reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziewczyny ile dni po poronieniu dostałyście okres? U mnie właśnie mija 21 dzień. Dziwnie mi tak, niby wszystko "wróciło do normy". Ciągle jednak myślę co by było gdyby ... ech :(
 
reklama
Witam Was porannie :)

Dziękuję za miłe przywitanie :)

U mnie sprawa wyglądała w ten sposób:
w listopadzie ubiegłego roku lekko spóźniał mi się okres, nie przejmowałam się specjalnie, bo generalnie mam nieregularne cykle (31 - 37 dni, jak i nie więcej) i tak sobie wtedy pomyślałam, że jestem gotowa na 2 dziecko :) poczułam, że naprawdę będę się cieszyć. Okres przyszedł chyba nawet w tym samym dniu, w którym zaczęły kiełkować we mnie te myśli :) ale tym się nie przejmowałam, bo wiedziałam, że w tym cyklu szans na ciążę nie było.
Pobiegłam zatem do apteki po Folik, zaczęłam intensywniej rozmyślać, rozmawiać z mężem, znów mierzyć temperaturę z Fertility Friend i czekać. Cykl okazał się być z tych krótszych, bo już ok 16 dc miałam owulkę. Szybko też poczułam się "inaczej"... :)
Test słabiuteńki wyszedł mi w 12dpo, to był 6 grudnia wtorek, cieszyłam się z takiego prezentu mikołajkowego :)
Czułam jakieś skurcze w podbrzuszu, ale miałam nadzieję, że to coś normalnego na początku, kiedy organizm po prostu szykuje się na te 9 -mcy. W nocy z piątku na sobotę bardzo źle się czułam, słaba niemożliwie, dreszcze, zimno mi było, nie umiałam się rozgrzać, jak mnie w końcu mąż przytulił, okrył dwoma kołdrami, to się rozgrzałam, ale za to zaraz dostałam gorączki... już bardzo się bałam... rano zaczęłam krwawić, lekko, tak jak się okres zaczyna...
pojechałam do kliniki (CSK) u nas w Katowicach (zdecydowanie nie polecam), zbadali mnie, zrobili usg, nic nie było widać, ale przyjęli mnie, duphaston dawali, betę pobrali - wyszło ok 8.. więc tak nijak... a krwawienie, jak zwyczajny okres się rozkręcało :( kolejne usg, nic dalej nie widać, ale wtedy już tak wolałam, kolejna beta po 2 dniach (ok 2), ale zdecydowali się na czyszczenie... i tym sposobem po 4 dniach wróciłam do domu... załamana.. nie przypuszczałam, w ogóle nie docierało do mnie, że po totalnie spokojnej pierwszej ciąży, naturalnym porodzie i zdrowym dziecku, może nam się coś takiego przydarzyć..
Zaczęłam się zastanawiać, co? dlaczego? co źle zrobiłam?
Przychodziła mi na myśl opryszczka, która pojawiła mi się na twarzy w tamtym okresie i to, że byłam podziębiona.. ale opryszczka zdarza mi się raz na jakiś czas, więc wtedy nie przywiązywałam do tego większej wagi..
Skontaktowałam się też wtedy z moją gin, u której nie bylam prawie 2 lata z racji cen za wizytę (chodziłam gdzie się dalo na nfz)..
Pani doktor powiedziała, że dziwi się, że zrobili zabieg, skoro beta spadała i krwawiłam.
Jedyną rzeczą/myślą, która tak i wtedy, jak i teraz pozwalała mi iść do przodu i się nie załamać, było to, by móc się znów starać jak najszybciej. Zrobiłam wtedy toxo, cytomegalię i różyczkę, było ok, odczekałam do marcowego cyklu i tu troszkę na siłę, ale postanowiłam działać. Na siłę, ponieważ byłam solidnie przeziębiona, ból gardła, koszmarne ilości ropy z nosa, ale zero gorączki, pani dr zgodziła się, więc w ciążę zaszłam... tu zobaczyłam pęcherzyk ok 4,4 mm, jak poszłam za tydz praktycznie nie urósł.. i oczywiscie pojawiła sie opryszczka.. tym razem już w szpitalu mojej pani dr (ruda śląska godula) miałam przez nią zrobiony zabieg i tego samego dnia byłam już w domu, po raz drugi załamana..
Zaczęłam zbierać w całość to wszystko, co się wydarzyło, zauważyłam, że przez te pare miesięcy przez cały czas niemalże bylam podziębiona, słaba, co rusz działo się coś z zatokami, ropy ze mnie leciało, że ho ho.. i te opryszczki, które pojawiały się co miesiąc.. a ani razu nie miałam goraczki!
po tym drugim poronieniu wzięłam antybiotyk, heviran na opryszczke (który zresztą na poczatku ciązy też brałam, przed tym drugim poronieniem) i znów czekałam.. tu już pani dr zaczęla mówić własnie o badaniach pod kątem chlamydii i całej reszty.
potem w okolicach długiego weekendu majowego pojawiła sie kolejna opryszczka i wtedy wzięłam już końską dawkę heviranu 4x800. I znów czekaliśmy...czekałam na te miesiące wiosenne i letnie, z najdzieją, że wtedy nabiorę siły, wyleczę zatoki i juz na pewno bedzie dobrze...
cykl czerwcowy był dziwny, straliśmy się, ja też czulam się "inaczej" nawet w 9 dpo miałam plamienie (myślałam, że to może implantacyjne, bo przy synku miałam w 12 dpo), beta w 14 dpo wyszła 2,52 czyli nijak, zaczęłam krwawić o czasie i beta po 2 dniach była już 1,2.. nie wiedziałam, czy coś się w tym cyklu zadziało, jak mam to rozumieć..
przyszedł czas wakacji, podjęliśmy docyzję, że z racji tego, że wyjeżdzamy na wakacje, dalejmy sobie jeszcze raz zielone światło, nic nie robimy i jaktylko żadna opryszczkasię nie pojawi, to działamy, cudne wakacje na mazowszu, świetnie się czułam, naoglądałam bocianów w locie i nie tylko, wzruszałam sie, było świetnie :) starałam się bardzo wyluzować, już dawno przestałam mierzyć temp, bo mi to nic tak naprawdę nie dawało.. bardzo dobrze się czułam i udało się.. :) zaszłam w ciążę... najpierw widziałam pęcherzyk 4,6 mm :) potem pięknie urósł i widac było, że pusty nie będzie, potem zaczęło tętnić serduszko :) kolejna wizyta po tygodniu już widać bylo małego dzieciaczka ok 14mm serduszko pracowało i wtedy pani dr powiedziała, że widzimy się za 3 tyg i założymy kartę ciązy :) jak usłyszałam 3 tyg,to mi się słabo zrobiło!!!!!! jak ja mam tyle wytrzymać!! co rusz brudzialam, ale nie bylo się czym przejmować, to była to jakaś niewielka ilość krwi przy samym ujściu do szyjki macicy, nic w obrębie dziecka, miałam lekkie upłway więc dostałam globulki i miałam czekać :) piersi miałam cudne, bo ja generlanie mam takie małe, a teraz to powiększyły się, jędrne się stały :) i mdliło mnie niemożliwie od rana do nocy!!! i tak dokładnie tydz temu, coś mnie tknęło... ja jestem bardzo wyczulona na zmiany w moim ciele i tak właśnie poczułam, że mdlości są inne, chyba lżejsze i po prostu wiedziałam, że muszę pojsc następnego dnia do dr,bo inaczej dostanę na głowę. W tajemnicy przed mężem umówiłam sie, (wizyta z usg kosztuje 160zl, wiec nie mógł wiedzieć) pojechałam w zasadzie z niczym, po to, żeby mnie pani dr opierniczyła, ze nie umiem cierpliwie czekać... był to równo 9 tc, włącza usg, dzidzius pięknie urósł 23 mm, cudnie widać pęcherzyk zółtkowy, pępowinę, no wszystko naprawdę idealnie, tej krwi z szyjki też już nie było.. ale tętna też już nie...
nie pytałam o zbyt wiele.. powiedziałam tylko, że bardzo nie chcę mieć zabiegu... odstawiałam luteinę, przez weekend nic sie nie działo...
w poniedziałek stawiłam sie w szpitalu, o 11:30 dostałam pierwszą dawkę cytoteku...
po 17 zaczęły sie skurcze, jak mąż wyszedł, bo jechał do naszego synka i zostałam sama, skurcze się nasiliły... ból chyba nawet nie był tak silny, ale ta swiadomość, z czym są one związane, na pewno je spotęgowała.. nagle poczułam jeden naprawdę mocny skurcz i poczułam jakby szarpnięcie, pęknięcie w miejscu gdzie rozwijał się maluszek.. po chwili poszłam do toalety... przeżyłam największy koszmar życia... chylę głowę przed tymi kobietami, które musiały ronić dzieci w taki sposób w bardziej zaawansowanej ciąży niż moja... bo dla mnie ten 9 tydzień, to było KOSZMAR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nagle poczułam... jak wypływa... jak spadło... zalałam się łzami... cała się trzęsłam... zamknęłam oczy... i kur### mać... spuściłam wodę... jak to BOLI!!!
poszłam do pielęgniarek, akurat był lekarz, zrobił mi usg, powiedział, że się dokonało... czułam jak po mnie krew spływa...
potem strach przed pójsciem do toalety... poleciało, ze mnie jeszcze pare większych kawałków... uczucie okropne!!!!!! lało sie ze mnie tylko jak siedziałam na toalecie... potem przed 22 dostałam relanium i zasnęłam... we wtorek dostałam jeszcze jedną dawkę cytotecu, żeby cała reszta wyleciała, żeby macica ładnie się oczyściła... i wróciłam do domu...
dostałam zastrzyk z immunoglobulin i tyle (ja mam grupę krwi - a mąż +)
zastanawiam sie, czy to własnie nie konflikt serologiczny nie jest winowajcą, bo przed żadną z tych ciąż nie badałam się pod tym kątem...

Także jest wiele pytań, na tę chwilę zero odpowiedzi i tylko czekanie!!!!!!!! tak mnie to dobija!!!!!! ja już liczę, kiedy dostanę plus minus okres i kiedy będzie można zacząć badania!!!!
Dr powiedziała mi, że teraz spokojnie czekać do naturalnego okresu, a potem wizyta i zaczynamy badania, muszę ponoć załatwić sobie skierowanie na badania genetyczne, bo po 3 poronieniach ponoć trzeba. Te wszystkie chlamydzie & i cała reszta będzie badania w Krakowie, NA PEWNO zrobię badanie pod kątem konfliktu, mimo że dostałam przeciwciała, na pewno znów toxo, cytom. i opryszczka, pani dr mówiła też coś o jakiś 3 badaniach dość drogich (coś w nazwie z trombo, jakieś białko C) nie pamiętam dokładnie, ale zobaczmy.. teraz mam dokładnie miesiąc czekania na @ ....
obym byla cierpliwa i oby przyczyna była łatwa do zdiagnozowania..
 
Dorotko - ja jeszcze na tyle się nie znam żeby cokolwiek powiedzieć mierzyłam dopiero pierwszy cykl i to od połowy tylko.
Kłaczku - myślę ,że owulka była dużo wcześniej bo dostałam właśnie @ i teraz nie wiem kiedy to było bo nie mam pomiarów z wcześniejszych dni ,a ten dołek to chyba przez moje złe pomiary zobaczymy jak będzie w tym cyklu dziś mimo @ 36,8 ,ale wstawałam w nocy po pampersa więc nie wiem jak to odczytać no i ten cały cykl mi się skrócił do 25 dni :szok: pierwszy raz tak mam.
Loi - kochana tak strasznie mi przykro wiem co czujesz ja poroniłam ostatecznie w domu widziałam moją fasolkę i do końca życia to zapamiętam , kochana oby badania wyjaśniły przyczynę bo często tak bywa ,że przyczyny nie ma ,a poronienia są i nie wiadomo skąd się biorą jak Ci życzę dużo zdrówka i siły do walki o kolejny cud pisz z nami pisz jakie badania robisz i co z nich wynika zostań tu ,a my postaramy się pomóc jak tylko możemy , przytulam:*
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dziewczynki melduję, że żyję ale czasu na pisanie brak. Egzamin się zbliża wielkimi krokami!
Dodam tylko, że jak była ładna pogoda, to śmigałam na motórku. Melduję, że w ciągu czterech wypadów zrobiłam 690 km :biggrin2:

Ja właśnie jestem w trakcie @. Dostałam dokładnie 27 dni po zabiegu, książkowo. Gin chce mi w końcu włączyć Acard i Cleksan, dobra nasza, próbujemy!

Buziaki dla wszystkich
 
reklama
Loi, porob badania nim znow sprobujecie. Lepiej poszukac wroga niz znow... Niestety wiem jak to jest kiedy cialo wypiera to, co tak bardzo chcialo sie zatrzymac. Boli.
Aaa.. Kobietko, ja przyjelam ze mierzysz od poczatku... Ano, to masz faktycznie pojechany wykres.
Zjola, to co? Zaczynamy od nowa?
 
Do góry