V Jolka-my będziemy-nie będziesz sama!!!! pamiętaj masz nas!!!!
Wiem moje kochane...
Wiem...
Ale to nie to samo...
:--(
Wiem...
Ale to nie to samo...
:--(
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
V Jolka-my będziemy-nie będziesz sama!!!! pamiętaj masz nas!!!!
vjola proszę nie smutaj się skarbie bądź z nami tutaj :-):-). Mi tez jest smutno bo ciągle jestem sama a tak mi smutno że aż się poryczałam do słuchawki jak usłyszałam że będę sama:--(.i tak jakoś mi smutno do terazsama, bez mojego d, bo będzie w pracy...
Znowu sama...
Jak w dniu, gdy tosia odeszła...
dobranoc kasieńko:-):-) kolorowych snów:-)wiolka -trzymaj trzymaj!!!!
Co do wesela -to mam nadzieję ze po powrocie -dostaniemy ładne streszczenie od koleżanek.........jak myślisz????-pomogą nam w nadrobieniu????
Dobra uciekam się kąpać i lecę spać.
dobranoc!!!!
dziękuję skarbeczkukasiamaj - zajebiaszcze masz te obrazkimam nadzieje, że pomogąprzyjemnej kąpieli!i kolorowych snów
v-jolka80 - przytulam!wiem, że my to nie to samo..ale zawsze wkupie raźniej!
karola322 - ciebie tez przytulam!
całą noc dowiezie je w jedno miejsce i jedzie dalej więc chyba dopiero odpocznie jutro wieczorem jak wróci. Martwie się jak diabli jeszcze przykro mu się zrobiło jak się popłakałam bo wie że też mi ciężko bo jestem już w domu 4 miesiąc i prawie wogóle nigdzie nie wychodzę.odwiedza mnie rodzina ale każdy ma swoje życie i bardzo mi brakuje mojej kruszynki:-) czyli mężusia.karola322 - nie ma za co!a ten twój mąż to całą noc będzie jeździł czy ma gdzieś dojechać?
Kochana, my tu wczoraj o optymiźmie a Ty co? Wyłamujesz się? NIe z nami takie numery! Głowa do góry. Babki z BB pracy nie tracą, bo mają za silne plecy w postaci innych babek, które mogłyby zrobić niezły rozpiździel w pracy u takiego byłego pracodawcy ;-)
moj niestety nie pamieta nawet kiedy ja mialam zabiega mnie naszło na smutki
dziś mija pół roku od zabiegu a mój R nie pamiętał
A ja Ci dzisiaj Moje Dziecko
Przyniosę kwiaty najpiękniejsze
A ja Cię dzisiaj Moje Dziecko
utulę w myślach skromnym wierszem.
A ja dziś światło Ci zapalę
I kołysankę cicho zaśpiewam
I chociaż poczta nie dochodzi
Mój śpiew doleci dziś do nieba
a ja Ci dzisiaj Moje Słońce
Przyniosę swoje serce w darze
Serce zranione, obolałe
Bez oczekiwań i bez marzeń.
(*) dla Mojego Aniołka za którym tak bardzo tęsknię
czesc dziewczynki,
oj widze, że smutkiem powiało.
Coś na poprwienie humorków. Znacie to :-) ? a propos związków ;-)
ONA: Co tak siedzisz?
ON: Jak siedzę?
ONA: Taki znudzony. Dawniej się ze mną nie nudziłeś.
ON: Nie jestem znudzony. Czytam gazetę.
ONA: Dawniej w moim towarzystwie nie czytałeś gazety.
ON: Od czasu jak jesteśmy małżeństwem, stale jestem w twoim towarzystwie, a kiedyś przecież muszę przeczytać gazetę.
ONA: Już ci się nie podoba, że jesteśmy małżeństwem? Dawniej byłeś szczęśliwy z tego powodu.
ON: Zlituj się, wcale nie powiedziałem, że mi się nie podoba.
ONA: Dawniej nie miałeś zwyczaju zarzucać mi kłamstwa.
ON: Nie zarzucam ci kłamstwa. Czego ty chcesz ode mnie?
ONA: Nic nie chcę od ciebie. Chcę tylko, żeby mnie traktował jak dawniej.
ON: Dobrze, postaram się.
ONA: Dawniej nie musiałeś się starać.
ON: Moja droga, daj mi spokój.
ONA: Mogę ci dać spokój. Tylko ciekawa jestem, czy dawniej też byś się tak do mnie odezwał.
ON: (milczy)
ONA: Już nawet nie raczysz odpowiedzieć. Dawniej sprawiała Ci przyjemność każda rozmowa ze mną. Może nie? No, powiedz, nie?
ON: Tak.
ONA: Ach, więc przyznajesz się nareszcie!
ON: Do czego się przyznaję, na miłość boską?
ONA: Do czego? Żeś się zmienił w stosunku do mnie.
ON: O czym ty mówisz?
ONA: Na szczęście sam się przyznałeś, tylko dlaczego? Powiedz mi szczerze, dlaczego jesteś inny niż dawniej?
ON: Przestań się mnie czepiać. Czego ty chcesz ode mnie?
ONA: Tylko tego, żebyś był taki jak dawniej, (chwila ciszy) Ach, więc nie możesz już być dla mnie taki jak dawniej ? Dobrze. Tylko żeby później nie było na mnie. Ty sam tego chciałeś.
ON: Czego chciałem? Co ty wygadujesz?
ONA: No sam przed chwilą powiedziałeś, że mnie już nie kochasz. Bardzo się cieszę, że sam zacząłeś tę rozmowę. Przynajmniej będę wiedziała. Już nie będę się łudzić, że kiedykolwiek będziesz znów taki jak dawniej.
ON: Słuchaj, gadasz takie głupstwa, że aż mnie trzęsie. Przestań bajdurzyć, bo mnie szlag trafi, i daj mi przeczytać gazetę, do wszystkich diabłów!
ONA: A kochasz mnie jeszcze? Tak jak dawniej? I jesteś dla mnie znów taki jak dawniej? I przepraszasz mnie za wszystko, coś powiedział bez zastanowienia? Biedny! Przykro ci, żeś doprowadził do tego, żebym pomyślała, że już nie jesteś taki jak dawniej... No, to dobrze. Już się nie gniewam. Co tak siedzisz?
ON: Jak siedzę?
ONA: Taki znudzony. Dawniej się ze mną nie nudziłeś.
tym bardziej nie mozesz nas opuscic, wspolczuje przykrych wydarzen ale dałaś sobie rade i jeśli nie przez wzglad na siebie to choc przez wzglad na nas powinnas , MUSISZ zostac, TY dałaś sobie rade w baaaaaaardzo trzudnej sytuacji i pokazujesz nam ze my tez mozemyKochane opowiem Wam troszkę o sobie , może zrozumiecie dlaczego ciąglesię boję.
A opowieść ta dotyczy tak naprawdę dwóch wątków i o marudzeniu i o związkach.
W sierpniu obchodziłabym 12-tą rocznicę ślubu z mężczyznąz którym byłam od 7 klasy podstawówki. Pobraliśmy się z miłości. Po około roku gdy nie pojawił się dzidziuś zaczęliśmy odwiedzać lekarzy wróżnych klinikach.Mąż w związku ze swoją chorobą nie kwalifikował sie pod insyminację.Ratowało nas tylko In Vitro. Po 3 nieudanych próbach lekarz wysłał nas na dalsze bardziej skomplikowane badania. Okazało się że mąż nie tylko ma chore plemniki ale i w jakiś dziwny sposób zakażone i po wprowadzeniu do mnie zapłodnionego tym chorym plemnikiem jajeczka powodowało to ,że bakterie znajdujące się w plemniku wykrywały ciążę jako wirus i usuwały ją. Straciliśmy szanse na In Vitro , chyba że mąż zgodziłby się na dalsze leczenie.
Oczywiście zapewnene nie tylko ja miałam takie problemy,jednak w rodzinie od strony męża to ja byłam winna temu że "nie możemy dać teściowej wnuczki". Dlaczego tak twierdziła?? Z takiej przyczynay, a no z takiej że mam problemy fizyczne i wszystko co złe to moja wina. Na domiar złego część pieniędzy na zabiegi pożyczyła nam teściowa, a mąż odmówił dalszego leczenia bo moja "przyjaciółka" stwierdziła że jest z nim w ciąży. Mąż uwierzył, nie robił badań genetycznych i poprostu 3 lata temu w Święta Bożego Narodzenia odszedł do tamtej. A mnie nachodziła była tesciowa żeby oddać jej pieniądze , które pożyczyłam od niej na " głupoty", a ja zaczęłam wierzyć że to ja jestem do niczego, że pewnie lekarze się pomylili i to moja wina że nie mieliśmy dzieci.
W lutym tego roku po raz pierwszy naturalnie, bezproblemowo zaszłam w ciążę. Stało się tak jak się stało, nie cofnę czasu. Wiec teraz gdy po 2 miesiącach starania znowu mam w sobie fasolkę , mam prawo się o nią bać, a czas od wizyty do wizyty ma prawo mi się wydłużać.Co z tego że mdłości i wymioty czasami mam 24 godziny na dobę ?? To dla mnie nieistotne. Nie po to powstało to forum żebyśmy mogły rozmawiać o wymiocinach.
Jeśli się mylę - to powiedzcie a raczej napiszcie mi to.
czujesz sie jak po porodzie, jesli nie ma goraczki to nie ma powodu do obaw, ja jestem 2 miesiace po zabiegu i do dzis czasem czuje male skurczehej, 6 dni temu miałam łyżeczkowanie. Po samym zabiegu nic mnie nie bolało i krwi było zaldwie parę kropli dziennie. Od przedwczoraj krwi więcej jest (ale nie tyle co przy okresie) no i najgorsze pobolewa mnie to wsyztsko kiedy siadam to czuję jak wszytsko podchodzi mi do góry a jak robię kupe to tak mnie boli jakby od środka ktoś mnie tam ściskał i ciężko mi się załatwić (podkreślam od dwóch dni) i jak naciskam czy nwet lekko dotykam brzuch i podbrzusze to boli jakby ubite było. Zastanawiam się czy tak ma być czy iść do lekarza bo w szpitalu nic mi nie powiedzieli
ja sie takze dolaczam do słomianych wdowek :----(ewelinko na odskoczni doczytałam że ty tez dzisiaj w nocy sama w tą pogodę ja tez niestety i martwie się o męża bo on rozwozi kłady busem po całej polsce a ma opony letnie w busie a będzie jeździł cały czas a za fajnie nie jest za oknem:--(.
mnie nikt nie poinformowal o tym ze mozna farmakologicznieOdnośnie leków na wywołanie poronienia, ja również je dostałam. Męczyłam się 6 godzin czekając, to nie było miłe. Ale rzeczywiście ginekolog powiedziała, że najlepiej by było, gdyby organizm sam zaczął. A następnie zabieg przy ogólnym znieczuleniu.
rozumiem cie kochana, wiem co to znaczy byc samą, zwłaszcza w tym dniu, jestesmy z toba pamietaj o nasSama, bez mojego D, bo będzie w pracy...
Znowu sama...
Jak w dniu, gdy Tosia odeszła...