OneMoreTime
Fanka BB :)
Karola, do Waszej piwnicy też weszli?
Dorota, Bartuś jest słodziutki:-)
Edyta, mój J stara się o pracę jako „bus szofer” . To gdzie będzie pracował zależy od Norwegów i od tego w którym mieście mają największe zapotrzebowanie teraz. Oczywiście nic na 100 % nie wiadomo z tą pracą, ale musiałby naprawdę coś głupiego zrobić czy powiedzieć, żeby tej pracy nie dostać. Z tego co mówiono na kursie, to raczej trochę bardziej na północ mieliby jechać… ale to tylko ich gdybania również. Powiem Ci, że jak zaczął się uczyć przy mnie to też szybko załapałam podstawy, ale później już musiałam się za swój angielski wziąć i nie nadążyłam. Ale jak pojedzie to zacznę się uczyć w razie gdybym dojechać musiała. A powiedz jak finansowo wygląda sytuacja jeśli tyko jedno pracuje? Tzn. nie chodzi mi o liczby… pytam w kontekście tego, gdybym ja miała do mojego J później dojechać (daj Boże już z maleństwem) to utrzymamy się z jednej pensji? Bo mówią,że może być ciężko i jeśli chcemy coś odkładać to lepiej, żebym została tutaj…?
Trzymam kciuki,żeby wszystko po Waszej myśli się już toczyło tylko &&&&&&&&&&&&&&&&&
Juchu, fajnie, że maluszki Twoje się tak dobrze dogadują
Kobietka, kciuki nieustanne &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Mój gin powiedział mi, że albo mi napisze maila o tym co się dowiedział, albo się zdzwonimy jesli będzie za dużo do pisania.... i poprosił mnie żebym do niego zadzwoniła jutro...???????? szczerze mówiąc to nie spodziewałam się jakichś rewelacji a jednak nie są to wieści na maila....
Egzamin już za mną. Wydaje mi się, że tragedii nie było, ale rewelacyjnie też nie. Szczerze mówiąc mam to w nosie. Cieszę się, że jedno zmartwienie mniej na głowie i tyle.
Dorota, Bartuś jest słodziutki:-)
Edyta, mój J stara się o pracę jako „bus szofer” . To gdzie będzie pracował zależy od Norwegów i od tego w którym mieście mają największe zapotrzebowanie teraz. Oczywiście nic na 100 % nie wiadomo z tą pracą, ale musiałby naprawdę coś głupiego zrobić czy powiedzieć, żeby tej pracy nie dostać. Z tego co mówiono na kursie, to raczej trochę bardziej na północ mieliby jechać… ale to tylko ich gdybania również. Powiem Ci, że jak zaczął się uczyć przy mnie to też szybko załapałam podstawy, ale później już musiałam się za swój angielski wziąć i nie nadążyłam. Ale jak pojedzie to zacznę się uczyć w razie gdybym dojechać musiała. A powiedz jak finansowo wygląda sytuacja jeśli tyko jedno pracuje? Tzn. nie chodzi mi o liczby… pytam w kontekście tego, gdybym ja miała do mojego J później dojechać (daj Boże już z maleństwem) to utrzymamy się z jednej pensji? Bo mówią,że może być ciężko i jeśli chcemy coś odkładać to lepiej, żebym została tutaj…?
Trzymam kciuki,żeby wszystko po Waszej myśli się już toczyło tylko &&&&&&&&&&&&&&&&&
Juchu, fajnie, że maluszki Twoje się tak dobrze dogadują
Kobietka, kciuki nieustanne &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Mój gin powiedział mi, że albo mi napisze maila o tym co się dowiedział, albo się zdzwonimy jesli będzie za dużo do pisania.... i poprosił mnie żebym do niego zadzwoniła jutro...???????? szczerze mówiąc to nie spodziewałam się jakichś rewelacji a jednak nie są to wieści na maila....
Egzamin już za mną. Wydaje mi się, że tragedii nie było, ale rewelacyjnie też nie. Szczerze mówiąc mam to w nosie. Cieszę się, że jedno zmartwienie mniej na głowie i tyle.