Dzięki dziewczyny za wsparcie! Dziś już dobrze ale coś jeszcze ze mnie spływa, nie jest to świeża krew, ale raczej pozostałości tej wczorajszej, lekarz mówił że może tak być. I coś mnie kluje cały czas bardzo i lekko boli nisko w podbrzuszu w lewym boku ale staram się nie panikować, choć majtkofobia znów mi wróciła…Leżałam wczoraj cały dzień i dziś też zamierzam.
Masz rację
[FONT="]milagors[/FONT] to nie jest łatwe wszystko, moja siostra też jest teraz w ciąży, na tym samym etapie co ja, 10 tydzień ale ona zaszła naturalnie i jakoś zupełnie normalnie u niej to wszystko przebiega, ja do niej wiecznie z jakimiś problemami a u niej wszystko wiecznie super. No cieszę się jej szczęściem ale to już chyba tak jest, my jesteśmy trochę bardziej przewrażliwione, kobiety które zachodzą w ciąże na pstryknięcie palcem chyba są trakcie tej ciąży również mniej zestresowane…
[FONT="]
mazenka tez o tym pomyślałam że może nie chciał się przyznać do błędu, przecież nie może szablonowo traktować każdej pacjentki, każda z nas jest indywidualnym przypadkiem. Zresztą post
martki273 o przypadku jej koleżanki świadczy o tym że to niestety jest możliwe!!
[/FONT]
[FONT="]
lawendowy_sen gratuluję pęcherzyków![/FONT]
[FONT="] [/FONT]
[FONT="]
sznurki GRATULACJE!!!!!! Jak cudownie!!!!!!!!!! Boże jakie to jest piękne że my tu razem całe ciąże ze sobą przeżywamy łącznie z tymi porodami !![/FONT]
[FONT="]
Sylwia1985 z psem przeżyłam to samo, więc ciężko mi było to czytać, Dianka była z nami tyle lat, moja mama tak płakała jakby jej umarło dziecko… Maskara jakaś z tym babskiem no widzisz taka mentalność ludzi, ciemnogród po prostu. Rozumiem Cię kochana z tymi finansami, wiesz ja tak naprawdę mam niewiele więcej mimo iż mogłoby się wydawać że żłobek, państwówka, samorządy ale to jest banda chytrusów i złodziei, pozbierali nam wszystkie dodatki, nieważne że harujemy po tyle godzin przy czterdziestce malutkich dzieci, stres, odpowiedzialność, roszczeniowi rodzice, pot się po tyłku leje, nie podoba się to do widzenia. Czasem marzę o prywatnej działalności ale wiem że to też jest ciężki chleb i wcale nie jest tak kolorowo (swoją drogą myślałam że dentyści to mają co miesiąc grube w kieszeniach tysiące)[/FONT]
[FONT="]A za co Ty zapłaciłaś 700 zł matko co Ty za badania robisz?![/FONT]
[FONT="]
SonySony u mnie też taka temperatura, zresztą we Wrocławiu zawsze najcieplej,tego się nie da wytrzymać, włączam w domu wiatrak i jakoś funkcjonuje. Z domu po prostu staram się nie wychodzić…[/FONT]
[FONT="]Zresztą nie mam się w co ubrać bo w bluzeczkach zabudowanych z rękawkami to się raczej szanownie ugotuję a na ramiączkach wyjść nie mogę bo jestem tak wysypana jak nastolatkowie w okresie pokwitania, całe plecy i dekolt w ohydnych pryszczach! Znalazłam forum na którym dziewczyny w ciąży też mają ten problem i piszą że mam się cieszyć że mi oszczędziło twarz!! U nich problem ów pojawiał się trochę później, około 3, 4 miesiąca, biegają po dermatologach ale nic to nie daje, czasem znika pod koniec ciąży czasem wcześniej, eh…[/FONT]
[FONT="]gotadora[/FONT] ja nie mam lepiej, moja teściowa z kolei (dzięki Bogu mieszka w Niemczech- ale co jakieś 3 miesiące muszę się z nią użerać) jest osobą niezrównoważoną emocjonalnie i skrajnie nadpobudliwą psycho-ruchowo. Więc im jej mniej w moim życiu tym lepiej. Na początku była taka jak teściowa [FONT="]
darii wszystkim chciała sterować,[/FONT]
[FONT="]generalnie to jej od początku nie bardzo pasowałam bo marzyła o synowej która by z nią codziennie po dwa razy dziennie pod rączkę biegała do kościoła. No ale to przeżyła… Jak się okazało nasz ślub, miejsce, moja suknia, wszystko, nawet świadkową mi wybrała (!!!) – a dziewczyny w życiu na oczy nie widziałam, wszystko już od kilku lat miała zaplanowane ( nawet jak mój mąż nie był chwilowo w żadnym związku) Kiedy się dowiedziała że wszystko będzie skrajnie inaczej dostała stanu przedzawałowego…Kiedy widziała że nie wygra i jak się nie uspokoi to straci jedynego syna, odpuściła ale nagle pokazała swoje drugie oblicze. Jej histeryczna nadgorliwość i nadopiekuńczość doprowadzała mnie do szału, żałowałam że dałam jej numer telefonu bo codziennie po kilka razy dostawałam sms w stylu” Kochana dziś jest chłodny dzień, nie zapomnij wysmarować buzi kremem, zjedz jabłuszko przed wyjściem do pracy, błagam napisz wieczorem jak ci minął dzień, mama”. Zamarłam…pokazałam to mojemu mężowi a on że po prostu brać na to poprawkę, nie odpisywać jej, to jego matka, kocha ją ale są jakieś granice. W końcu przestałam pisać to dzwoniła że siedzi i płacze bo ją ignoruję. Jak tylko przyjeżdżała zaczynał się horror, na początku zaciskałam zęby zazdroszcząc mojemu mężowi odwagi, tego jak jej się sprzeciwiał, walczył, potrafił nawet podnieść na nią głos jak przeginała ale z czasem też się wyrobiłam. Pamiętam ten dzień jak dziś, wróciliśmy z pracy a oni u nas wtedy byli, nie pozwoliła mi wejść do kuchni (W MOIM WŁASNYM DOMU!) mam siadać bo mamusia zrobiła obiad, otwieram szafkę by wyjąć kawę a tu wszystko poprzestawiane!! Bo ona mi zrobiła porządki żeby mi było wygodniej! Wpadłam w szał zaczęłam w amoku wyrzucać wszystko w szaf i krzyczeć że mam tego dosyć ! Że ona tutaj jest moim gościem i nie ma prawa niczego dotykać, patrzę a w śmietniku zamrożone kurczaki wszystko wyrzuciła z zamrażalnika i ona kupi nowe bo to już na pewno przeterminowane! MASAKRA! Tak się darłam że sama nie wierzyłam że jestem do tego zdolna! To jeszcze nic, poszłam do sypialni trzasnęłam drzwiami otwieram szafę i SZOK! Wszystkie moje majtki wyprasowane i poukładane w kosteczkę!!!! Tego było za wiele! Jak śmiała dotykać mojej osobistej bielizny, w ogóle otwierać moje szuflady! Wszystko jej wtedy wygarnęłam, mąż był ze mnie dumny, teść siedział jak dupa którą jest a ona nie mogła uwierzyć…I tak się skończyło, kontakty z nią ograniczam do minimum, wiadomo święta czy coś, czy czasem jak przyjadą ale to góra dwa dni i spadają od nas bo widzą moją niechęć do wspólnego spędzania czasu. Nie zmieniła się ale pilnuje się przy mnie jak tylko może, czasem coś tam jeszcze palnie ale daję jej taką ripostę że…Powiedziałam mojemu mężowi że dobrze że to wszystko stało się przed urodzeniem dziecka bo byłaby masakra, ale już jej powiedziałam że nie życzę sobie żadnych dobrych rad i jej pomocy przy dziecku, bo jej rozhisteryzowanie i nadpobudliwość nie będzie działać dobrze ani na mnie ani na dziecko. Wiem ze kobieta jest trochę chora, moja mama też była nią przerażona zaraz przy pierwszym kontakcie ale też jest ze mnie dumna że nie dałam sobie wejść na głowę. Kurcze ale się rozpisałam[/FONT]
[FONT="]
lawendowy_sen tekst Twojego taty BEZCENNY![/FONT]