reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Linnea, my lozeczko kupilismy poprzednim razem bo wpadlo w oko, wiec czeka od jesieni. Lokator juz by byl gdyby w ogole byl, mebelek stoi zlozony i czeka na remont pokoju - jak sie zrobi remont po Ramadanie, to bedziemy mebelki instalowac, urzadzac i w ogole robic cala najprzyjemniejsza czesc rozroby. Recznikow nie mam w nadmiarze bo my tu tak bardziej na walizkach, wiec trzeba bedzie zanabyc - sie zrobi. Posciel do lozeczka sciagne z kraju - mam wypatrzone poszeweczki, kolderke juz mam kupiona z bumperem.
Nie wiedzialam ze swedzenie to cos niepokojacego - ze dwa dni temu myslalam ze sie wsciekne z okazji swedzenia przedramion, ale po wierzchu. Poniewaz miewalam takie atrakcje po pierwszej ekspozycji na slonce, uznalam ze tym razem swiad mial spozniony refleks. Przeszlo samo. Ale jak tak, to strzel sobie profil watrobowy z krwi... Kurcze, nie rob jaj.
 
reklama
Jestem i ja ..... ale pogoda u nas jest , więc jedziemy z dziewczynami wykorzystać. Moje dzieci wróciły na tydzień do chaty :)
buziaki dla was wszystkich.
 
Cześć kochane

poroniona w 11 tyg byłam w szpitalu miałam usg robione i wszystko ok było okruszek mój machał rączkami i nóżkami krwiak się zmniejszył do 12 mm i nic więcej nie wiem mój gin żył już urlopem żeby zrobił mi usg musiałam kilka razy chodzić do niego i przypominac się latał jak zakręcony po oddziale miał 5 zabiegów powiedziałam mu że w takim tępie zycia nie będzie miał czasu na śmierć :p chodze prywatnie do niego od nawet przyjmuje słuchajcie o północy!!! ale dla mnie jest ok nie obwija w bawełne wali prosto z mostu no i 3 tyg w Turcji dupę smaży ale w razie w mam dzwonić :p napewno mi pomoże hahaha no ale został tydzień do 13 więc już się nakręcam. A hemoroidy wierz mi kochana że byś wiedziała że TO TO przy załatwianiu się boli jak przy porodzie ja mam na wierzchu nie muszę sie macać aby je czuć ;/ też dostalam leki i boję się ich brać że maleństwu zaszkodzą gin mówi że nie ale na ulotce nie ma nic wspomnianego że są bezpieczne tak jak kłaczek pisze pewnie dupę chcą chronić. I sama nie wiem co robić... chyba wezmę bo z bólu już nie daję rady :(

aha zapomniałabym o ledymk jaka kara kochana poprostu nie fart głupi żart losu też jest mi bardzo przykro i tulamcię mocno kochana za miesiąc potrzęśiesz znowu ziemią uda się napewno!!!!! a trójkącik byłby super:)

czarna buziaki!!!!

długowłosa więc czekają cię przyjemne przytulanki jeszcze :) główka do góry i trzęś ziemią jak inne karolcia, bibianka, olcia, ilonka....
A siostra tak żyje w nieświadomości i z jednej str wiem jak to jest bo w 1 ciąży z Kacperkiem miałam 22 lata dla mnie ciąża to ciąża biegałam studiowałam wariowałam nawet przez myśl mi nie przeszło że cos może się stać... Teraz jest inaczej teraz sram ze starchu że sie tak wyrażę...

Linea jak dobrze cię czytać :):) to już 30 tydz ŁAŁ... :) i dobrze jeszcze chwilkę i będziesz tulić różowego bobaska krzyczącego dawaj cyca hehehe ja też chciałabym aby był już styczeń... Mój mąż ma urodziny 31 stycznia i mówi że mam urodzić w jego urodziny a ja na to ok pstryk i urodzę oj oni są walnięci... A moje samopoczucie od 2 tygodni własnie ok i nie wiem czy to dobrze czy nie odkąd 2 tyg temu widziałam moje dziecko uspokoiłam się w środku już nie mam drgawek, wizyta za tydzień... oj mam nadzieję że mój mały "czesio" pomacha mi zdrowy :) A to swędznie hmmm zrób tak jak mówi kłaczek będziesz spokojniesza... albo zadzwoń do gin..

magnusik kurczę zaniedbałam wątek ciężarówek muszę wpaść chociaż się przywitać... :p

kahaka ja swojego też bym nie puściła :p mam nadzieje że nad morzem będzie lało w ten wekend hihih:p ja mam 150km do morza za dwa tyg mój na wekend przyjedzie to pojedziemy z naszym Lucusiem bo dom mi rozniesie przez moje leżenie.,..

Ja już widzę dzisiaj nie mogłam się odpędzić od pszczoły bo we włosy mi sie wplątała i ugryzła w głowę a spuchnęłą mi twarz a najbardziej oko wyglądam jakbym nieźle oberwała na ringu:p Ja jeszcze w pidżamie i Kacpuś też a co tam.. Cukier jak narazie się nieźle utrzymuje chociaż mam ochotę na coś słodkiego i nieraz zrobię grzeszki ale nie skacze mi cukier więc chyba mi to ujdzie:p do diabeteloga 16 jadę eh jeszcze ten remont dziura w podłodze jest nadal w poniedziałek albo we wtorek bele stropowe przywiozą i zacznie się remont na całego, 10 mam sprawę w sądzie z sąsiadami o wyodrębnienie lokali mieszkalnych żebyśmy mieli czysto w papierach niestety oni nie rzumieją że wspłwłasność i dla nich i dla nas jest uciążeniem ehhh mam nadzieję że adwokat załatwi to jakoś w końcu jak mi cenę powiedział za sprawę to zaduszki dostałam chce 5tys czemu ja nie poszłam na prawo???:p
 
Ostatnia edycja:
Hej dziewczynki troszke mnie nie bylo bo leniuchowalam u mamy :-) u nas dzis tak goraco ze masakra.Poprzychodzily moje zamowione rzeczy dla synka sa sliczne wczoraj dokupilam pare body dostalam tez od kolezanki i zostaly do kupienia wanienka lozeczko wozek ale to pzoniej we wrzesniu i takie kosmetyczne rzeczy.:-)POZDRAWIAM
 
Witajcie , ja jestem na weekendzie u teściów i wzięłam sobie laptopa żeby doczytywać co słychać tu na forum tak więc melduję się i pozdrawiam Was wszystkie cieplutko , duchota dzisiaj straszna i sobie grzmi więc pewnie popada dzisiaj, buziaki.
Mart- co do objawów ciąży to na tak wczesnym etapie trudno o typowe objawy, ja też tak sie dopatrywałam objawów,a potem i tak @ przychodziła więc postanowiłam,że w czsie staranek niczego nie bede sie doszukiwała w sobie.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
witajcie dziewczyny :-) jestem nowa tutaj u Was. chciałabym opowiedzieć Wam moją historię.

w zeszły roku byłam w ciąży. wiedziałam od samego początku, bo bardzo się z narzeczonym staraliśmy o dzidziusia. pracowałam w międzyczasie i zaczęłam studia. na pierwszej wizycie ginekolog przyjął mnie bardzo ciepło, pogratulował mi, a po badaniu wyszedł na korytarz i zaczął gratulować narzeczonemu. powiedział, że jak przyjdę za 3-4 tyg., to pokaże nam jak bije serduszko. przyszliśmy zatem po 3 tyg. do kontroli. w międzyczasie dbałam o siebie jak nigdy dotąd. podczas USG lekarz dziwnie spojrzał na monitor, szybko zakończył badanie, kazał się ubierać. poszedł na korytarz po narzeczonego i powiedział, że "ciąża rośnie i się rozwija". wyznaczył następną datę wizyty. nie pokazał serduszka, jak obiecał. my zadowoleni ze zdjęciem, jakie dostaliśmy poszliśmy na urodziny do mojego młodszego brata. dwa dni później byłam w pracy. miałam popołudniówkę. po zakończeniu pracy poszłam do ubikacji. jak spłukiwałam wodę spojrzałam w ostatniej chwili do muszli. zdawało mi się, że woda zmyła jakieś przebarwienie. podtarłam się jeszcze raz i zauważyłam bardzo delikatne plamienie. do domu miałam 2 godziny drogi i przez ten czas rozmawiałam z narzeczonym o tym, co się stało, a on szukał informacji w internecie. znalazł dużo opinii, że tak się zdarza w ciąży i nie jest to groźne. na drugi dzień pogrzeb kuzynki. miałam jechać do szpitala, bo tam też pokierował mnie gin po konsultacji telefonicznej, ale kuzynka... pojechałam później. podczas badania lekarka i pielęgniarka żartowały ze mną, za chwilę usg. zapytałam, czy pokaże mi serduszko... cisza... zapytałam znowu, a ona tylko pokiwała głową, że nie widać serduszka. cały świat mi się zawalił. to był dopiero 10 tydzień, a ja już tak bardzo kochałam moją kruszynkę. to był piątek. ja do pracy nie mogłam pójść na następny dzień, a nikt mi zwolnienia do poniedziałku ( bo wtedy miałam mieć zabieg łyżeczkowania) nie chciał wypisać. ani w szpitalu, ani mój ginekolog. pojechaliśmy do domu, zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i zostałam w szpitalu do poniedziałku, bo bałam się, że dostanę krwotoku. przez weekend co chwilę przychodziły do mnie pielęgniarki i pytały co ja tu robię i za każdym razem musiałam przy wszystkich na sali mówić, że mam mieć łyżeczkowanie w poniedziałek. to im jednak nie starczyło, zawsze pytały dlaczego, więc musiałam powiedzieć, że poroniłam.wszyscy na mnie patrzyli jak na gówniarę, która pewnie specjalnie poroniła, a ja ciągle leżałam w łóżku i płakałam. na sali były 4 kobiety +ja, a na drugiej sali 2. pielęgniarki i tak nie były w stanie zapamiętać, co ja tam robię i za każdym razem jak mnie widziały były bardzo zdziwione i za każdym razem te same pytania. w końcu nie wytrzymałam i wykrzyczałam jednej, że chyba kur*a muszę sobie na czole to napisać, bo one są zajęte innymi sprawami niż pracą i zapamiętać nie mogą siedmiu pacjentek. oburzona poszła. poszłam raz do dyżurki pielęgniarek i pytałam dlaczego mogło się tak stać, że straciłam dziecko. żadna na mnie nie popatrzyła. przez moment zastanawiałam się, czy ja w ogóle tam jestem, bo nikt mi nie odpowiedział. wgapione były w swoje telefony. jedna w końcu powiedziała nie patrząc na mnie, że "tak się zdarza". to wszystko. przyszło co do dnia łyżeczkowania. przychodziło coraz więcej kobiet, które też miały mieć jakieś zabiegi. dużo z nich była już po i były wypisane do domu. przyszedł czas na obiad i ja odmówiłam. powiedziałam, że mam mieć zabieg i od rana jestem na czczo. kobieta zrobiła duże oczy i powiedziała, że zabiegi na dziś się skończyły. pobiegła do dyżurki i przyszła inna siostra. zapytała mnie co ja tu robię!! już tyle razy mnie widziała, a dalej nie potrafiła zapamiętać. zadzwonili po lekarza i zrobił mi ten zabieg. po wszystkim dostałam kroplówkę. jak się skończyła, to mi ją odłączyli i powiedzieli, że za dwie godziny do domu. ok. zadzwoniłam po narzeczonego i pojechaliśmy do domu. na następny dzień oprzytomniałam dopiero i zaczęło mnie zastanawiać co z wypisem, co z moim dzieckiem i co teraz ze mną. zadzwoniłam do szpitala. po wypis miałam się zgłosić za 2 tyg. i odebrać wraz z badaniem histopatologicznym. pojechałam za prawie 2 tyg. tego samego dnia znalazłam w internecie, że szpital powinien zgłosić martwe urodzenie mojego dziecka do USC i powinni zapytać mnie o chęć pochowania dzieciątka. nie zrobili tego, więc zadzwoniłam i zapytałam kiedy przyjechać i pomóc im wypełnić dokumenty potrzebne, do wystawienia metryki. zbywali mnie i kazali dzwonić na inny nr tel. po 2 godzinach dzwonienia powiedziałam, że jeżeli dziś się nie umówimy, to w poniedziałek zakładam im sprawę, że nie dopełnili swoich obowiązków, bo zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z dnia... bla bla bla. pielęgniarka powtórzyła lekarzowi i powiedział, żebym przyjechała w poniedziałek. jak już się zjawiłam, to pielęgniarki i oddziałowa latały wystraszone w tą i z powrotem. co chwilę któraś do nas podchodziła i tłumaczyła, że gdyby to był 13 tydzień, to by inaczej zrobiły, a w 10 tyg. to "jeszcze nie było nic". nie chciałam z nimi rozmawiać i chciałam rozmawiać jedynie z lekarzem. lekarz na to, że oddziałowa ma wszystko załatwić. ona mi, że to lekarz wystawia. w końcu powiedziałam, żeby sobie do niego poszła i powiedziała, że ja już wszystkie dokumenty mam przygotowane i idę założyć sprawę. lekarz przyszedł szybko, przyprowadził sekretarkę i ona wypełniła mi wszystkie dokumenty. pisała to, co ja chciałam, nie wiedząc, czy mówię prawdę, czy nie. poszliśmy z tym dokumentem do USC i tam też z problemami otrzymaliśmy Akt Urodzenia Martwego Dziecka. Nasz synek dostał imię i zaistniał w dokumentach, już teraz nikt nie może mi powiedzieć, że go nie było.

termin miałam na 7.06.2011. pobraliśmy się 04.06.2011, a 24 maja zobaczyłam dwie kreseczki na teście. w międzyczasie okazało się, że mam niedoczynność tarczycy i teraz jestem już pod stałą kontrolą endokrynologa. wszystko rozwija się prawidłowo i już nie mogę się doczekać aż przytulę moją dzidzię w lutym :-)
 
Agacinka, swiatelko dla Twojego synka (*). Dobrze ze tu trafilas no i oczywiscie gratulacje Malenstwa pod serduszkiem. Niestety wytlumaczenie tak sie zdaza jest chyba ulubionym. Tez mam niedoczynnosc tarczycy, tyle ze u mnie doszly jeszcze dwie choroby, hashimoto i zespol antyfosfolipidowy. Z jednej strony jestem ta szczesciara, ze znam przyczyne, ale z drugiej tarczyca robi ze mna co chce.

Linea, trzesienia wczoraj nie bylo. Ja chyba nie moge robic tych testow, bo mnie to za bardzo stresuje i jesli wiem, ze musze w tym dniu, to odchodzi mi wszelka ochota na cokolwiek. W nocy z tego wszystkiego spac nie moglam, do tego ta durna przeprowadzka w robocie, informatycy jeszcze po 22 do mnie wydzwaniali no i wisienka na torcie w postaci zepsutych hamulcow w samochodzie. Cale szczescie ze M w ogole dojechal. Dzisiaj od rana sie rozbeczalam. I chyba sobie odpuszczamy. Oczywiscie o zabezpieczeniach nie ma mowy, ale zdajemy sie na los. Zbyt duzo mnie to kosztuje i boje sie, zeby mi sie na glowke nie cisnelo.

Dlugowlosa jak tylko moj piekny wroci do Olsztyna na stale, obiecuje Cie odwiedzic. Na razie jest ciezko, bo po pracy prosto do domku, a weekendy, to sama wiesz. Widzisz, sama niedawno Cie pocieszalam, a teraz co? Dzisiaj rano naprawde puscily mi nerwy i przebeczalam dobra godzine. Ale bylo nam to potrzebne. Bo dzieki temu mezus zrozumial co sie ze mna dzieje. Tulam Cie mocno.

Klaczek, mam nadzieje ze Ci w koncu przejdzie i to predzej a nie pozniej.

Przesylam sloneczko tym, u ktorych pada:)

Ps: trzesienie bylo dzisiaj po poludniu, ale to dopiero jak przeszlismy prawie caly olsztyn na piechote i wiedzialam, ze juz pozamiatane i szansy niet.
 
Ostatnia edycja:
Agacinka2112 zapalam dla Aniołka
[*] oraz gratuluje skarbeńka pod serduszkiem też mam niedoczynność i bąbla też urodziłam w lutym. Tylko pamiętaj kontroluj tą tarczyce w ciąży!




olusia u mnie z takiego pozamiatanego wyszedł Tomuś też myślałam że cykl stracony, więc &&&&&&&&&&&
 
Agacinka, dobrze ze wykukalas te tarczyce - wrog rozpoznany to polowa sukcesu. Wiesz dlaczego stracilas synka - duzy plus. Teraz patrz przed siebie i ciesz sie malenstwem ktore w Tobie rosnie, a pamiec o synku zachowaj tak piekna jak potrafisz.
Olusia, zezarlam kawal arbuza i siedzi - moze byc ok. Co do pozamiatane... Wiesz co? Dziewczyny Ci poswiadcza - mierzylam tempke, celowalismy, odrabialismy lekcje uczciwie i z zamilowaniem, a pod koniec cyklu temperatura zrobila zjazd. O kreseczke, potem o druga... Pisalam wtedy ze posprzatane na ten raz, ze bedziemy sie dorabiac w nastepnym cyklu. I co? Jak mi sie @ o dzien spoznila, zrobilam test - blada, ale byla druga kreska. Mamy JajkoKaskadera, mamy naszego U-boota, ktory wlasnie chyba probuje trafic w moja watrobe ale z anatomii jeszcze slaby.
 
reklama
agacinka witaj wśród nas przykre to że musiałaś tyle przejść ale widzę że babka z jajem jesteś i nie popuszczasz a to bardzo dobre wiesz gdzie są nasze prawa a w szpitalach mają nas za głupków :( a my z rozdratym sercem pytamy dlaczego a oni nas mają w dupie głeboko w dupie dobrze że na koniec pokazałaś im brawo!!!!! Zapalam światełko dla twojego dziecka(*) i witam w lutówkach:):):) ja i poroniona mamy termin na luty i widze na suwaczku tylko kilka dni różnicy:):) Zostań z nami nikt nie dopinguje tak jak te dziewczyny które oczekują na II kreseczki bądź mają pod sercem CUD bądź już tulą do piersi dzieciątko:):) Także rozgość się na naszym wątku!!!:):)

olusia nie nakręcaj się a jak @ się spóźni zrób test my trzymamy kciuki!!!!!!!&&&&&&&& :):):)

kłaczku też bym zjadła arbuza ...:p

A ja dzisiejszy dzień zakończę łzami w oczach mam się nie denerwować bo cukier skacze ale jak tu się nie wq.... cały dzień ok dzwonię ok 20 do mojego a on naj...ny majaczy mi przez słuchawkę jak ja mogę zaufać jak obiecywał że nie będzie pił:( on mnie nie rozumie mówi że się czepiam że pracuje to należy im się wypić w sobotę no nie rozumiem jak można się tak naj...bać ok wypić po 2 piwka i ok ale do tego stopnia jak najgorsza świnia i z nerwów łzy mi lecą ciurkiem jakbym go teraz zobaczyła to był mu łeb rozbiła...:(
Jutro zapewne będzie przepraszam a w następną sobotę znowu się nachleją co z tym zrobić??? Macie jakies pomysły???
 
Do góry