Witaj Martuś, hej Dziewczyny
Otóż, odnośnie tej prolaktyny to było tak - staraliśmy się o Dzidzi od czerwca i cisza....we wrześniu udałam się do Pana Doktora, którego poleciała mi moja koleżnka i to był strzał w dziesionę.Zrobiłam najpierw usg gory i dołu

)) no i co się okazało ? Otóż to, że tworzą mi się torbiele w macicy - o ile się nie mylę (jest ich kilka rodzajów). Kochany pan Doktor od razu wysłał mnie na badanie hormonów tarczycy oraz na zbadanie poziomu
prolaktyny - również hormon. Co więcej powiedział mi, że przez te torbiele nie dochodzi do jajeczkowania i dlatego tak długo nie ma efektów.Zrobiłam te badania i okazało się, że prolaktyna zamiast 50 wynosiła u mnie 230 - to znaczy, że miałam w sobie doskonały środek antykoncepcyjny, który powodował całą tą sytuację.Doktor przepisał mi Parlodel - doskonały - zero negatywnych objawów - bardzo dobrze znosiłam ten lek.Słyszałam, że jest odpowiednik polski - Bromergon (chyba dobrze napisałam) ale wiele złego o nim mówiono. Parlodel kosztuje 70 zł a ten drugi jest o wiele tańszy.Zaczęłam go brać w listopadzie a w grudniu byłam już w ciąży (o czym nie wiedziałam). W nocy przed sylwestrem bardzo źle się poczułam - zimne poty, omdlenie, wzdęty brzuch i skurcze macicy - potworny ból. Nie wiedziałam, że być może wtedy miałam poronoć mojego Aniołka...Wzięłam no spę i ból oraz skurcze ustały...Ten czas zbiegał się z moją miesiączką...Tym lekiem rozkurczowym powstrzymałam to poronienie (wtedy jeszcze nic o ciąży swojej nie wiedziałam - ponieważ nie wiedziałam, że dzięki leczeniu można tak szybko mieć pozytywny efekt).. Na drugi dzień zrobiłam 2 testy - pozytywne = radość a jednak jednocześnie niepokój - to co miało miejsce w nocy...zadzwonołam do mojeo Doktora - powiedział, że jakbym zaczęła plamić - mam zaraz do niego dzwonić.Poźniej Sylwester, zero alkoholu - jako jedyna...mowiłam, że jestem na antybiotyku..podchodziłam do tego wszystkiego z wielką ostrożnością - cieszyłam się i jednocześnie niepokoiłam...Miałam rację I usg brak bicia serca.....................aż się właśnie popłakałam.......jestem w stanie znieść wszelkie niedogodności w czasie ciąży - bóle plecow, przyrost wagi, wypadające włosy....ale żeby ona po prostu była.....Tylko my Dziwewczyny po takich przejściach rozumiemy co to znaczy stracić część siebie....
Martusia -Ty nie płacz, Musisz być szczęśliwa - Masz pod swoim serduszkiem Maluszka, który od samego początku czyta Twoje nastroje...Bądź dzielna, zrób to dla Niego.Nie słuchaj negatywnych opinii..Będzie dobrze,jestem z Tobą...Myślę, że doskonale się rozumiemy również w innych kwestiach - mając kawalerów z odzysku

Buziaczki