reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Pleni kurcze powinni się streszczać. Chyba zdają sobie sprawe, że czekanie powoduje stres u cieżarnych. Powinni jakoś starać się to minimalizować i szybko interpretować wyniki, a nie zwklekać zwłaszcza, że badanie z krwi już jest zinterpretowane.
 
reklama
agnieszkaala taaa, oni i streszczać się, dobrze, że wyniki będą w tym roku bo wiesz.. w ciąży czy nie dla nich to raczej nie ma większego znaczenia, oni na wszystko mają czas..
 
Pleni, niech Ci czas szybko mija w takim razie:tak:
Agnieszka, myślę, że narazie nie potrzebuję włączać w trakcie cyklu luteiny, ponieważ mam to szczęście, że jak się stramy, tak zachodzę w ciążę, oczywiście boję się, że tym razem może się już tak szybko nie udać...
 
ewanh czy w badaniu moczu wychodziły Ci bakterie? miałaś jakieś wymazy z pochwy? to paskudztwo jest spotykane przy zakażeniach układu moczowego u dorosłych i dzieci, spotykane w zakażeniach szpitalnych , może powodować zakażenie błon płodowych i ran..
 
agnieszkaala prawda, że przy staraniach krótkie cykle są zaletą, ale poza tym potrafią utrudniać życie. Ja mam cykle 26 dniowe, od pierwszej ciąży cykle są regularne, a przed ciążą to często były krótsze, zazwyczaj przez lato, wtedy to nawet zdarzały się 17 dniowe (3 dni krwawienie, 14 dni przerwy).

I mam do was pytanie, czy to normalne, że mam cały czas temperaturę 37 -37.1? Ja jestem osobą niegorączkującą i w poprzednich ciążach (wszystkich trzech) miałam 36.6 albo niższą. A teraz w 10 dniu od owulacji łapła mnie grypa i miałam pierwszy raz od niepamiętnych czasów gorączkę 38-39 i infekcja przeszła, ale mam ciągle ten stan podgorączkowy. :/
 
Plenitude w badaniach, które miałam robione dwa tygodnie przed tragedią wszystko było ok. Teraz 6. lutego miałam mieć robiony wymaz i mocz, niestety za późno :( nie miałam żadnych objawów, ciąża podręcznikowa. Dopiero po wymazie pobranym w szpitalu okazało się, że mam infekcję dróg moczowych :szok:, nic nie bolało i nie piekło, zupełnie nic....




Michałek
[*] 25.01.2013 21t6d
Aniołek
[*] 01.06.2012 5t

 
Dziewczynki przepraszam że nie wracam do postów z czasu jak byłam w szpitalu, mam zwolnienie do końca tygodnia więc nadrobię.
Dzisiaj wyszłam ze szpitala, jeśli napiszę że przeżyłam koszmar to i tak niewiele z tego wynika....Przysłali nawet do mnie panią psycholog która jak jej powiedziałam że właśnie tracę 4 ciążę wybałuszyła na mnie oczy i ją klasycznie zatkało. Nie byłam w stanie z nią rozmawiać....Jeszcze nie wtedy...Nie rozmawiałam z koleżankami, nie odbierałam telefonów, denerwowały mnie najmniejsze wyrazy współczucia czy pocieszenia - nie mogłam tego znieść. Z mężem nie rozmawiam od 1,5 tygodnia - w ogóle. po jego ostatnim tekście wyrzuciłam z siebie że Go nienawidzę i nie mam zamiaru poruszać z nim tego tematu. Od mamy wiem że dzwoni do niej, interesuje sie mną, ale mam wrażenie że na pokaz. A ja nie chcę współczucia, ja chcę tylko pomocy w mojej walce.
W szpitalu poznałam wspaniałą p. doktor, nie wiem dlaczego upodobała sobie akurat mnie - wyciągała mnie na korytarz, dużo ze mną rozmawiała, ja płakałam a ona powtarzała jak bardzo mi współczuje. To dzięki niej miałam szybko zabieg (powiedziała że dłużej czekać nie możemy), Ona załatwiła mi narkozę i pobranie materiału do badań. Popierała mnie we wszytskim i tego mojego konowała wyciągała z gabinetu żeby się mną zajął. Powiedziała że jak już będę rodzić to wymarzone dziecko to mam jej wysłać SMSa. Będę jej wdzięczna do końca życia. Postawiła mnie na nogi.
A tak naprawdę to wiele wiele zawdzięczam mojej mamie - tak wiele że sama mnie zaskoczyła. Pierwszy raz od wielu wielu lat czułam że mnie rozumie i popiera we wszystkim.
I kolejna sprawa - WIARA. Wierzę tak silnie w powodzenie że to mnie trzyma w pionie. Wiem że jak wrócę do pracy, wezmę się w garść i przetrwam te wszytskie wizyty, szczepionki, wlewy i badania. To moja siła napędowa, czuję poparcie mamy i wiem że Ona też w to wierzy.
W szpitalu spotkałam dziewczyny roniące ciąże i cieszę się że pomogłam im w kwestii badań, doradzałam co mogą teraz zrobić żeby znaleźć przyczynę - czuję że jestem to winna losowi - może to mój cel??? Może po to to wszytsko żebym mogła komuś pomóc??? Wiem że jak tylko się otrząsnę już do końca to założę blog - chcę doradzać i pomagać takim jak ja dziewczynom.
 
reklama
enya dobrze, że już wróciłaś i trafiłaś tam na tą lekarkę. Twojemu mężowi przydałby się porządny kopniak w siedzenie bo facet zachowuje się poniżej krytyki.. cieszę się, że Twoja mama jest osobą na której możesz polegać.. przytulam Cię mocno, ja też wierzę, że przejdziesz tą trudną drogę i osiągniesz wymarzony cel.. życzę Ci dużo siły i wiary, wiem, że dasz radę.
 
Do góry