Naala, niestety J nie będzie na Święta… Pierwsze Święta w niepełnym składzie niestety się zapowiadają… niestety nie wiemy kiedy teraz J będzie mógł przyjechać….
Ale u Ciebie już prawie połowa - SUPER !!!
Olasec, mam teściów w pobliżu i teściowa aż rwie się do małej. Z jednej strony super, bo pomaga dużo, ale z drugiej… troszkę mnie to martwi na przyszłość… generalnie nie kwestionuje moich decyzji i mojego zdania, ale troszkę to przytłacza… postaram się wrzucić jakoś na dniach aktualną fotkę Kai ;-)
Witch, dla mnie karmienie piersią, wbrew wcześniejszym wyobrażeniom, też nie jest mega przyjemnością… pewnie przede wszystkim z uwagi na poranione brodawki, obecnie nawet odciąganie laktatorem boli… ale ściągam, póki mam pokarm. No właśnie strasznie spinałam się przed każdym karmieniem nastawiona na ból… choć Bóg mi świadkiem, że chciałam karmić mimo to. Mam małe piersi i trudno mi przystawić tak, by nie bolało. Teorię znam, ale praktyka ma się całkiem inaczej…
Misia, gratuluję pierwszego ząbka
Edyta, doradca laktacyjny nie obiecywała sukcesu w 2 dni – powiedziała tylko, że pierwsze ¾ dni będą najgorsze… to my po prostu nie wytrzymaliśmy po tych 2 dniach… niunia o dziwo od jej wizyty chwytała pierś prędzej czy później, ale ja nie potrafiłam przystawiać tak, by nie bolało. Pozwalała na dokarmianie max. 40 ml co drugie karmienie przez strzykawkę. J się tym zajmował. Dopóki miałam wsparcie J trzymałam się, ale wiedziałam, że nie dam rady tak intensywnie karmić piersią, gdy będę sama. Do tego przygotowywać sobie 5 zdrowych posiłków dziennie, pić ok. 5 kubków herbat, pamiętać o tabletkach i jeszcze ODPOCZYWAĆ….
Mam laktator elektryczny i ściągam taką metodą jak piszesz 7-5-3. Niestety niunia ma katar okropny, jest marudna, nie śpi po nocach, z jedzeniem też różnie – choć mały z niej żarłoczek i ostatnie noce spędziłam „tańcując z niunią na rękach”… byłam nieprzytomna… do tego doszły jakieś dreszcze i straszne poty mnie zlewają w nocy…to chyba stres i zmęczenie, bo katar, czy ból gardła się nie pojawia… I tak się zakończyła ta historia… ale dziękuję za rady
Angelstw, to cudny okres – najmniejsze rzeczy cieszą ogromnie
Ja się ucieszyłam, bo dzisiaj Kaja więcej się rozglądała i była bardziej ciekawa wszystkiego w około i na mnie patrzyła z wielkim zainteresowaniem
Ewel, współczuję
U mnie jest podobnie, ale z powodu kataru – Kaja jest marudna i jedynie noszenie na rękach pomaga. Kręgosłup jakby miał pęknąć w pół lada chwila… oby kolki szybko minęły Lence &&&&&&&&&&& ciekawe, czy Kaję i mnie też to czeka… Kaja uśmiecha się również, ale mam wrażenie, że to jeszcze nie zamierzone
Doris, pięknie
no, ciekawe kto tam zamieszkał w Twoim brzuszku
Anula, będzie dobrze - oby do poniedziałku
&&&&&&&&&&
Dziewczyny macie jakieś rady na ten katarek? Kaja aż "rzęzi"... wkrapiam sól fizjologiczną, dzisiaj kupiłam wodę morską w sprayu i nawet udało mi się troszkę aspiratorem wydzieliny wyciągnąć. Jakby odrobinę lepiej, ale to jeszcze nie to...
w domu mam temp. ok. 24 stopni i nie jestem jej w stanie zmniejszyć, bo to już przy zakręconych grzejnikach....
ile razy dziennie można tą sól wkrapiać?
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie