Całego posta mi zjadło;/
mamaTomeczka, ładny pokoik
Jak tam u Twojego syna w szkole? Wyjaśniło się coś z tym Fabianem?
Julia
[*]
Agamemnon, śliczny synek :*
Agniecha, śliczności :* Kochana, jak tam Mateuszek?
Asicka, jak tam Ania? Lepiej? Kupiłaś fridę? :*
Dziewczyny, stęskniłam się za Wami. Przepraszam, że się nie odzywałam przez tyle czasu, ale jakoś nie mam nastroju. 4 maja w moje urodziny przed 19-tą dowiedzieliśmy się o śmierci babci. Znajomi byli i sami zaoferowali, że zostaną z dziewczynkami. My mogliśmy pojechać do rodziców. Bardzo się ucieszyli, że przyjechaliśmy. To, że kontaktu dobrego nie mamy, ale w tym dniu chcieliśmy być razem z nimi. Pojechaliśmy przed 21-wszą i już ksiądz był (znajomy). Poszliśmy do babci pomodlić się i później czekaliśmy jak zabiorą ciało. Teściowa zawołała mnie do kuchni, abyśmy nie widziały jak znoszą. Owszem widziałyśmy babcię jak leżała, ale żeby już nie widzieć jak wynoszą, bo koszmary mogły być. Ale i tak spać nie mogłam, bo babcia mi się śniła. W środę pogrzeb był i do tego ząb mi się ułamał jak jechaliśmy do rodziców i @ przylazła (ale na szczęście rozkręciła się po wszystkim). Po prostu cały dzień coś nie tak było. Miałam już nie płakać, ale emocję wzięły górę. Moja rodzinka jak się dowiedziała o śmierci babci, to z pretensją, że jadę jak to babcia M. Nawet uczyć nie mają, bo co chwilę teksty rzucali "Czekaliście na jej śmierć", "Po co się przejmujesz jak to nie Twoja babcia", "Miała swój wiek". Ja nie oczekiwałam od nikogo współczucia, ale nie musiały takich rzeczy mówić. Dzwoniłam tylko do mojej babci, bo rodzice chcieli tą samą firmę pogrzebową wziąć co moja babcia jak jej syn zmarł. Ale babcia nie znalazła numeru tylko w internecie znalazłam. Żadnego słowa "Przykro mi", tylko podzwoniła po moich siostrach i nagadała głupot, a One od razu do mnie z pretensją, że się za bardzo przejmuje. Znałam tą babcię.
Przepraszam za takie smuty, ale musiałam się wygadać. Do tego mam spuchniętą buzię, bo obie szóstki ruszają się w tym jedna ułamana ;/ Teściowie dali numer telefonu do dobrej dentystki, która jak się ząb rusza stara się go nie wyrywać, a zrobić dobrze. Nie ważne ile będzie kosztować, ale muszę w końcu zrobić, bo jeść nie mogę. Od paru dni prawie nic nie jem przez co osłabiona jestem. Gdyby nie M nic bym nie jadła ;/ Dzisiaj nawet zrobiłam rosół, bo gryźć nie mogę, a dla M i dzieci placki ziemniaczane zrobię i do tego farsz z pieczarkami, kiełbaską i cebulką. Cały dzień na tabletkach i trochę wody. Dobrze, że wodę mogę pić, bo 2 dni temu nie mogłam nawet wody przełknąć. Jak tabletki łykałam, to płakałam. 2 zęby bolące, język pokaleczony i @ ;/ Czy może być gorzej? Miałam nadzieje, że M będzie w domu, ale kazali mu iść na rano do 14:30, przyjedzie na obiad, później na 17-tą do pracy za siebie 2 zmiany będzie robić i za kolegę (kolega nogę sobie rozwalił i nie może pracować, ale też M idzie za niego, bo w środę On był za mojego M). Obiecał być po 3-ciej w domu, a czy będzie to się okaże w praniu ;/
Mam taki humor, że byle słowo do mnie, to mnie denerwuje.
PS: Kochane, proszę o napisanie mi swoich numerów telefonu na PW, bo mi się wszystkie pokasowały i nie wiem z kim piszę. Mam tylko numer Kini i Asicki, bo do mnie ostatnio pisały. Z góry dziękuję :*