reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
@Gonzi co u ciebie, dawno cię nie było?

@Zagadka19 a u ciebie?
Kochana, dziękuję za pamięć 🥰
U mnie teraz troszkę się dzieje, Franek urodził się 17 grudnia, i teraz uczymy się siebie nawzajem.
Końcówka ciąży niestety nie była dla nas łaskawa, półtorej tygodnia przed porodem leżałam w szpitalu. Położyli mnie po złym zapisie z KTG, mały miał spadki tętna i przez te półtorej tygodnia niemalże błagałam o rozwiązanie ciąży, zwłaszcza że była już donoszona, a ten dźwięk wolno bijącego serduszka na KTG powoli doprowadzał mnie do wykończenia się. Przez te półtorej tygodnia 3 razy byłam na porodówce przez kolejne złe zapisy podpięta pod oksytocyne, choć dobrze wiedzieli, że Franek to spory dzidziuś a moja miednica jest za wąska. Uznali że i tak muszą probować naturalnego porodu. Skończyło się tak, że ostatecznie 7 godzin wymęczyli mnie i Frania na porodówce, oczywiście nie było postępu porodu ze względu na to, że nie miał miejsca żeby zmieścić sie w kanał rodny. W pewnym momencie tętno małego na KTG znikło, wtedy w końcu podjęli szybką decyzję o ekspresowej cesarce, w minute znalazłam się na sali operacyjnej. Całe szczęście chwile później usłyszałam płacz, to było uczucie nie do opisania ❤️ cały ciężar stresu i strachu wtedy ze mnie spadł.
Powiem Wam, że całym tym personelem jestem strasznie zawiedziona. Niby lekarze mają na uwadze dobro dziecka, ale doprowadzili do zaniku tętna mojego maluszka i narazili na różne nieszczęścia o których nawet nie chce myśleć. Wykończyli mnie psychicznie przez ten czas...
Teraz już sie regeneruje i ten mały chłopczyk wszystko rekompensuje 😊
A co u Ciebie kochana? Niestety ostatnio nie śledziłam wątku, wiadomo dlaczego...
 
Kochana, dziękuję za pamięć 🥰
U mnie teraz troszkę się dzieje, Franek urodził się 17 grudnia, i teraz uczymy się siebie nawzajem.
Końcówka ciąży niestety nie była dla nas łaskawa, półtorej tygodnia przed porodem leżałam w szpitalu. Położyli mnie po złym zapisie z KTG, mały miał spadki tętna i przez te półtorej tygodnia niemalże błagałam o rozwiązanie ciąży, zwłaszcza że była już donoszona, a ten dźwięk wolno bijącego serduszka na KTG powoli doprowadzał mnie do wykończenia się. Przez te półtorej tygodnia 3 razy byłam na porodówce przez kolejne złe zapisy podpięta pod oksytocyne, choć dobrze wiedzieli, że Franek to spory dzidziuś a moja miednica jest za wąska. Uznali że i tak muszą probować naturalnego porodu. Skończyło się tak, że ostatecznie 7 godzin wymęczyli mnie i Frania na porodówce, oczywiście nie było postępu porodu ze względu na to, że nie miał miejsca żeby zmieścić sie w kanał rodny. W pewnym momencie tętno małego na KTG znikło, wtedy w końcu podjęli szybką decyzję o ekspresowej cesarce, w minute znalazłam się na sali operacyjnej. Całe szczęście chwile później usłyszałam płacz, to było uczucie nie do opisania ❤️ cały ciężar stresu i strachu wtedy ze mnie spadł.
Powiem Wam, że całym tym personelem jestem strasznie zawiedziona. Niby lekarze mają na uwadze dobro dziecka, ale doprowadzili do zaniku tętna mojego maluszka i narazili na różne nieszczęścia o których nawet nie chce myśleć. Wykończyli mnie psychicznie przez ten czas...
Teraz już sie regeneruje i ten mały chłopczyk wszystko rekompensuje 😊
A co u Ciebie kochana? Niestety ostatnio nie śledziłam wątku, wiadomo dlaczego...
Faktycznie się nastresowalas prze końcu, ale dobrze ze wszystko skończylo się pomyślnie.

Ja nadal walczę 🙈🤷‍♀️
 
reklama
Kochana, dziękuję za pamięć 🥰
U mnie teraz troszkę się dzieje, Franek urodził się 17 grudnia, i teraz uczymy się siebie nawzajem.
Końcówka ciąży niestety nie była dla nas łaskawa, półtorej tygodnia przed porodem leżałam w szpitalu. Położyli mnie po złym zapisie z KTG, mały miał spadki tętna i przez te półtorej tygodnia niemalże błagałam o rozwiązanie ciąży, zwłaszcza że była już donoszona, a ten dźwięk wolno bijącego serduszka na KTG powoli doprowadzał mnie do wykończenia się. Przez te półtorej tygodnia 3 razy byłam na porodówce przez kolejne złe zapisy podpięta pod oksytocyne, choć dobrze wiedzieli, że Franek to spory dzidziuś a moja miednica jest za wąska. Uznali że i tak muszą probować naturalnego porodu. Skończyło się tak, że ostatecznie 7 godzin wymęczyli mnie i Frania na porodówce, oczywiście nie było postępu porodu ze względu na to, że nie miał miejsca żeby zmieścić sie w kanał rodny. W pewnym momencie tętno małego na KTG znikło, wtedy w końcu podjęli szybką decyzję o ekspresowej cesarce, w minute znalazłam się na sali operacyjnej. wątku, wiadomo dlaczego...
nie chce nawet komentować jak głupie były decyzje tych lekarzy :(
Jaki to szpital?

Ja pierwszy raz jestem na tym wątku ale niestety już tu „pasuje” - właśnie poroniłam w 9 tyg :(
 
Do góry