reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
kasiula222 bardzo mi przykro:sad: Ciężko cokolwiek napisać w takiej chwili. Trzymaj się kobietko, wiem że ciężko bo ja do tej pory cierpię, choć staram się to ukryć przed całym światem, ale wierzę że przyjdzie taki dzień i szczęście do nas się uśmiechnie. Tulę Cię mocno.
 
Możesz też zbadać ddimery i aptt. To już nie ma znaczenia ile od zastrzyku. W sensie jak robisz zastrzyk na wieczór to rano spokojnie możesz iść :) a te parametry mówią o krzepnięciu krwi i też z nich można wywnioskować czy jest okej.



Trzymam kciuki za wizytę :)

Ja pamiętam te wizyty w pierwszej połowie ciąży. Ten wieczny strach... Moja gin już mnie na tyle znała, że wiedziała że wizyta w standardowej kolejności czyli badanie na fotelu a potem usg, nie przejdzie. Zaczynała zawsze od usg, na którym ja nie oddychałam (dosłownie) do momentu aż powiedziała że jest serduszko. Potem ja zaczynałam oddychać i płakać ze szczęścia, a ona sobie mogła mierzyć wszystko co trzeba :p
APTT miałam robione u hematologa ostatnio, ale podczas pobierania krwi, nie byłam jeszcze w ciąży i heparyny nie brałam. Dopiero na wizycie gdzie omawialiśmy wyniki, powiedziałam mu ze jestem w ciąży i powiedział ze wyniki wszystkie Ok, ale rozumiem ze tak czy siak musiałabym zbadac to jeszcze raz, jak już heparynę przyjmuje..
Powiem Ci ze u mojego gina to nie przechodzi, bo jak już było po wszystkim, siedzieliśmy i rozmawialiśmy to pytałam czy możemy następnym razem zrobić na odwrót a on mi powiedział, ze tak się nie robi. Ze zawsze najpierw badanie ręczne, a później usg :unsure: także niestety muszę dłużej znosić ten stres:(

@Takaja123 Uhh... zmęczona jestem.. cały czas bym spała/leżała choć dziś musiałam się już wziąć do roboty i posprzątać mieszkanie :( od środy jestem na l4 i dobrze mi z tym;) nadal wieczorami częściej mi niedobrze, jak dobrze. Mam wrażenie ze tak jak mi smakowała luteina na początku, tak teraz jak muszę ja wziąć wieczorem już leżąc w łóżku to na sama myśl mnie mdli:( już jej nie toleruje. Ale co najciekawsze, rano i popołudniu wchodzi jak cukierek, ale te wieczory mnie męczą. Pytałam nawet mojego gina czy nie przepisalby mi dupka i brałabym go zamiast luteiny tylko na noc, ale powiedział, ze on nie lubi tego łączyć. Albo bierze się jedno albo drugie. Choć dużo dziewczyn bierze to i to. Ale już nie naciskałam, bo on sam powiedział ze już niedługo i żebym się jeszcze tyle „przemęczyla”:unsure: jakoś muszę dać radę;) najczęściej tik tak na języku pomaga;)
A co tam u was? Jak mąż? Polepszyło mu się choć troszkę? :sorry:
@kasiula222 Kochana jestem z Tobą myślami ...i tule mocno :***
 
Hej dziewczęta! Jestem tu nowa..
W grudniu poroniłam w 10 tc, natomiast kruszynka nie rozwijała się od 6tc także miesiąc żyłam w nieświadomości, że noszę martwy zarodek.. lekarz zalecił 3 miesiące czekania także starania rozpoczęliśmy od marca, natomiast były to starania i nie starania... bo odpuściłam jakiekolwiek testy owulacyjne itd.. także albo się wstrzelimy albo nie, bo współżycie co 2 dni nie było możliwe.. także niby się jakoś nie przykładaliśmy, ale mimo wszystko nadzieję miałam na pozytywny test.. kwiecień, maj testy negatywne, a w czerwcowym cyklu totalnie odpuściłam.. zaczęlam biegać.. schudłam 4 kg.. skupilam się na sobie.. i nawet miałam nie testować, ale intuicja pchała mnie po test i w dniu spodziwanej miesiączki dwie kreski.. niestety po stracie poprzedniej kruszyny.. radość z samych dwóch kresek nie jest taka jak wcześniej.. to piętno straty pozostawia trwały ślad. Czekam na wizytę u ginekologa 16 lipca.. ale to chyba będą najdłuższe 10 dni.. i jakoś nie potrafię nakierować psychiki na dobre tory... cały czas biegam do toalety i sprawdzam czy nie plamię. Chociaż wtedy nie plamiłam a i tak było źle. Nawet na betę nie poszłam bo się boję wyników... nie miałam zadnych badań po poronieniu także nie znam przyczyny.. ale mam nadzieję, że bedzie dobrze.
 
Idź może na bete , wiem że się boisz .. też się bałam ale już miałam jakąś pewność


Robiłaś jakieś badania po stracie?trzymam mocno kciuki!!!
Hej dziewczęta! Jestem tu nowa..
W grudniu poroniłam w 10 tc, natomiast kruszynka nie rozwijała się od 6tc także miesiąc żyłam w nieświadomości, że noszę martwy zarodek.. lekarz zalecił 3 miesiące czekania także starania rozpoczęliśmy od marca, natomiast były to starania i nie starania... bo odpuściłam jakiekolwiek testy owulacyjne itd.. także albo się wstrzelimy albo nie, bo współżycie co 2 dni nie było możliwe.. także niby się jakoś nie przykładaliśmy, ale mimo wszystko nadzieję miałam na pozytywny test.. kwiecień, maj testy negatywne, a w czerwcowym cyklu totalnie odpuściłam.. zaczęlam biegać.. schudłam 4 kg.. skupilam się na sobie.. i nawet miałam nie testować, ale intuicja pchała mnie po test i w dniu spodziwanej miesiączki dwie kreski.. niestety po stracie poprzedniej kruszyny.. radość z samych dwóch kresek nie jest taka jak wcześniej.. to piętno straty pozostawia trwały ślad. Czekam na wizytę u ginekologa 16 lipca.. ale to chyba będą najdłuższe 10 dni.. i jakoś nie potrafię nakierować psychiki na dobre tory... cały czas biegam do toalety i sprawdzam czy nie plamię. Chociaż wtedy nie plamiłam a i tak było źle. Nawet na betę nie poszłam bo się boję wyników... nie miałam zadnych badań po poronieniu także nie znam przyczyny.. ale mam nadzieję, że bedzie dobrze.
 
Idź może na bete , wiem że się boisz .. też się bałam ale już miałam jakąś pewność


Robiłaś jakieś badania po stracie?trzymam mocno kciuki!!!

Może wybiorę się w poniedziałek. Cały tydzień nastawiałam się, że pójdę ale gdy nadchodził poranek rezygnowałam.. wcześniej przyrosty były wspaniałe, więc też się niczego nie spodziewałam.
Nie robiłam badań.. lekarz jeden i drugi... stwierdzili, że tak się zdarza i nie ma co się badać na zapas.. chciałam robić badania prywatnie, ale nie wiedziałam co badać.. i w sumie jakoś odpuściłam... teraz trochę żałuję, bo kompletnie nie znam przyczyny.
 
@coco07 z mężem raz lepiej raz gorzej. Jak nie łapie go bóle migrenowe głowy to spoko. Dziś już go troszkę pogonilam żeby się rozruszal bo tak to cały czas leżał, a to też tam niedobrze. Ruch wskazany :) jutro nasze owieczki jadą na wystawę więc weekend zapowiada się pracowicie. Mam zamiar nakupic sobie kwiatków :D
 
reklama
Dziewczyny dziękuję za dobre słowo i wsparcie . Jestem już po zabiegu , jutro wracam do rzeczywistości . Teraz chyba odpuszczę starania na rok . Musi się organizm zregenerować .
 
Do góry