@shaggy dostosuje się do Twojego zdania
A teraz z innej beczki zupełnie. Ze względu na to, że mąż jest wyjazdowy rodzice załatwili mi "opiekunkę" dla mnie (przyjaciółka rodziny od 30 lat) do jego przyjazdu (mieszkam w innym mieście niż rodzinne). Swoją drogą to chyba urodzę przez nią wcześniej - non stop zapomina, że mamy kota w domu i juz kilka razy musiałam go w tym tygodniu szukać po osiedlu (kot niewychodzacy, ruchliwa ulica). I mówi mi ona non stop, że kota mamy komuś oddać, że to niebezpieczne dla dzieci (a może ona specjalnie tego kota wypuszcza?
) itp. Ja mam spojrzenie takie, że kot sobie z dziećmi poradzi. Nic im nie zrobi. A ona wciąż o tej szkodliwości. Co o tym myślicie? Na co powinnam zwracać uwagę? Że kota nie oddam, to rzecz więcej niż pewna.