Kretowianko - to ja pocieszę Twoją teściową :-) : ja się wychowałam na sztucznym mleku, a specjalnie nie chorowałam i nawet dobrze się uczyłam :-) Dla osłody powiem Ci, że mama mojego A. przez całą Wigilię i drugie święto męczyła mnie pytaniami, dlaczego A. się mi nie oświadczył, dlaczego nie bierzemy ślubu, a że ona myślała, że w Wigilię będą zaręczyny, a że ona już sobie kieckę na wesele kupiła itd. Ja wcale nie chcę wychodzić za mąż i generalnie cholera mnie brała, bo co ja mam kobiecie na takie pytania odpowiadać. W końcu zażartowałam, że zamierzam naciągać A. na alimenty, mając nadzieję, że to zakończy temat. Niestety - wyczuła, ze żartuję i ciągnęła wątek dalej. Wyobraźcie sobie, co by było, gdybym ja rzeczywiście marzyła o ślubie i oczekiwała zaręczyn. Chyba bym przepłakała święta. Na nieszczęście A. siedział w Wigilię w kuchni i nie poszedł mi z odsieczą, nie wiedząc, że się jego mama nade mną znęca. W drugie święto mamę przystopował - bo normalnie mnie zmaltretowała. No co, kurczę, mam jej opowiadać na takie pytania, żeby nie być niegrzeczną? Robię głupie miny, silę się na żarty, ale ile można? Ja już byłam raz mężatką i mnie się w stanie wolnym naprawdę dobrze żyje. Zresztą nam obojgu. Wszystko rozumiem - ale jak można pytać kobietę, dlaczego jej syn się jej nie oświadczył? :-)
Ja dziś pofolgowałam sobie. W końcu siadłam też za kółko. Nie było źle, ale teraz z przyjemnością poleżę