Powiem Wam, ze nie wiem co to dziś bylo co spotkalam w sklepie... poszlismy z mezem na takie wieksze zakupy. Stoimy juz przy kasie. Ja z brzuchem wielkosci arbuza, juz ledwo stoje bo plecy mnie bola. A tu staje za nami taka mloda dziew z kilkoma artykulami. Zaczyna sapac, przebierac nogami. Postala chwile, poszla do innych kas. Za chwile wraca ponownie i do nas czy ja nie przepuscimy bo ona sie spieszy..
To moj maz: my tez sie spieszymy.
Ja do niej: jak Pani widzi, ja w ciazy jestem.
To ona oburzona: ze przeciez wystarczy powiedzieć "nie", a nie tyle jeszcze mowic.

Położyła te swoje artykuły i jeszcze do nas: ja sobie poloze te KILKA serow i bede czekac.
I poleciala do chlopaka co stal za kasami.
No albo ja jestem przewrazliwiona... ale kurde, no w ciazy jestem. Ja rozumiem, ze z mezem ale bez przesady...