marsi89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2015
- Postów
- 4 841
Ja też mam wrażenie, że nigdy między mną a mężem nie było tak dobrze. Kiedyś przychodzil piątek to on na piwko z kolegami wychodzil, w sobotę ja z dziewczynami wychodziłam. W niedzielę przeważnie się sprzeczaliśmy o pierdoly. Teraz jesteśmy razem, jak wychodzimy to razem. Więcej czasu spędzamy z córką, spędzamy czas mega aktywnie. I więcej rozmawiamy. Scalily nas te poronienia. I ja osobiście uważam że ja też po tym wszystkim doceniam każda chwilę i to co mam.Faceci przeżywają stratę inaczej co nie znaczy, że jej wgl nie przeżywają i żyją jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. W to nigdy nie uwierzę. Każdy radzi sobie na swój własny sposób, np właśnie uciekając w prace. Mój mąż to totalna kłoda emocjonalna, typ twardziela, ale poronienie go złamało. Zauważyłam to dopiero jak analizowałam jego zachowania leżąc w szpitalu. Rozmawiajcie ze sobą, płaczcie krzyczcie, ale razem. To w tym momencie naprawdę jest najważniejsze. Przede wszystkim dla waszego zdrowia psychicznego. Znam się z moim mężem już ponad 8 lat a po ślubie jesteśmy zaledwie 1,5 roku a mam wrażenie, że nigdy nie było między nami tak dobrze jak właśnie od czasu poronienia.
Mi te same słowa powiedział mąż po poronieniu: co by to dało że bym płakał razem z tobą w poduszke. Ja muszę być silny za nas dwoje ale to że nie płaczę nie znaczy że nie przeżywam.Tak nam się wydaje. Mój mąż zupełnie inaczej to przeżył ale bardzo ciężko. Dużo rozmawialiśmy, ja starałam się być silna, on też. Oni próbują być silni i się nie rozsypać. Wyobraźcie sobie, że płaczą razem z Wami w poduszkę ? Prosta droga do depresji. My jesteśmy słabe, oni silni i tak na zmianę. Mój mąż realnie się otworzył dopiero jak zobaczył, że ja stoję na nogach.... słabo ale jednak stoję. Wtedy dopiero poczuł, że on we mnie też może mieć oparcie Czasami mnie denerwował tym, że się ekscytował jakimiś tematami ale on zwyczajnie zajmował mózg. Teraz razem zajmujemy
A co do wsparcia to u nas po pierwszym poronieniu też dużo osób wiedziało bo to był już 5 miesiąc. I też mega wsparcie otrzymałam bo okazało się że praktycznie każda ze znanych mi kobiet ma conajmniej jedno poronienie za sobą. W szoku byłam.