reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Pierwsza strata w 5 miesiącu przez wyrostek robaczkowy i stan zapaplny tym spowodowany, do tego jeszcze bakterie w wymazie wyszły więc pewnie i to obojętne nie było. Druga strona w 11 tyg. Ciąża bliźniacza jednokosmowkowa jednoowodniowa najgorzej rokująca z ciąż więc liczyłam się z tym poronieniem
W przeciwieństwie do mnie bardzo dużo przeszłaś. 8 tydzień a 5 miesiąc znacząca różnica. U mnie tylko mały pęcherzyk a Ty już mogłaś zakochać się w maleństwie...
Naprawdę bardzo mi przykro :(
 
Ostatnia edycja:
reklama
A krzywa glukozowo-insulinowa robilas? Jerzak pewnie będzie chciała dać ci metformine, jesli jeszcze nie bierzesz
Tak, IO też mam i biorę 750x2 Glucophage, do tego Hashimoto więc Eutyrox 122. Jerzakowa zaleciłą mi też Dostinex i acard.. a w następnej ciąży heparynę...
jestem przerażona i trochę mi smutno... ręcę mi się załamują nad tym wszystkim.
 
@EwelinaW W sumie dziwne, że nie skierowali Cię na badanie mikromacierzy. Chociaż z tego co kojarzę, to mojej kolezance genetyk na NFZ zaproponował to badanie w państwowej poradni "w promocyjnej cenie" a nie za darmo, więc być może nie ma refundacji, tylko akurat tam mieli jakiś program. Natomiast z tych dwoch wyników widać, że metoda była jednak ciut inna (inaczej wybarwiane chromosomy), różne ilości przebadane, do tego na tym drugim wyniku jest napisane, że taki odsetek nie jest podstawą do diagnozowania mozaiki, więc możliwe, że w tym pierwszym labie takich nie raportują albo akurat żaden się nie trafił. Nauka jeszcze nie odkryła wielu tajemnic, mam nadzieję, że to nie może mieć złego wpływu na Twoje ciąże.
Tak ja to rozumiem ale wiadomo jak jest że statystyka, badanie większej populacji zwiększa się możliwość znalezienia większej ilości nieprawidłowych komórek, za czym idzie ryzyko się zwiększa. I choć genetyk mówiła że to nie powód do dalszej diagnostyki to fakt ryzyko istnieje większe aniżeli u osoby która nie ma takiego zapisu. W II straconej ciąży na pewno to nie miało wpływu. Bo tam wyszedł zespół Edwardsa, a to co tu wyszło odpowiada za zespół Turnera.
Ale to pokazuje że wynik prawidłowy NIe oznacza że możemy spać spokojnie bo wystarczy inna metodą inna ilość badanych komórek, losowości wybrania tych komórek i już jest inny wynik. I gdyby nie straty nie przejmowała bym się takim wynikiem o tyle straty tego spokoju już nie dają. Tym bardziej że przy pierwszym poronieniu lekarze absolutnie nie chcieli badać, przy drugim również, nawet mimo próśb mieli zabezpieczyć w soli to tego nie zrobili a zapewniali że to zrobią. Rano okazało się że lekarka zmieniła zdanie podczas zabiegu i gdyby nie to że zrobiłam aferę i przełożyli materiał z formaliny do soli udało się cudem uratować resztki i dojść do powodu. Ogólnie potraktowanie przez lekarza i całosc tego co się działo jest zgłoszone do RPP ale to już materiał na program telewizyjny.
 
Ostatnia edycja:
@EwelinaW W sumie dziwne, że nie skierowali Cię na badanie mikromacierzy. Chociaż z tego co kojarzę, to mojej kolezance genetyk na NFZ zaproponował to badanie w państwowej poradni "w promocyjnej cenie" a nie za darmo, więc być może nie ma refundacji, tylko akurat tam mieli jakiś program. Natomiast z tych dwoch wyników widać, że metoda była jednak ciut inna (inaczej wybarwiane chromosomy), różne ilości przebadane, do tego na tym drugim wyniku jest napisane, że taki odsetek nie jest podstawą do diagnozowania mozaiki, więc możliwe, że w tym pierwszym labie takich nie raportują albo akurat żaden się nie trafił. Nauka jeszcze nie odkryła wielu tajemnic, mam nadzieję, że to nie może mieć złego wpływu na Twoje ciąże.
Mówisz o badaniu mikromacierzy, co masz na myśli, bo teraz kiedy ostatni raz spróbowaliśmy naturalnie to chce zrobić wszystko by dowiedzieć się co się dzieje w moim organizmie.
 
Hej dziewczyny! Byłam dziś na USG ze zlecenia profesor Jerzak. No i wyszło tam, że prawdopodobnie w jednym jajniku mam PCOS (w 6 d.c. w jednym jajniku mam 13 pęcherzyków, a w drugim 20 pęcherzyków). Także tak... W końcu jakaś informacja, która nakierowuje mnie na powody tych niepowodzeń.
Czy któraś z Was ma tę dolegliwość? Jak ja zwalczać? Dieta i sport? Czy coś jeszcze?
Koniecznie badanie na IO, ale czytałam że nawet jeśli jej nie ma to niby jajniki wykazują objawy IO i podają metforminę.
 
Hej, postanowiłam również podzielić się moją historią choć rana jest otwarta i bardzo boli. To była moja pierwsza ciąża. Tydzień temu okazało się, że serduszko przestało bić , choć jeszcze z badania poprzedniego wszystko było dobrze. Lekarka badając powiedziała " Zarodek wydaje się być wadowy". Następnego dnia wyłam w poduszkę, nie byłam w stanie się podnieść. Następny dzień: Szpital -tabletki- abrazja ( wolę tą nazwę, bo druga nie przechodzi mi przez gardło). Wszystko jak przez mgłę, odrealnione , jakbym oglądała to zza szyby. Teraz naprzemiennie łzy, gniew, złość, wypieranie ze świadomości. Nie potrafię odnaleźć w sobie nadziei, a kiedy widzę te szczęśliwe matki z wózkami lub idące z dziećmi i trzymające je za ręce dławi mi rozpacz i poczucie niesprawiedliwości. Mam już swoje lata - 35 lat strzeliło w tym roku i coraz mniej czasu, a tu jeszcze taki cios od losu. Tak podziwiam Was za tą walkę i za niezliczone razy prób i za siły w obliczu tych licznych strat, które przeszłyście. A ja nie wiem czy zniosłabym to drugi, trzeci,czwarty raz.. Teraz zostaje mi pochować moją perełeczkę..
Bardzo mi przykro, że ty tez tu jesteś. Za każdą z nas stoi jakas przykra historia, wiec rozumiemy Cie jak nikt inny.
Otrzymanie takiej informacji zwala z nog, a później tak jak piszesz jest cala ta szpitalna procedura, która trzeba po prostu przeżyć. Będę to zawsze powtarzac- to straszne ze kobiety muszą tyle znosić. Niezależnie od wsparcia i dobrych chęci partnera to my same musimy przeżyć te wszystkie fizyczne kwestie.
Wiem, że to banalne co napisze, ale będzie lepiej, uwierz mi. U mnie minelo 8 miesięcy od straty (bylam juz za polowa ciazy)- wtedy świat się zawalił i myslalam ze moje życie się skończyło. Wiadomo, że teraz nie jest tak jakbym chciała zeby było i bol towarzyszy mi każdego dnia, ale oprócz tego zaczęłam czuc jakąkolwiek, chociaż mala radość z życia, a nie sądziłam że jeszcze kiedyś to nastąpi. Po stracie trzeba pozwolić sobie na żałobę.
Co do wieku to proszę, nie przejmuj się tym. Teraz masa kobiet po 40 rodzi pierwsze dziecko. Daj sobie czas, przebadaj się jeśli lekarz sugeruje (bądź jeśli ty chcesz) I jak poczujesz ze jesteś gotową, to próbujcie znowu. Trzymam kciuki 😘
 
Tak ja to rozumiem ale wiadomo jak jest że statystyka, badanie większej populacji zwiększa się możliwość znalezienia większej ilości nieprawidłowych komórek, za czym idzie ryzyko się zwiększa. I choć genetyk mówiła że to nie powód do dalszej diagnostyki to fakt ryzyko istnieje większe aniżeli u osoby która nie ma takiego zapisu. W II straconej ciąży na pewno to nie miało wpływu. Bo tam wyszedł zespół Edwardsa, a to co tu wyszło odpowiada za zespół Turnera.
Ale to pokazuje że wynik prawidłowy NIe oznacza że możemy spać spokojnie bo wystarczy inna metodą inna ilość badanych komórek, losowości wybrania tych komórek i już jest inny wynik. I gdyby nie straty nie przejmowała bym się takim wynikiem o tyle straty tego spokoju już nie dają. Tym bardziej że przy pierwszym poronieniu lekarze absolutnie nie chcieli badać, przy drugim również, nawet mimo próśb mieli zabezpieczyć w soli to tego nie zrobili a zapewniali że to zrobią. Rano okazało się że lekarka zmieniła zdanie podczas zabiegu i gdyby nie to że zrobiłam aferę i przełożyli materiał z formaliny do soli udało się cudem uratować resztki i dojść do powodu. Ogólnie potraktowanie przez lekarza i całosc tego co się działo jest zgłoszone do RPP ale to już materiał na program telewizyjny.
Przeraża to podejście lekarzy, nie twierdzę że wszystkich ale z Waszych historii wyłania się smutny obraz naszej opieki medycznej. Naprawdę ciężko znaleźć empatycznego lekarza i któremu chce się analizować głębiej.
 
Hej, postanowiłam również podzielić się moją historią choć rana jest otwarta i bardzo boli. To była moja pierwsza ciąża. Tydzień temu okazało się, że serduszko przestało bić , choć jeszcze z badania poprzedniego wszystko było dobrze. Lekarka badając powiedziała " Zarodek wydaje się być wadowy". Następnego dnia wyłam w poduszkę, nie byłam w stanie się podnieść. Następny dzień: Szpital -tabletki- abrazja ( wolę tą nazwę, bo druga nie przechodzi mi przez gardło). Wszystko jak przez mgłę, odrealnione , jakbym oglądała to zza szyby. Teraz naprzemiennie łzy, gniew, złość, wypieranie ze świadomości. Nie potrafię odnaleźć w sobie nadziei, a kiedy widzę te szczęśliwe matki z wózkami lub idące z dziećmi i trzymające je za ręce dławi mi rozpacz i poczucie niesprawiedliwości. Mam już swoje lata - 35 lat strzeliło w tym roku i coraz mniej czasu, a tu jeszcze taki cios od losu. Tak podziwiam Was za tą walkę i za niezliczone razy prób i za siły w obliczu tych licznych strat, które przeszłyście. A ja nie wiem czy zniosłabym to drugi, trzeci,czwarty raz.. Teraz zostaje mi pochować moją perełeczkę..
Bardzo mi przykro. Wiekiem kompletnie się nie przejmuj, ze mną na porodowce pełno było kobiet koło 40 lat i ponad i mówiły że ciążę bezproblemowe a młode miały komplikacje. Także wiek to tylko liczby.
Bardzo ładnie napisała asia.joanna: że te mamy co idą z wózkami i dzieci też niejednokrotnie swoje przeszły i mimo że boli ten widok to napawa optymizmem.
Ja też prowadzę codziennie córkę do przedszkola z uśmiechem na twarzy ale mało kto wie że ten rok tak mnie przeoral że niekiedy jest to uśmiech przez lzy. Dwie operacje, 2 straty...
Teraz jesteś załamana i zła. I masz do tego prawo. Płacz, krzycz, gadaj o tym, wylewaj swoje żale, przeżyj żałobę. Ale potem wstań i walcz. Jak rozumiem posiadanie dziecka to twoje marzenie. A marzenia trzeba spełniać .
Nie mozesz się poddac kochana. Ja powiedzialam sobie że nie spoczne póki nie urodzę drugiego dziecka i od stycznia zaś zaczynamy działać
W przeciwieństwie do mnie bardzo dużo przeszłaś. 8 tydzień a 5 miesiąc znacząca różnica. U mnie tylko mały pęcherzyk a Ty już mogłaś zakochać się w maleństwie...
Naprawdę bardzo mi przykro :(
Każda strata boli ale to prawda że strata tej ciąży w 5 miesiącu zabolała mnie bardziej niż bliźniaków w 11 tyg. Ta ciąża w 5 miesiącu była już taka namacalna. Czułam ruchy, byłam po prenatalnych. Wiedziałam że to dziewczynka....
 
reklama
Do góry