Dziewczynki przepraszam że nie wracam do postów z czasu jak byłam w szpitalu, mam zwolnienie do końca tygodnia więc nadrobię.
Dzisiaj wyszłam ze szpitala, jeśli napiszę że przeżyłam koszmar to i tak niewiele z tego wynika....Przysłali nawet do mnie panią psycholog która jak jej powiedziałam że właśnie tracę 4 ciążę wybałuszyła na mnie oczy i ją klasycznie zatkało. Nie byłam w stanie z nią rozmawiać....Jeszcze nie wtedy...Nie rozmawiałam z koleżankami, nie odbierałam telefonów, denerwowały mnie najmniejsze wyrazy współczucia czy pocieszenia - nie mogłam tego znieść. Z mężem nie rozmawiam od 1,5 tygodnia - w ogóle. po jego ostatnim tekście wyrzuciłam z siebie że Go nienawidzę i nie mam zamiaru poruszać z nim tego tematu. Od mamy wiem że dzwoni do niej, interesuje sie mną, ale mam wrażenie że na pokaz. A ja nie chcę współczucia, ja chcę tylko pomocy w mojej walce.
W szpitalu poznałam wspaniałą p. doktor, nie wiem dlaczego upodobała sobie akurat mnie - wyciągała mnie na korytarz, dużo ze mną rozmawiała, ja płakałam a ona powtarzała jak bardzo mi współczuje. To dzięki niej miałam szybko zabieg (powiedziała że dłużej czekać nie możemy), Ona załatwiła mi narkozę i pobranie materiału do badań. Popierała mnie we wszytskim i tego mojego konowała wyciągała z gabinetu żeby się mną zajął. Powiedziała że jak już będę rodzić to wymarzone dziecko to mam jej wysłać SMSa. Będę jej wdzięczna do końca życia. Postawiła mnie na nogi.
A tak naprawdę to wiele wiele zawdzięczam mojej mamie - tak wiele że sama mnie zaskoczyła. Pierwszy raz od wielu wielu lat czułam że mnie rozumie i popiera we wszystkim.
I kolejna sprawa - WIARA. Wierzę tak silnie w powodzenie że to mnie trzyma w pionie. Wiem że jak wrócę do pracy, wezmę się w garść i przetrwam te wszytskie wizyty, szczepionki, wlewy i badania. To moja siła napędowa, czuję poparcie mamy i wiem że Ona też w to wierzy.
W szpitalu spotkałam dziewczyny roniące ciąże i cieszę się że pomogłam im w kwestii badań, doradzałam co mogą teraz zrobić żeby znaleźć przyczynę - czuję że jestem to winna losowi - może to mój cel??? Może po to to wszytsko żebym mogła komuś pomóc??? Wiem że jak tylko się otrząsnę już do końca to założę blog - chcę doradzać i pomagać takim jak ja dziewczynom.