Dziewczyny, ale nabrałyście tempa! Doczytałam, ale która godzina...
Ja miałam okropne dwa dni w pracy, nie starczało doby, a klient wisiał nad głową... Na szczęście wydaje się, że już koniec, choć może jeszcze jutro będę mieć telefony... Oby nie.
Aduś - cieszę się, że już szew założony, ja bym jednak się oszczędzała, wiadomo, nie tak, żeby leżeć plackiem, ale prowadzić "oszczędzający tryb życia". Mnie od takiego dzieli jeszcze jeden miesiąc - w wakacje odpoczywam
Gotadora - dobrze, że się zajęli tym ciśnieniem, bo martwiłam się o Ciebie. Z ciśnieniem nie ma żartów. A cysta mam nadzieję, że niedługo się wchłonie!
Madzialenak - co do butelki, to każde dziecko lubi coś innego. Oczywiście najważniejszy jest smoczek - są łezki, wisienki, anatomiczne... lateksowe i kauczukowe. Więc do wyboru do koloru. Mój synek też upodobał sobie najbardziej taki zwykły kauczukowy - żółty, o kształcie anatomicznym, jaki był zawsze, też w czasach komunistycznych, choć w domu miałam kilka różnych rodzajów, bo eksperymentowałam. Jeśli chodzi o butelkę, zaczynałam od Aventu, była w porządku, ale po miesiącu coś mnie tknęło, zaczęłam czytać na temat plastiku (zwłaszcza, że czasem wlewaliśmy wrzątek do butelki i czekaliśmy, jak ostygnie, żeby mieć przygotowany jak dziecko się obudzi) i przeszłam całkowicie na szklane butelki. Jakoś stwierdziłam, że co szkło, to szkło, żadnych ftalanów i innych substancji, które wydzielają się z plastiku pod wpływem gorąca. Takie butelki są teraz tylko jednej firmy - Canpol i strasznie trudno je znaleźć. No i trzeba kupić od razu co najmniej 3-4 bo się tłuką (nam stłukły się 2). I my dokupowaliśmy od razu smoczek kauczukowy, bo są standardowo sprzedawane z białym - silikonowym. Ale dziecko najlepiej podpowie, co mu najbardziej pasuje
Sony - gratuluję synka i cieszę się, że z szyjką wszystko ok
Martka -co do pielęgnacji siusiaka, to nie jest takie uciążliwe. Moja siostra miała drugą córeczkę, to z kolei ona miała cały czas zapalenia układu moczowego, podobno one są częstsze u dziewczynek. Po prostu trzeba się cieszyć tym, kogo się ma
A ja niby zdecydowałam o imieniu, ale wciąż się waham. Czy któraś z Was też tak nie może się zdecydować? Bo ja już odchodzę od zmysłów. Wciąż mówię "dzidziuś" albo "dziewczynka", a chciałabym już mówić po imieniu. Mam na myśli jeszcze 3 imiona... Ja się nie nadaję do wymyślania imion, z synkiem było podobnie... Cały czas mam świadomość tego, że to ogromna odpowiedzialność, bo to przecież coś na całe życie...