Dziewczyny, powiedzcie jak to jest z ta szyjka w czasie ciazy? Jaka dlugosc jest juz bezpieczna? W pt w zeszlym tyg chcialam byc super fit ciezarowka [emoji85] i w ramach robienia przedporodowej kondycji wybralam sie na nordic walking, tylko 3 km marszu. Od tamtej pory zle sie czuje, nie dosc ze zmeczona, z zakwasami, to jeszcze okropny bol w dole brzucha. W pon wieczorem nie wytrzymalam i pojechalismy na wizyte do takiej pryw kliniki, w ktorej mozna dostac szybki termin w naglych sytuacjach. Dr mowi, ze te bole brzucha to pewnie od zapalenia pecherza (ktorego nie odczuwam), ze z ciaza jest wszystko ok, ale ze mam szyjke tylko 2 cm, zalecil lezenie i nie wstawanie nawet na zakupy, sprzatanie czy ugotowanie obiadu [emoji52] dostalam tez magnez i urosept (oraz zalecenie progesteronu ale nie chce juz brac zadnych dowcipnych lutinusow). Plus kazal mi pobrac mocz na badanie ogolne i posiew. W badaniu ogolnym wszystko ok, na wynik posiewu czekam. Choc nie wiem czy to byl dobry pomysl pobierac probke wieczorem po hektolitrach wypitej wczesniej wody. Bedzie za bardzo rozcienczona.
Ale wracajac do szyjki. Macie moze jakies doswiadczenia/inf w tym temacie? Za tydz mam wizyte u mojego gin to mi wszystko sprawdzi, zastanawiam sie tylko czy koniecznym jest takie bezwzgledne lezenie plackiem caly ten czas, czy to nie przesada?