Jestem juz pisze,musialam tesciowa odebrac z pracy i jeszcze chciala na zakupy jechac do biedry....
Ogolnie
echerzyk jest,ale pusty,czego sie spodzielawalam,no moze liczylam na cialko zolte (tak to sie chyba nazywa) ,ale ten gbur stwierdzil ,ze albo zarodek bedzie albo to juz ciaza obumarla....co on mi tu gada jak to dopiero 5t1d to ja nie wiem.
Strsznie niedelikatny byl,stwierdzil ,ze mam tylozgiecie macicy,pierwszy raz uslyszalam taka diagnoze.
Bardzo bolalo mnie nawet usg.
Pobral mi cytologie,powiedzial ,ze to najlepszy moment.
A na koniec powiedzial,Ze lezec nie musze bo to nic nie da,zyc mam normalnie ,bez stosunkow ale UWAGA nie katowac Meza i tylko bez stosunkow dopochwowych!!!czujecie?
Powiedzial,ze do ciazy mam sie nie przyzwyczajac,nie zzywac,podchodzic bez euforii bo byc moze jestem obciazona nieplodnoscia wtorna i nic z tego nie bedzie.
Plakac mi sie chcialo.
Leki przepisal,bez problemu z refundacja.
Ehhh wiadomo ,ze sie nie nastwiam no ale kurcze ....cos takiego kobiecie mowic,no chyba ,ze ja jestem przewrazliwiona
Zbadal mi tez biust,pierwszy raz w zyciu i powiedzial,ze powinien byc nabrzmialy a nie jest,ja tez to czulam,byl nabrzmialy a jakos kolo piatku piersi puscily i zmalaly,nie wiem co o tym myslec.
Generalnie nastepna wizyte mam juz u mojego lekarza,ale najchetniej to wolalabym wyleciec w kosmos albo w ogole nie chodzic na usg.
Tyle stresu mnie to kosztowalo ,ze masakra.
Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom