reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

pogadaj z lekarzem że chcesz częstsze wizyty, co 2 tyg. Dla własnego spokoju.
Ja też długo wstrzymywalam się z tym by powiedzieć córce że będzie mieć rodzeństwo bo bardzo przeżyła stratę siostry. Zawsze jak wracaliśmy od małej z cmentarza to pytała kiedy będzie mieć rodzeństwo😔
U mnie w pracy dowiedzieli się dopiero w 6 miesiącu.
Niedługo już tego niestety nie ukryjesz. I nie zakładaj najgorszego choć wiem że jest ciężko myśleć pozytywnie. Ale teraz będzie dobrze
Trudne to wszystko. Jutro umówiłam się do innego lekarza. Chcę porozmawiać o tej przegrodzie i o tym jakie mam szanse na donoszenie tej ciąży. Boję się że zrobi mi usg i okaże się że dziecko nie żyje. Masakra co po tych stratach dzieje się w głowie...
 
reklama
Mam to samo. Poroniłam 4 lata temu, potem nie chcieliśmy dziecka (nie ukrywam, pierwsza ciąża to była wpadka, chociaż po ślubie). Potem jak już chcieliśmy to oczywiście problem z zajściem, teraz udało się i obecnie jest 9 tydzień (+3). Najchętniej chodziłabym na USG codziennie, ale tłumacze sobie że niepotrzebnie się nakręcam. Póki co było dobrze, w piątek mam kolejne USG i już dziś cały dzień chodzę i pochlipuje bo co jak się okaże że się znowu nie udało...
Rozumiem Cię... ja na początku każdy dzień w którym budziłam się z lepszym samopoczuciem zaczynałam od myśli, że to koniec. Wszystko siedzi w naszych głowach, najgorsze że ciężko zapanować nad tym co tam się dzieje...
 
Trudne to wszystko. Jutro umówiłam się do innego lekarza. Chcę porozmawiać o tej przegrodzie i o tym jakie mam szanse na donoszenie tej ciąży. Boję się że zrobi mi usg i okaże się że dziecko nie żyje. Masakra co po tych stratach dzieje się w głowie...
Dobrze zrobiłaś, ja też byłam u drugiego lekarza. Niby 22 tydzień, niby wszystko ok, a czasami pojawia mi się myśl, że za wcześnie się cieszę, za szybko powiedziałam w pracy etc. Zawsze myślałam, że w drugim trymestrze to już będę tylko fruwać z radości, a tymczasem trauma została i wraca.
Wierzę, że będzie dobrze, przegroda to nie wyrok. Czekam na wieści od lekarza :)
 
@Sojka @Maialis rozumiem Was bardzo dobrze 😔 ja też ciaze spędziłam na życiu od wizyty do wizyty, ale ja sobie ogarnęłam to tak, że mialam je go 2 tygodnie, tak jak pisze @marsi89.
Co do mówienia o ciazy, to ja niektórym nie powiedzialam aż do porodu 🙂 oczywiście kilka osób się poobrazalo o to, ale pamiętajcie że nie macie obowiązku informować o swojej ciazy jeśli nie czujecie się na siłach. To wy wybieracie moment, w którym o tym powiecie 🙂
U mnie wszyscy się domyślą sami albo zobaczą mnie z dzieckiem. Bardzo trudne jest powiedzenie, że jestem w ciąży. Jak miałam powiedzieć szefowi to był cyrk. Napisałam mu na komunikatorze, żeby dał mi znać jak będzie miał chwilę bo musimy pogadać. Poszłam do jego gabinetu usiadłam na fotelu i tylko byłam w stanie patrzeć mu w oczy, nie byłam w stanie słowa z siebie wydusić. Po dłuższej chwili zapytał czy ma gratulować to powiedziałam, że gratulacje w grudniu i że chcę pracować i zmieniliśmy temat. Czułam się ja idiotka. Poza tym córka daje mi w kość, brzuch boli od zastrzyków, początek ciąży a ja już jestem pulpetem. Wczoraj przepłakałam pół wieczoru. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać wszyscy mnie denerwują i tylko odliczam dni do końca grudnia. Wykańcza mnie to wszystko psychicznie, zdrowotnie, finansowo, a najgorsze są te myśli które przychodzą nagle i z zaskoczenia że to wszytko może okazać się pójść na marne prze tą cholerną przegrodę.
 
Dobrze zrobiłaś, ja też byłam u drugiego lekarza. Niby 22 tydzień, niby wszystko ok, a czasami pojawia mi się myśl, że za wcześnie się cieszę, za szybko powiedziałam w pracy etc. Zawsze myślałam, że w drugim trymestrze to już będę tylko fruwać z radości, a tymczasem trauma została i wraca.
Wierzę, że będzie dobrze, przegroda to nie wyrok. Czekam na wieści od lekarza :)
Ja też myślałam, że po prenatalnych będę spokojna... no tylko życie miało inny plan... jeszcze nadzieja, że 3 trymestr przyniesie Ci spokój. Trzymam za to kciuki ❤
 
ja też niektórym nie powiedziałam, ukrywałam się. Nawet teraz spotykam osoby, moich klientów i oni: skąd to dziecko? Kiedy pani była w ciąży.
Ja po prostu nie chciałam się tym chwalić bo bałam się...
Ciezka jest ciąża po stracie 😔
W poprzednich ciążach ja było tylko widać brzuch to zakładałam dopasowane bluzki itp. Teraz najlepiej bym się czuła w worku ma kartofle o taki mam obecnie styl ;-)
 
Ja powiedziałam rodzicom po obu stronach, mojej ukochanej babci i dwóm przyjaciółkom (jedna z nich przeżyła 3 straty, więc rozumie i chyba jest mi łatwiej o moich trudnościach rozmawiać z nią, niż z innymi). Jak na USG w piątek będzie dobrze to chyba powiemy rodzeństwu. Postanowiłam sobie mimo tego strachu mówić o tej ciąży, o pierwszej widzieliśmy tylko w dwoje, a tu postanowiłam że nawet jeśli to potrwa tylko kilka tygodni to chce żeby chociaż rodzice wiedzieli że moje dziecko było.
Rodzice to będą wiedzieli że było bo za kilka miesięcy będziesz im podrzucać niemowlaka do niańczenia! I tego się trzymajmy... jedyne co nas uratuje to pozytywne myślenie, chociaż bardzo o nie trudno to musimy dać radę...
 
Rodzice to będą wiedzieli że było bo za kilka miesięcy będziesz im podrzucać niemowlaka do niańczenia! I tego się trzymajmy... jedyne co nas uratuje to pozytywne myślenie, chociaż bardzo o nie trudno to musimy dać radę...
Mój lekarz też tak mówi. Wyeliminowaliśmy to co najprawdopodobniej było przyczyną w pierwszej ciąży (nie robiłam badania genetycznego, bo w szpitalu nikt mi o nim nie powiedział, a to jak mnie potraktował jeden z lekarzy sprawiło że ja sama nie miałam siły pytać ani walczyć). Mam dobre wyniki, chociaż boje się cukrzycy ciążowej (mam insulinooporność, jestem raczej większa niż mniejsza), ale mówię sobie, że grubsze i bardziej schorowane ode mnie kobiety zachodzą w ciążę.

Ale na to co zrobię jak się nie uda też już mam rozpisany plan... Na wszelki wypadek.
 
Trudne to wszystko. Jutro umówiłam się do innego lekarza. Chcę porozmawiać o tej przegrodzie i o tym jakie mam szanse na donoszenie tej ciąży. Boję się że zrobi mi usg i okaże się że dziecko nie żyje. Masakra co po tych stratach dzieje się w głowie...
ani tak nie myśl. Wierzę, że jutro pójdziesz do ginekologa i wszystko będzie ok. Dawaj jutro znać, koniecznie !
Dobrze zrobiłaś, ja też byłam u drugiego lekarza. Niby 22 tydzień, niby wszystko ok, a czasami pojawia mi się myśl, że za wcześnie się cieszę, za szybko powiedziałam w pracy etc. Zawsze myślałam, że w drugim trymestrze to już będę tylko fruwać z radości, a tymczasem trauma została i wraca.
Wierzę, że będzie dobrze, przegroda to nie wyrok. Czekam na wieści od lekarza :)
bo tak jest zawsze, zawsze jest za wcześnie. Mój gin powiedział, że po 12 tygodniu mogę już odetchnąć. Dopiero wtedy też założył mi książeczkę ciążowa. Ale ja wcale nie odetchnęłam. Choć miałam takie momenty że mega cieszyłam się z ciąży i wyznawalam zasadę: jak ma coś pierdziel**** to i na samym końcu moze się to staca teraz jest dobrze, czuje kopniaki i cieszę się z tego. Boze ja nawet te zastrzyki z heparyny teraz dobrze wspominam
U mnie wszyscy się domyślą sami albo zobaczą mnie z dzieckiem. Bardzo trudne jest powiedzenie, że jestem w ciąży. Jak miałam powiedzieć szefowi to był cyrk. Napisałam mu na komunikatorze, żeby dał mi znać jak będzie miał chwilę bo musimy pogadać. Poszłam do jego gabinetu usiadłam na fotelu i tylko byłam w stanie patrzeć mu w oczy, nie byłam w stanie słowa z siebie wydusić. Po dłuższej chwili zapytał czy ma gratulować to powiedziałam, że gratulacje w grudniu i że chcę pracować i zmieniliśmy temat. Czułam się ja idiotka. Poza tym córka daje mi w kość, brzuch boli od zastrzyków, początek ciąży a ja już jestem pulpetem. Wczoraj przepłakałam pół wieczoru. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać wszyscy mnie denerwują i tylko odliczam dni do końca grudnia. Wykańcza mnie to wszystko psychicznie, zdrowotnie, finansowo, a najgorsze są te myśli które przychodzą nagle i z zaskoczenia że to wszytko może okazać się pójść na marne prze tą cholerną przegrodę.
kochana pomysl o psychologu może 😔
 
reklama
Do góry