszku, założę się, że w ciąży też sobie coś puszczałaś... Mój Antoś też lubi jak coś gra, aczkolwiek ostatnio zauważyłam, że denerwuje się przy muzyczce z karuzelki (mam Bacha i Mozarta)- jak kręci się karuzelka bez dźwięku, to jest ok... Za to słodko zasypia przy Nightwishu i Pearl Jamie...
Co do jazdy samochodem, to mój Antek wytrzymał nawet nieco ponad 300km (oczywiście z postojem na karmienie), więc teraz 180km do mojej mamy to pestka ;-)
Aasica- hoho, mobilna ta Twoja Hania... szczęście, że nic niebezpiecznego nie stało na stole... Swoją drogą to przy Antosiu nauczyłam się pić zimne herbaty- raz, że nie chcę nic gorącego przy dziecku stawiać, a dwa- że jak nawet ją zrobię, to zanim znajdę czas na wypicie, to wszystko stygnie...
Agula- hihi, u nas też połowa tego, co Antoś nosi, zostało przyniesione przez gości...Plus parę zabawek, mata edukacyjna... ;-)
Ja swojego Antosia ważyłam po 5 dniach od wyjścia ze szpitala i przybrał wtedy 200g, licząc od największego spadku wagi po urodzeniu (2420g), po 6 tygodniach ważył 4200g, czyli bardzo ładnie (ponad 260g/tydzień), a na kolejnym szczepieniu 5300g, więc trochę zwolniło się to przybieranie... Z tego, co pamiętam, to Ty miałaś cięcie z powodu zwężonej miednicy, podejrzewam więc, że jesteś raczej drobną osobą, więc pewnie Nikuś też nie będzie jakiś mega dużym bobasem, niemniej jednak super przybiera!
Co do herbatek, to ja póki co niczym swojego dziecka nie dopajam, wolę żeby mojego mleka zjadł...
70ml z jednej piersi odciągnięte laktatorem- hoho, całkiem ładny wynik! ;-)
Aureolcia- super, że wizyta u neurologa przebiegła pomyślnie, a co do "przetrzymywania" płaczu dziecka, to mój M. też chciał wprowadzać takie metody... Stwierdził, że jak się Antek wykrzyczy, to potem jest spokojniejszy na dłuższy czas... Ja dziękuję bardzo za takie metody, nie na moje nerwy, trudno, ja już wolę Antka na okrągło zabawiać, w końcu to nie jest permanentny stan- pewnie w przyszłości będzie nam jeszcze brakowało tego, gdy nasze pociechy zamkną się przed nami w pokoju po powrocie ze szkoły... ;-)
Maria- u Ciebie sierść mopów, u mnie sierść kocia... Ehh, Antoś jeszcze wprawdzie nie chodzi, ale i tak mimo moich największych starań często gęsto muszę mu wyciągać kocie kłaki z buzi... No, sterylnego chowu to on nie ma, o nie...
A co do utycia, to może zbadaj sobie te hormony tarczycy, bo niedoczynność tarczycy niestety tak właśnie może się odbijać na wadze...
Godziny Twojej pracy... masakra...:-
-
-( Co za chory kraj...
Kasia_B- trzymaj się i nie daj się choróbsku!
U mnie też pod koniec ciąży wypłynęła kwestia starzejącego się łożyska, ale pomimo III stopnia dojrzałości przepływy były dobre, więc może u Ciebie też tak będzie... Powodzenia!
Pasek- ja wprawdzie nie jestem rodowita Podlasianka, ale w B-stoku spędziłam ładny kawałek swojego życia i mam do niego ogromny sentyment... :-)
A Zuzia pewnie lada moment się rozkręci- mój Antoś też początkowo tylko się patrzył z powagą w oczach na każdego, kto stroił do niego miny, a teraz to już sam zaczepia guganiem...
No i mam to samo co Ty z karmieniem piersią- są karmienia, gdy Antek possie kilka minut i zaczyna do mnie "zagadywać" i się chichrać... Ale butelki dalej nie chce, jakiś antybutelkowy jest póki co... Ja go po prostu więc częściej przystawiam i co jakiś czas sprawdzam, czy a nuż nie zacznie spokojniej ssać...
Misiaczek- witaj znów na forum! :-) Co do plam, to dla mnie ostatnią deską ratunku jest zawsze odplamiacz Persila- jak on nie pomoże, to uznaję plamę za beznadziejny przypadek...