reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Byłam w dwóch ciążach i w każdym przypadku było inaczej. U mnie może dlatego że druga ciąża była bliźniaczy i wszystkie objawy były silniejsze i przyszły szybciej. Moja mam była w 5 ciążach i też każda przebiegała inaczej. Nie ma co się martwić na zapas :)

Dziewczyny ostatnie cykle miałam 40dni i 35dni. Zastanawiam się ktoredo dnia zrobić teraz test... 30dnia?
Dziewczyny w ktorym tygodniu zaczelyscie miec objawy ciazy ? Ja w poprzednich dwoch ( 2 straty) mialam juz kolo 6 tyg- mdlosci i czule piersi, a teraz zaczynam 7 tydz, a tu nic i zaczyna mnie to martwic.. [emoji3525] Jedyne co zauwazylam to jakies chyba gorsze trawienie, raz delikatna zgaga, raz rozwolnienie, mdlosci male ale nie rano tylko np po obiedzie i to nie wymioty tylko takie odbijanie sie i uczucie pelnego gardla- jezeli tak to moge opisac hehe, piersi raz po raz czuje ale nie tak mocno jak ostatnio. Biore luteine, acard i heparyne+ oczywiscie witaminki. W poprzednich bralam tylko witaminy.
 
reklama
Muszę bo się udusze..
To miał być niby pierwszy normalny cykl po poronieniu i nawet wydawało mi się że był skok owulacyjny. Ale później temperatura cały czas w dół.
Powiedzcie co myślicie? Była owulacja czy nie.
31.10 gin powiedział że pęcherzyk do pęknięcia i nawet śluz był.plodny a testy pokazały owulację. A tu jakoś tak dziwnie. Trochę jestem.zaziebiona ale żeby tak temperatura szła.w dół?
 

Załączniki

  • Screenshot_2019-11-16-20-11-33-285_org.iggymedia.periodtracker.png
    Screenshot_2019-11-16-20-11-33-285_org.iggymedia.periodtracker.png
    105,9 KB · Wyświetleń: 64
Muszę bo się udusze..
To miał być niby pierwszy normalny cykl po poronieniu i nawet wydawało mi się że był skok owulacyjny. Ale później temperatura cały czas w dół.
Powiedzcie co myślicie? Była owulacja czy nie.
31.10 gin powiedział że pęcherzyk do pęknięcia i nawet śluz był.plodny a testy pokazały owulację. A tu jakoś tak dziwnie. Trochę jestem.zaziebiona ale żeby tak temperatura szła.w dół?
Testy nigdy nie pokazuja owulacji. One mają za zadanie pokazać pik LH, ale trzeba o tym pamiętać że nawet jeśli test owu pokaże pik LH nie oznacza że owulacja się odbędzie lub odbyła w danym cyklu.
 
Cześć Dziewczyny. Może opowiem swoją historię od początku. Rok po ślubie z mężem zdecydowaliśmy się na dziecko. Zanim zaczeliśmy się starać poszłam do ginekologa by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Okazało się, że mam polip który po histeroskopi okazał się faudą w mojej macicy. Lekarz powiedział, że taka moja uroda. Rozpoczęliśmy starania. Po roku bez efektów lekarz skierował na na wszelkiego rodzaju badania( hormony itp). U mnie w rodzinie kobiet chorowały na endometriozę więc poprosiłam lekarza o skierownie na badanie CA125, dał mi je z ciężkim sercem i powiedział, że on jest pewnien że ja nie mam ten okropej choroby. Jakież było jego zdziwienie gdy się okazało, że jednak jestem chora. Szybka laparoskopia ( II stopień endometriozy) pół roku starań bez efektu. Kolejny krok inseminacja (po drodze jeszcze badania męża). Niestety nie udana. Kolejny pomysł lekarza in vitro. Na tym etapie starania o ciążę nie byłam przekonana, ponieważ chciałam wiedzić dlaczego nie mogę zaść w ciążę a on na to pytanie nie porafił mi odpowiedzie. I nastąpiła zmian lekarza, który zaczą od leczenia endometriozny hormonami i skierowania na badania immunologiczne. Seria zastrzyków limocytami partnera i znów starania. I tak miną kolejny rok. Po trzech latach starań przyszło załamanie nerwowe,. Nie byłam w stanie funkcjonować wśród ludzi. Każde wyjście z domu kończyło się uczuciem słabości. Nie myślałam o niczym innym tylko o ciąży. W pewnym momencie postanwiłam iść do psychologa była to najlepsza decyzja. Miedzy czasie mąż pszyszedł do mnie i zaproponował zmianę lekarza o którym słyszał. Powiedziała sobie wtedy że to już ostatni. Zaczęłam dochodzić do siebie pod względem psychicznym. Lekarz okazał się bardzo konkretny. Trzy stymulację później badania drożnośći jajowodów i USG 3d macicy czy przypadkiem nie mam przegrody gdyż okazało się jeszcze że mam dwurożność macicy. Dwie pierwsze stymulację do kosza przez innego lekarza do którego chodziła na samo USG monitorujące w 12 dniu cyklu, ponieważ twierdził, że jestem przestymulawana po czym okazało się wręcz odwrotnie stymulacja była za słaba. Trzecia niestety się nie udała. Kolejne pół roku walczyliśmy z bakterią, która nawracała jak bumerang i utrudniała badanie drożności. W końcu udało się wykonać badanie jajowody okazały się drożne i nie ma przegrody w macicy. Podniesiona na duch poprosiłam lekarza o jeszcze dwie stymulację. Zmieniło się tez moje podejście poprostu postanowiłam odpuścić. Przecież miałam jeszcze dwie opcje: in vitro i adopcję. Powiedziałam sobie, że nie ważne jak ale zostanę mamą. Po drugiej stymulacji zrobiłam test. Nie nastawiałam się na pozytyw raczej na to, że nie wyjdzie. Moje zdziwienie było ogromne gdy po 5min spojrzałam na test i zobaczyłam dwie kreski jedną jaśniejszą ale widoczną. Było to 16 października tego roku. Lekarz kazał zgłosić się na wizytę oczywiście na USG jeszcze nie było widać ale HCG nie kłamało. Kolejna wizyta za tydzień w tym czasie jeszcze kilka razy HCG rośnie doskonale. Po tygodniu widać pęcherzyk ciążowy. Wielka radość po raz pierwszy od 5 lat starań ciąża. Nie mogłam uwierzyć. Kolejna wizyta za 3 tygodnie. Wcześniej tylko musiałam zrobić USG w innej klinice, ponieważ mają lepszy aparat. Wczoraj z radością pojechałam na to badanie. Miałam usłyszeć tętno mojego maleństwa ale niestety ciąża przestała się rozwijać. Pęcherzyk praktycznie nie urósł od ostatniego USG. Moje serce pękło. Piszę do Was jako formę oczyszczenia, być może pomoże mi to się pozbierać. Dziś szukam informacji o ciąży po stracie, czy bedę musiała długo czekać by zacząć starać się o kolejną, jak sobie poradzić z tym bólem i tak trafiłam na to forum. Przepraszam za tak długi tekst. Ale w tym momencie potrzebowałam. Jutro mam wizytę u mojego doktora i zapadnie decyzja o tym w jaki sposób dojdzie do tej ogromnej straty. Dziękuję że dotarłaś aż do końca tego tekstu.
 
Cześć Dziewczyny. Może opowiem swoją historię od początku. Rok po ślubie z mężem zdecydowaliśmy się na dziecko. Zanim zaczeliśmy się starać poszłam do ginekologa by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Okazało się, że mam polip który po histeroskopi okazał się faudą w mojej macicy. Lekarz powiedział, że taka moja uroda. Rozpoczęliśmy starania. Po roku bez efektów lekarz skierował na na wszelkiego rodzaju badania( hormony itp). U mnie w rodzinie kobiet chorowały na endometriozę więc poprosiłam lekarza o skierownie na badanie CA125, dał mi je z ciężkim sercem i powiedział, że on jest pewnien że ja nie mam ten okropej choroby. Jakież było jego zdziwienie gdy się okazało, że jednak jestem chora. Szybka laparoskopia ( II stopień endometriozy) pół roku starań bez efektu. Kolejny krok inseminacja (po drodze jeszcze badania męża). Niestety nie udana. Kolejny pomysł lekarza in vitro. Na tym etapie starania o ciążę nie byłam przekonana, ponieważ chciałam wiedzić dlaczego nie mogę zaść w ciążę a on na to pytanie nie porafił mi odpowiedzie. I nastąpiła zmian lekarza, który zaczą od leczenia endometriozny hormonami i skierowania na badania immunologiczne. Seria zastrzyków limocytami partnera i znów starania. I tak miną kolejny rok. Po trzech latach starań przyszło załamanie nerwowe,. Nie byłam w stanie funkcjonować wśród ludzi. Każde wyjście z domu kończyło się uczuciem słabości. Nie myślałam o niczym innym tylko o ciąży. W pewnym momencie postanwiłam iść do psychologa była to najlepsza decyzja. Miedzy czasie mąż pszyszedł do mnie i zaproponował zmianę lekarza o którym słyszał. Powiedziała sobie wtedy że to już ostatni. Zaczęłam dochodzić do siebie pod względem psychicznym. Lekarz okazał się bardzo konkretny. Trzy stymulację później badania drożnośći jajowodów i USG 3d macicy czy przypadkiem nie mam przegrody gdyż okazało się jeszcze że mam dwurożność macicy. Dwie pierwsze stymulację do kosza przez innego lekarza do którego chodziła na samo USG monitorujące w 12 dniu cyklu, ponieważ twierdził, że jestem przestymulawana po czym okazało się wręcz odwrotnie stymulacja była za słaba. Trzecia niestety się nie udała. Kolejne pół roku walczyliśmy z bakterią, która nawracała jak bumerang i utrudniała badanie drożności. W końcu udało się wykonać badanie jajowody okazały się drożne i nie ma przegrody w macicy. Podniesiona na duch poprosiłam lekarza o jeszcze dwie stymulację. Zmieniło się tez moje podejście poprostu postanowiłam odpuścić. Przecież miałam jeszcze dwie opcje: in vitro i adopcję. Powiedziałam sobie, że nie ważne jak ale zostanę mamą. Po drugiej stymulacji zrobiłam test. Nie nastawiałam się na pozytyw raczej na to, że nie wyjdzie. Moje zdziwienie było ogromne gdy po 5min spojrzałam na test i zobaczyłam dwie kreski jedną jaśniejszą ale widoczną. Było to 16 października tego roku. Lekarz kazał zgłosić się na wizytę oczywiście na USG jeszcze nie było widać ale HCG nie kłamało. Kolejna wizyta za tydzień w tym czasie jeszcze kilka razy HCG rośnie doskonale. Po tygodniu widać pęcherzyk ciążowy. Wielka radość po raz pierwszy od 5 lat starań ciąża. Nie mogłam uwierzyć. Kolejna wizyta za 3 tygodnie. Wcześniej tylko musiałam zrobić USG w innej klinice, ponieważ mają lepszy aparat. Wczoraj z radością pojechałam na to badanie. Miałam usłyszeć tętno mojego maleństwa ale niestety ciąża przestała się rozwijać. Pęcherzyk praktycznie nie urósł od ostatniego USG. Moje serce pękło. Piszę do Was jako formę oczyszczenia, być może pomoże mi to się pozbierać. Dziś szukam informacji o ciąży po stracie, czy bedę musiała długo czekać by zacząć starać się o kolejną, jak sobie poradzić z tym bólem i tak trafiłam na to forum. Przepraszam za tak długi tekst. Ale w tym momencie potrzebowałam. Jutro mam wizytę u mojego doktora i zapadnie decyzja o tym w jaki sposób dojdzie do tej ogromnej straty. Dziękuję że dotarłaś aż do końca tego tekstu.

Witaj. Widzę że wiele przeszłas przez te ostatnie lata i szkoda ze tak zakończyła się ta historia.. Niestety ciężko bardzo odpowiadać na pytania dlaczego tak się stało i obawiam się że lekarz tego nie powie. A robiłaś jakieś badania jak nie mogłaś zajść? AMH, prolaktyna, krzepliwośc? Jak progesteron w drugiej fazie cyklu? Bierzesz jakieś leki czy tylko stymulacja owu? A mąż? Badał nasienie? Bo taki brak ciąży tyle czasu musi mieć swoją przyczynę.
Skąd jesteś? Może ktoś podpowie do kogo warto się udać ;)
 
Muszę bo się udusze..
To miał być niby pierwszy normalny cykl po poronieniu i nawet wydawało mi się że był skok owulacyjny. Ale później temperatura cały czas w dół.
Powiedzcie co myślicie? Była owulacja czy nie.
31.10 gin powiedział że pęcherzyk do pęknięcia i nawet śluz był.plodny a testy pokazały owulację. A tu jakoś tak dziwnie. Trochę jestem.zaziebiona ale żeby tak temperatura szła.w dół?

Jakiego termometru używasz? Mierzysz o tej samej porze codziennie?
 
Cześć Dziewczyny. Może opowiem swoją historię od początku. Rok po ślubie z mężem zdecydowaliśmy się na dziecko. Zanim zaczeliśmy się starać poszłam do ginekologa by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Okazało się, że mam polip który po histeroskopi okazał się faudą w mojej macicy. Lekarz powiedział, że taka moja uroda. Rozpoczęliśmy starania. Po roku bez efektów lekarz skierował na na wszelkiego rodzaju badania( hormony itp). U mnie w rodzinie kobiet chorowały na endometriozę więc poprosiłam lekarza o skierownie na badanie CA125, dał mi je z ciężkim sercem i powiedział, że on jest pewnien że ja nie mam ten okropej choroby. Jakież było jego zdziwienie gdy się okazało, że jednak jestem chora. Szybka laparoskopia ( II stopień endometriozy) pół roku starań bez efektu. Kolejny krok inseminacja (po drodze jeszcze badania męża). Niestety nie udana. Kolejny pomysł lekarza in vitro. Na tym etapie starania o ciążę nie byłam przekonana, ponieważ chciałam wiedzić dlaczego nie mogę zaść w ciążę a on na to pytanie nie porafił mi odpowiedzie. I nastąpiła zmian lekarza, który zaczą od leczenia endometriozny hormonami i skierowania na badania immunologiczne. Seria zastrzyków limocytami partnera i znów starania. I tak miną kolejny rok. Po trzech latach starań przyszło załamanie nerwowe,. Nie byłam w stanie funkcjonować wśród ludzi. Każde wyjście z domu kończyło się uczuciem słabości. Nie myślałam o niczym innym tylko o ciąży. W pewnym momencie postanwiłam iść do psychologa była to najlepsza decyzja. Miedzy czasie mąż pszyszedł do mnie i zaproponował zmianę lekarza o którym słyszał. Powiedziała sobie wtedy że to już ostatni. Zaczęłam dochodzić do siebie pod względem psychicznym. Lekarz okazał się bardzo konkretny. Trzy stymulację później badania drożnośći jajowodów i USG 3d macicy czy przypadkiem nie mam przegrody gdyż okazało się jeszcze że mam dwurożność macicy. Dwie pierwsze stymulację do kosza przez innego lekarza do którego chodziła na samo USG monitorujące w 12 dniu cyklu, ponieważ twierdził, że jestem przestymulawana po czym okazało się wręcz odwrotnie stymulacja była za słaba. Trzecia niestety się nie udała. Kolejne pół roku walczyliśmy z bakterią, która nawracała jak bumerang i utrudniała badanie drożności. W końcu udało się wykonać badanie jajowody okazały się drożne i nie ma przegrody w macicy. Podniesiona na duch poprosiłam lekarza o jeszcze dwie stymulację. Zmieniło się tez moje podejście poprostu postanowiłam odpuścić. Przecież miałam jeszcze dwie opcje: in vitro i adopcję. Powiedziałam sobie, że nie ważne jak ale zostanę mamą. Po drugiej stymulacji zrobiłam test. Nie nastawiałam się na pozytyw raczej na to, że nie wyjdzie. Moje zdziwienie było ogromne gdy po 5min spojrzałam na test i zobaczyłam dwie kreski jedną jaśniejszą ale widoczną. Było to 16 października tego roku. Lekarz kazał zgłosić się na wizytę oczywiście na USG jeszcze nie było widać ale HCG nie kłamało. Kolejna wizyta za tydzień w tym czasie jeszcze kilka razy HCG rośnie doskonale. Po tygodniu widać pęcherzyk ciążowy. Wielka radość po raz pierwszy od 5 lat starań ciąża. Nie mogłam uwierzyć. Kolejna wizyta za 3 tygodnie. Wcześniej tylko musiałam zrobić USG w innej klinice, ponieważ mają lepszy aparat. Wczoraj z radością pojechałam na to badanie. Miałam usłyszeć tętno mojego maleństwa ale niestety ciąża przestała się rozwijać. Pęcherzyk praktycznie nie urósł od ostatniego USG. Moje serce pękło. Piszę do Was jako formę oczyszczenia, być może pomoże mi to się pozbierać. Dziś szukam informacji o ciąży po stracie, czy bedę musiała długo czekać by zacząć starać się o kolejną, jak sobie poradzić z tym bólem i tak trafiłam na to forum. Przepraszam za tak długi tekst. Ale w tym momencie potrzebowałam. Jutro mam wizytę u mojego doktora i zapadnie decyzja o tym w jaki sposób dojdzie do tej ogromnej straty. Dziękuję że dotarłaś aż do końca tego tekstu.
Kochana bardzo Ci współczuję z powodu tego co Cię spotkało. Nie jestem lekarzem ani żadna z nas nie jest ale mam nadzieję że lekarz pójdzie za ciosem i nie będzie kazał czekać na kolejne starania,gdyż dużo się o tym tutaj pisze że po stracie jest większa szansa na szybkie kolejne zajście w ciążę. I tego Ci własnie życzę :*
 
reklama
Kochana bardzo Ci współczuję z powodu tego co Cię spotkało. Nie jestem lekarzem ani żadna z nas nie jest ale mam nadzieję że lekarz pójdzie za ciosem i nie będzie kazał czekać na kolejne starania,gdyż dużo się o tym tutaj pisze że po stracie jest większa szansa na szybkie kolejne zajście w ciążę. I tego Ci własnie życzę :*

Ja również po dłuższych staraniach ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam dwie kreski... Cieszyłam się niespełna 3 m-ce. Poronienie zatrzymane. Organizm bardzo szybko doszedł do siebie. Dostaliśmy zielone światło już w drugim cyklu. Kilka kolejnych za nami i bezskutecznie ... Trzeba być cierpliwym i próbować dać na luz... Przynajmniej tak sobie tłumacze... ale to tylko w teorii, bo praktyka dużo trudniejsza :(
Powodzenia!
 
Do góry