Carri - miło czytać! CBR, fajny motorek zdecydowanie. Latasz sama czy jako pasażer? A swoją drogą, z tego Gdańska chyba lipa będzie jak sosna bo mój R. najpierw zaczął marudzić że nie dam rady, potem że jego Shadow może wysiąść po drodze bo mu jakieś kaprysy wyczynia... Wrrr... A potem się mówi że baba to kula u nogi dla motocyklisty.
Aga2323 - bardzo, bardzo Ci współczuję, jednocześnie ciesząc się że nie tracisz nadziei. W naszym bólu nadzieja jest tym światełkiem w tunelu, które pozwala podnieść się i iść przed siebie. Jesteś bardzo dzielna.
Zjola - Mam koleżankę w moim wieku, która zrobiła prawko w ub. roku. Da się. Co prawda podśmiewamy się że my tylko na Stat Oilu możemy tankować (reklama tej stacji dość dawno temu w TV), ale jeździ się fajnie. Ja robiłam prawko w 96 - też nie jako świeżynka. Z egzaminatorem się pożarłam za pierwszym razem, (szowinista pieprz... najpierw z niebotycznym zdumieniem rzucił tekst że "baba na motor", potem mnie oblał mówiąc że za szybko jeżdże... na placu) za drugim widząc że to ten sam zażądałam zmiany egzaminatora, w efekcie zaliczyłam praktyczny za trzecim podejściem. Na luzie i wg. egzaminatora bardzo dobrze, co nie zmienia faktu że dwa lata temu wyłożyłam ukochaną Jawę TS mojego R. (mówiłam że to nie dla niskopodwoziowych model!), a w ubiegłym roku zaliczyłam rów, a właściwie chodnik za rowem na Cubie. Cuba przyjechał poprzedniego dnia wieczorem, a rano ruszyliśmy w Bieszczady. No, nie byłam pewna na nim zwłaszcza że on Tańczący Z Dziurami - krótka kierownica i ledwie 85kg motorka. No i żwirek na lewym zakręcie, d... mnie wyprzedziła i... pamiętam że chodnik zaatakował mi twarz. Cubuś cwany wylądował mi na plecach - dobrze że lekki. Karetką do szpitala, pocerowali ryja (pocięte okularami korekcyjnymi powieki i "zdjęta" do kości skóra pod okiem), Shadowem z powrotem bo do szpitala było 35km i pojechali dalej. Zlot zaliczony.
W kwestii badań... Dzwoniłam dziś do szpitala o wyniki z histo... Dalej nie ma. Mówili o dwóch tygodniach. Od 04.06 to już dawno minęło. Pani powiedziała że "materiał poszedł karetką do Tarnowa 09.06". No, ok. I dalej nie ma. Chciałabym mieć to już za sobą - albo coś będzie wiadomo, albo nie, ale nie będę czekać.
No i ciekawostka techniczna - jak się coś nie pozajączkowało to mam owu - glut nie do podrobienia. Kurcze... Mówiłam ze na spokojnie, a w obliczu szansy zaczyna się presja. Taka wewnętrzna.
Wczoraj wieczorem gadaliśmy sobie z R. - takie łóżkowe szeptanki. Poszło że będziemy znów próbować, on mówi że ja wiem czy można już czy nie (no, chłopie! żebyś wiedział jak się mylisz - g... tam wiem!), uspokajam że jeśli macica jest gotowa to przyjmie, jeśli nie to nawet nie będziemy wiedzieli, ale probujemy. A on mi na to z takim rozmarzeniem "I będę miał dziecko." No i weź tu wrzuć na luz!