Hej.
Postanowiłam napisać, bo chyba tak naprawdę nie mam z kim podzielić się szczerymi myślami...
Jestem Kasia
studiuję na drugim roku i ... jestem w ciąży...
Na moim kierunku jestem już 3-cią dziewczyną, która spodziewa się dziecka, tyle, że nie nastraja mnie to pozytywnie, bo pierwsza usunęła ciążę, a druga niedawno poroniła...
Nie wiem czy się cieszę czy nie... Po pierwsze liczyłam się z tym, ponieważ przerwałam zażywanie tabletek antykoncepcyjnych. Spóźniający się okres nie wskazywał na ciążę, ponieważ test wyszedł negatywny. No i moje zdziwienie, kiedy na USG zobaczyłam 'kulkę'
,a lekarka stwierdziła, że " za wcześnie, żeby powiedzieć czy to nie żyje czy się w ogóle nie rozwinęło"... no cóż, nie byłam zachwycona, ale nie przeżywałam tego, bo nie potrafiłam ogarnąć, że jestem w ciąży... Następnego dnia wizyta u prywatnego ginekologa, przepisanie tabletek na wzmocnienie itd. i żadnych nowych wieści... Dzisiaj jest 7tydzień i 4 dzień ciąży... jutro USG u innego lekarza (powinien już zauważyć (chyba)... czy serduszko bije)...boję się co z uczelnią (mojego kierunku - rok młodszy nie ma!),boję się co rodzina na to (wie tylko moja mama i rodzice mojego narzeczonego)...chcą ślubu za chwilę, a mi się wydaje, jak i mojej mamie też, że są inne czasy, że ślub dziecku szczęścia nie da, można go wziąć na spokojnie chwilę po porodzie...
Niby nie mam czym się martwić, bo sytuację mam 'stabilną', mieszkam z narzeczonym, pracuję, On ma własną firmę, więc chyba nie będzie wielkiego problemu z finansami, a jednak...
Myślicie,że pomimo kierunku studiów związanego z dziećmi, to normalne, że mam mieszane uczucia co do swojej ciąży??...
Nie chcę być zła... do tego ciąża póki co źle na mnie wpływa, tyję w oczach, nie mówiąc o boleściach brzucha i ogólnym złym samopoczuciu...
Czy gdy zobaczę bijące serduszko, to się ogarnę?? ...