Witajcie wczoraj poszalalam troche z mezem bylo martini i hunorki
@roki_1991 ja bym wolala miec jasna sytuacje i jednak zrovic bete niz zyc w niepewnosci chociaz masz bardzo wysoka bete i juz pozniej ona tak nie przyrasta jak na poczatku wiec tez beta nie daje jasnego obrazu
@mamcia2014 bardzo Ci wspolczuje z powodu zeba pocieszajacy jest fakt ze jest to 8gorna a noe dolna ja mialam wyrywanie zeba 14 listopada i do dzisiaj mnie boli jest lepiej ale odczuwam gojenie dziasla polecam Ci przeciwboloqy nimesil tylko ze on jest na recepte ale tez za duzo lekow nie bierz bo jesli zdecydujesz sie na wyrwanie to leki nie beda dzialac i bedziesz cierpiec. Polwcam tez plukanie jamy ustnej rumiankiem lub szalwia a gdy noc nie dziala to zagryzanie gozdzikow
przerabialam juz chyba wszystko z tymi francami jeszcze mi jedna gorna zostala do wyrwania i jedna jeszcze sie nie wybila.
@K28 przepraszam ze dooiero teraz pisze bardzo Ci wspolczuje jak wszystkim kobietom co stracily upragniona ciaze. Mysle ze nie rezygnowalabym z naturalnego poczecia. czy robilas jakies badania po stratach? moze dziewczyny juz pytalay ale tyle tu stron naszkrobalyscie w ciagu jednego dnia zw nie sposob mi to nadrobic. Jaki styl zycia prowadzisz siedzacy czy masz aktywnosc fizyczna i jak sie odzywiasz trzeba sie zastanowic nad tym. Opisze krotko moja historie my zaczelismy starania od sierpnia 2016 roku zaskoczylo dopiero w listopadzie poronilam w 6 tyg nie ukrywam ze wowczas nie wiedzialam o ciazy czulam sie slabo i nawet nie dopuszczalam do glowy ze mozw byc ciaza nie wiem czemu skoro w sierpniu qrzesniu pazdzierniku sie nam nie udalo to jakim cudem teraz. Moja praca doprowadzila mnie w ciazy do zapalenia pecherza ponadto jakiegos orzeziebienia sie dorobilam bralam teraflu pilam tego duzo
potem czekalam na okres nie dostalam i okazalo sie ciaza no ale tylko do 6 tyg. w swieta poszlam do szpitala no a w lutym zaszlam w 2 ciaze tym razem oszczedzalamsie ale rowniez zaczelam plamic trafilam do szpitala tam niby znalezli pecherzyk ale moj lekarz postawili diagnoze ze puste jajo mnie to nie pokoilo i poszlam na konsultacje do innego lekarza trafilam do innego szpitala i tam mialam byc czyszczona zabieg mialam miec nastepnego dnia ale zaczwly sie dziwne rzeczy ze mna dziac dopadl mnie bol bardzo silny nie umialam oddac moczu a w zabiegowym zemdlalam okazalo sie ze to peknieta ciaza pozamaciczna w 8 tyg zrobili mi laparoskopie do dzisiaj mam blizny i tez ciezko mi zapomniec moj prawy jajowod jest uszkodzony. Minelo juz 8 miesiecy starania rozpoczynam od nast roku narazie naturalnie z monitoringiem ale juz to olewam troche bo co mam zrobic powiesic sie ze to mnie spotkalo zyje dalej mam cudownego meza a dzieci nie wszyscy moga miec jesli sie uda to bede bardzo szczesliwa jesli jednak nie to takie zycie trzeba to zaakceptowac.
@Frezja_1 fajnie ze masz takie podejscie ale noe ryzygnuj moze nast moesiac okaze sie szczesliwy
@zosiak Dziekuje za slowa wsparcia a takze za to,ze podzielilas sie ze mna swoja historia. Jest mi bardzo przykro,ze tez musialas w zyciu przecierpiec. Nie wiem od czego zaczac,moj tryb zycia? Hm raczej aktywny. Do pracy dojezdzam ok5km rowerem (plus spowrotem tyle
prace mam fizyczna,pracuje w sklepie,caly dzien na nogach. Jesli chodzi o diete to staram sie zawsze zjesc jakis owoc,wypic sok a warzywa do obiadu to standard. Moj Maz za to owocow wogole,warzywa co niektore. Nie pale,od kiedy zaczelismy sie starac, alkoholu nigdy za duzo nie pilam. Jesli chodzi o badania,napisze ze nie mialam w sumie nic oprocz krwi,z ktorej wyszlo ze mam za niski progesteron i za gesta krew.Na tym stanelo,dopiero tu dziewczyny mnie uswiadamiaja ile tego jest,wiec juz troche sie orientuje co przede mna.
Dzis bylam u swojej gine,wiedzialam co uslysze i ze zobacze pusty obraz na usg...Tak tez bylo, juz tam nic nie zostalo...ostatnia nadzieja umarla na badaniu. Maz caly czas wierzyl,ze jeszcze jest szansa. Moja lekarka,oczywiscie wspolczujaca kobiecina, powiedziala ze przed nastepna ciaza musimy juz zrobic wszystkie badania od a do z. Zaluje ze wczesniej ich nie zrobilismy. Poki co,kazala sie nie zalamywac,najlepiej od razu wracac do pracy (nie wyobrazam sobie...zwlaszcza po tym jak mnie szef potraktowal na wiesc o ciazy...eh...ale mam zwolnienie jeszcze do 6.12wiec mam nadzieje ze do siebie dojde). No i zalecila,zebysmy odczekali cala zime,az glowy wroca do normalnego funkcjonowania.
Jesli chodzi o te badania,ktore okreslila od a do z, powiedziala ze to obejmuje od genetyki itp az po badanie nasienia i ze jak bedziemy gotowi to ona nas umowi w Krakowie,bo tam badania sa razem z konsultacja z genetykiem i ze lacznie to bedzie koszt ok 2tys zl. Przyznam,ze myslalam ze to bedzie duzo wiecej,ale pewnie jeszcze wszystko wyjdzie w praniu.
Zapytalam o badania ktore sie robi 6tyg po poronieniu,to odp mi ze tutaj nikt tego nie robi.
Poki co,jeszcze nie dotarlo ze juz nie jestem w ciazy... Wiec badania sa dla mnie odleglym tematem. Chce je zrobic,na pewno ale narazie chce ochlonac... Chyba nie musze tlumaczyc jak sie czuje,bo kazda z was przeszla podobne tragedie.