Dowiedziałam się o ciąży w 5t3d wg OM w 4t3d od zapłodnienia... zrobiłam test i zamiast biec do gina pojechałam do teściów wypaliłam 2 fajki, wypiłam piwo i myślałam... a co myślałam?
Że ostatnio uważałam na siebie jak na jajko -nic to nie dało, siedziałam na wolnym od 5tc -nic to nie dało, badałam się -nic to nie dało, nie piłam nawet herbaty, kawa to był grzech -nic to nie dało. Nie plamiłam, nie bolał mnie brzuch -a moje dziecko odeszło...
Wróciłam od teściów poszłam do pracy i do gina -betę zrobiłam raz żeby już widział wynik. Dostałam leki -na L4 poszłam w 9tc bo miałam ciśnienie 70/40 i słabo mi było -więc nie chciałam ryzykować zasłabnięciem w autobusie.
Pojechałam w góry i łaziłam po nich jak szalona, zbierałam nawet ogórki na wsi, schylałam się i nosiłam wiadereczka z warzywami...
Dlaczego nie badałam bety? bo może przyrastać nawet po poronieniu wiec wolę za te pieniadze kupić coś dla dziecka niż wydać na badanie i tak bez sensu. Dlaczego sie nie zadręczam -bo jest we mnie mały ludzik który rości sobie coraz większe prawo do mojego brzucha -ktory tam nawet sika (bleee
).
Uważam na siebie -robię to co każda matka powinna robić dla swojego dziecka ale wiem -że nic ode mnie nie zależy...
Modlę się codziennie -modlę się o to żeby moje dziecko było zdrowe, żeby kopnęło mnie choć raz wieczorem żebym wiedziała że jest ok. Modlę się przed każdym usg i S trzyma mnie za rękę -pierwsza (jeszcze przed lekarzem) jak zobaczę obraz na monitorze krzyczę "bije" -i wtedy jest wielka ulga. Modlę się o to żeby nie spotkało mnie nieszczęście -bo wiem że czas zagrożenia jest zawsze i nie ma magicznej bariery po której człowiek wie ze już mu nic nie grozi. Wiem ze dziewczyny traciły dziecko w 20, 23, 27, 41 tc -wiem to ale nie moge myśleć że moje dziecko umrze...
Boję sie jak każda aniołkowa mama wiem że zagrożenie nigdy nie mija -ale nie mogę o tym myśleć bo wierzę w moje dziecko -wierzę że skoro pokonało ze mną góry i jaskinie to pokona wszystko... nie wybaczyłabym sobie gdybym w kwietniu trzymając je na rękach musiała powiedzieć "jesteś ze mną a ja w Ciebie nie wierzyłam"...
Ciąża to tak wspaniały czas... tak wiele zmian, tak wiele radości -nie zmarnowałam ani jednego dnia na strach i niewiarę -i nie zrobię tego -bo szkoda czasu.[/QUOTE]
AGATKO-jak to przeczytałam to łezki mi popłyneły.jesteś wspaniałą kobitką i będziesz wspaniałą mamą .
Dajesz nadzieję której mi teraz tak bardzo brak.DZIĘKUJE.