reklama
lilonka
Smerfikowa mama
Milaa - takie nerwy niepotrzebnie szkodzą maleństwu. Lekarz wie co robi.
Ja wiem dziewczyny, że nasze maluch są wyczekane, wytęsknione, wypłakane, że wcześniej były nieudane testy, negatywne bety i wiele złych rzeczy, o których trzeba zapomnieć teraz. Każda z nas ma teraz swój mały cud (albo dwa:-)) pod sercem i trzeba się z tego cieszyć i odrzucić w kąt czarne myśli. Na miłość boską ciąża nie zniknie z dnia na dzień, bo akurat nie ma mdłości. Tylko się niepotrzebnie zadręczacie - tak to jest już w naturze - jedna rzyga jak kot, innej mija to bezboleśnie.
Miałam ja kilka takich gorszych dni i szczerze - dziękowałam Bogu, że było ich tylko kilka.
Ja wiem dziewczyny, że nasze maluch są wyczekane, wytęsknione, wypłakane, że wcześniej były nieudane testy, negatywne bety i wiele złych rzeczy, o których trzeba zapomnieć teraz. Każda z nas ma teraz swój mały cud (albo dwa:-)) pod sercem i trzeba się z tego cieszyć i odrzucić w kąt czarne myśli. Na miłość boską ciąża nie zniknie z dnia na dzień, bo akurat nie ma mdłości. Tylko się niepotrzebnie zadręczacie - tak to jest już w naturze - jedna rzyga jak kot, innej mija to bezboleśnie.
Miałam ja kilka takich gorszych dni i szczerze - dziękowałam Bogu, że było ich tylko kilka.
lilonka...masz racje...tylko ja caly czas jakos dziwnie boje sie ucieszyc w 100% z tej ciazy, bo boje sie, ze zapesze...juz sie tak bardzo ucieszylam po becie i co, w swieta w 5 tygodniu dostalam krwawienia!:-( to bylo dla mnie masakra...cale swieta w domu, zalamana...
no i teraz bardzo ostroznie podchodze do kazdej euforii...wiem, ze to moze glupie, ale taka jest moje psychika i chyba jej sobie nie zmienie
tym bardziej, ze powinnam umiec sobie jakos pewne kwestie wytlumaczyc, bo jestem psychologiem, ale szewc zawsze w dziurawych...
no i teraz bardzo ostroznie podchodze do kazdej euforii...wiem, ze to moze glupie, ale taka jest moje psychika i chyba jej sobie nie zmienie
tym bardziej, ze powinnam umiec sobie jakos pewne kwestie wytlumaczyc, bo jestem psychologiem, ale szewc zawsze w dziurawych...
lilonka
Smerfikowa mama
Milaa - znam Twoją historię, bo na forum jestem dość długo... Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Tylko wierzyć i kochać tą małą istotkę w brzuszku
Ja też się bałam (i boję z resztą nadal) - bo ciąża bliźniacza, bo ryzyko poronienia, bo ryzyko wcześniejszego porodu. W listopadzie na forum bliźniaczym były 3 przypadki - raz trojaczki i 2 razy bliźniaki - kolo 24 tc. Płakałam czytając te posty i serce pękało mi ze strachu. Ale trzeba było wziąć się w garść. Ten strach miał jednak przełożenie w moim braku zakupów dla maluchów.
Maluchy są szczęśliwsze w brzuszkach szczęśliwych mam.
Ja też się bałam (i boję z resztą nadal) - bo ciąża bliźniacza, bo ryzyko poronienia, bo ryzyko wcześniejszego porodu. W listopadzie na forum bliźniaczym były 3 przypadki - raz trojaczki i 2 razy bliźniaki - kolo 24 tc. Płakałam czytając te posty i serce pękało mi ze strachu. Ale trzeba było wziąć się w garść. Ten strach miał jednak przełożenie w moim braku zakupów dla maluchów.
Maluchy są szczęśliwsze w brzuszkach szczęśliwych mam.
lilonka
Smerfikowa mama
Miliaa mam tak samo, nawet lekarz po ivf mi powiedział, że widział że nie wierzę że się uda. Dalej to do mnie w 100% nie może dotrzeć.
Sony - Ty pesymistko. Gdybym takiego wielkiego brzucha nie miała, to bym się do Ciebie wybrała i wybiła Ci z głowy te głupoty Uwierz kochana, że to teraz już Twoja pora
Milia myśle że my wszystkie przez to przechodziłyśmy. Żadna z nas nie decydowała się na ivf tak po prostu. Ja mimo 26tc dalej się boję. Żyję od wizyty do wizyty. Ale nie poddaje się nerwom. Co rano dziękuję Bogu, że jestem w ciąży i co wieczór dziękuję za kolejny dzień. Każdy ból przyjmuje z pokorą i spokojem bo wiem, że prowadzi on ku lepszemu. Jak dziewczyny dłużej nie szaleją to już panikuje. Słucham się lekarza w każdym zaleceniu choćby nie wiem jak ciężkie dla mnie miałoby być. I tak każdego dnia. Polecam się wyciszać, wsłuchiwać w siebie i spokojnie czekać. Każdy nerw jaki odczuwamy czują nasze dzieci. Oszczędźmy im tego. Jak my będziemy spokojne w ciąży to i dzieci będą spokojne po porodzie. Jak któraś będzie miała gorszy dzień to niech pisze do mnie na pw. Chętnie wesprę.
lilonka
Smerfikowa mama
Marcysiowa - podpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękami
Żadna z nas nie podchodziła do inv dla zabawy, każda ma za sobą długoletnie starania i bagaż porażek. Ale nie można pozwolić, żeby to przysłoniło nam radość z bycia mamą
Żadna z nas nie podchodziła do inv dla zabawy, każda ma za sobą długoletnie starania i bagaż porażek. Ale nie można pozwolić, żeby to przysłoniło nam radość z bycia mamą
Dziewczyny, teraz myślimy tylko o naszych bąblach - o tym, że wszystko będzie OK! Bo będzie - inaczej być nie może. Więc dawać szybko soczystego buziaka w brzuszek i myśleć tylko pozytywnie.
Ja uwielbiam patrzeć jak z dnia na dzień przesuwa mi się suwaczek i każdy dzień przybliża nas do powitania naszej kruszynki na świecie. Czas, który teraz mam staram się wykorzystać na jak najlepsze przygotowanie się na jej przyjście - dużo czytam o opiece nad maluszkiem, wychowywaniu i kształtowaniu małego człowieczka a na "deser" kompletuję wyprawkę.
Ja uwielbiam patrzeć jak z dnia na dzień przesuwa mi się suwaczek i każdy dzień przybliża nas do powitania naszej kruszynki na świecie. Czas, który teraz mam staram się wykorzystać na jak najlepsze przygotowanie się na jej przyjście - dużo czytam o opiece nad maluszkiem, wychowywaniu i kształtowaniu małego człowieczka a na "deser" kompletuję wyprawkę.
reklama
Misia1974
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Kwiecień 2012
- Postów
- 3 011
No to ja na fali optymizmu napiszę, że u nas wszystko ok. W kolejce na usg dwie znajome mamy ze szpitala spotkałam: jedną z toksplazmozą (właśnie wykluczyli jej wady płodu dziś), a jedną co juz jej ciążę pozamaciczną usuwali, której nie było (leżała ze mną na sali, bo dochodziła po laparoskopii i ciągle nie było widać dzidzi) i .... dziś na usg badali jej bliźniaki
Lideczka jest Lideczka na 100 %. Na ocenę płci podszedł do lekarki sam profesor i oboje bez zastanowienia powiedzieli, że jest dziewucha. Potem poszłam do genetyka i koleżanka genetyk spytała mnie o płeć, a ja jej, że chyba dziewczynka. Ona patrzy na zdjęcie i mówi: Jak chyba. No przecież widzisz cipkę na tym zdjęciu - nawet ci udokumentowali.
A ja myślałam, że... to kręgosłup. W zasadzie teraz to nie wiem, dlaczego tak myślałam. Może nie widziałam w życiu dużo, jak to nazywają w fachowym medycznym języku, "cipek". :-)
Mała nie jest duża - wypada na 21 tydzień wzrostowo, ale za to jest kluseczka. Waży 550 gram. Generalnie ponoć wszystko jest ok.
Aha - no i uznaliśmy rano małą w urzędzie, więc tatuś jest już tatuś. Mamy urzędowy kwit do szpitala.
Lideczka jest Lideczka na 100 %. Na ocenę płci podszedł do lekarki sam profesor i oboje bez zastanowienia powiedzieli, że jest dziewucha. Potem poszłam do genetyka i koleżanka genetyk spytała mnie o płeć, a ja jej, że chyba dziewczynka. Ona patrzy na zdjęcie i mówi: Jak chyba. No przecież widzisz cipkę na tym zdjęciu - nawet ci udokumentowali.
A ja myślałam, że... to kręgosłup. W zasadzie teraz to nie wiem, dlaczego tak myślałam. Może nie widziałam w życiu dużo, jak to nazywają w fachowym medycznym języku, "cipek". :-)
Mała nie jest duża - wypada na 21 tydzień wzrostowo, ale za to jest kluseczka. Waży 550 gram. Generalnie ponoć wszystko jest ok.
Aha - no i uznaliśmy rano małą w urzędzie, więc tatuś jest już tatuś. Mamy urzędowy kwit do szpitala.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 574
Podziel się: