Pecherzyk pękł. Mam brac od wtorku przez 10 dni duphaston a później zrobić test i iśc do niej. Niezależnie od wyniku testu.
Oleńko Kochana co to za smutny ton przebija przez Twoją wypowiedź? Nie wolno tak... Poprzytulajcie się, nie nastawiajcie na fasolkę, a los sam Wam ją da :-) Głowa do góry Kochana!!!
Asiu no spóźnia się 5 dni... ale nic z tego test zrobiony -krecha jedna i nie chce być inaczej. Nie mam zamiaru z uporem maniaka powtarzać co rano testu. Jeśli @ nie przyjdzie do wtorku -rano robię test i w środę lecę do lekarza bez względu na wynik bo to już będzie 40 dc.
No szkoda, że jedna. Chodź powiem Ci, że ja jak pierwszy raz robiłam test też miałam jedną kreskę. Robiłam kilka dni po dziwnym @, który trwał 2 dni (i to ledwo ledwo) a przyszedł w 25dc. Test był negatywny, a 3 tyg później już pozytywny. Więc... Kto wie...
A jesli chodzi o Twój ślub -nie patrz na ludzi, nie myśl co myślą i mówią -to Twój dzień i ak zamarzysz sobie słonie to mają być słonie (chyba że cena nie pozwoli albo te 11 schodków
). Masz być w tym dniu najszczęśliwsza i po roku czy dziesięciu powiedzieć że było jak w Twojej wymarzonej bajce
Dziękuję
Agatko za wsparcie. Staram się jak mogę, by ten dzień był niezapomniany.
W poniedziałek jesteśmy umówieni z zespołem, właśnie nawiązałam kontakt z fotografem, który wydaje mi się bardzo fajnym człowiekiem i najpewniej za tydzień w piątek lub sobotę, gdy będzie w Trójmieście (bo jest z Torunia) z nim też się spotkamy.
Dziś dostałam mailem gotowy projekt zaproszeń do akceptacji. Wprowadziłam jedną zmianę i po jej wprowadzeniu całość leci do druku :-)
Została kwestia samochodu, fryzjera, makijażu no i sukienki. Co do tej ostatniej... Dziś kompletnie o 180st zmieniłam zapatrywania na sukienkę. I postanowiłam szukać krawcowej. A wszystko dlatego, że chyba znalazłam sukienkę, którą bym widziała na sobie w dniu ślubu. Problem w tym, że nie jest ona z salonu, a jedynie na zdjęciu... Więc nie pozostaje mi nic innego jak krawcowa. A tu z kolei dylemat: czy po uszyciu będę zadowolona... Co ładne na zdjęciu, nie musi być ładne na mnie... :-( Przymierzając sukienkę w salonie wiem co będzie do mnie dopasowywane. Szyjąc od podstaw lekko ryzykuję... Och... :-(
No ale podoba mi się kurcze ta sukienka... I na 99% jestem pewna, że M też by się spodobała... Co robić? Co robić? :-(