reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża na studiach

oj z kolkami to wspólczuję :-(
oczywiście poniekąd Twoja teściowa ma rację - szczególnie jak dziecko zacznie chodzić zaczyna się sajgon. Ale każda mama musi mieć czas żeby się przestawić. Po kilku miesiącach coś, co na początku sprawiało nam trudność jest normalne. Kiedy urodziło nam sie pierwsze dziecko to był jeden wielki horror - śniadanie jadłam po południu, Adaś nie chciał ssać piersi więc odciągałam moje mleko i karmiłam butelka ale wiadomo że pokarmu miałam coraz mniej więc dokarmiałam modyfikowanym aż w końcu przeszliśmy na samo modyfikowane (po 6 tygodniach). Płakalam prawie non stop bo bardzo chciałam karmić piersią, nawet nie miałam czasu umyć włosów ani się ubrać więc w domu syf, ja w pizamie, załamana z placzącym dzieckiem, nawet obiadów nie gotowałam. Po dwoch miesiącach było już znacznie lepiej a po pół roku jak wróciłam do pracy okazało sie że doba wcale nie jest taka krótka i można wiele rzeczy zrobić. Nauczyłam się wykorzystywać do maksimum każde 5 minut. No i wszystko staram się robić bardzo szybko. Naprawde, mimo że teraz mam dwójkę radzę sobie bez problemu - zobaczysz, niedługo też będziesz śmigać :-)
 
reklama
No właśnie u mnie pierwsze dni wyglądały tak jak w Twoim opisie.

Potem już zaczęłam sobie radzić i wracać do normalności....a teraz te kolki...i znów się cofnęłam do punktu wyjścia:-(
 
Marcia jak byłam w 5 miesiącu to czułam dokładnie to samo, nigdy nie miałam tyle energii co w tej ciąży jak skończyły się poczatkowe wymioty, mdłości i osłabienia :) Brzuszek wtedy jest nieduży i można tyyyle rzeczy robić. U mnie brzuszek tak naprawdę pokazał się na początku 7-go miesiąca, a do tamtej pory wszyscy mówili, że ledwo po mnie widać ciążę :) Dalej jestem bardzo "gibka" i z wieloma rzeczami radzę sobie bez problemu, co wiem, że inne w tym miesiącu już nie dały rady i bardzo się z tego cieszę:tak: I Tobie życzę tego samego:tak: Ale chciałam Cię jednak ostrzec, że jak brzusio zacznie bardziej rosnąć to już niestety będzie jednak coraz ciężej i mimo, że energii ma się pełno to nawet nie ma jej jak spożytkować, bo męczyć zaczyna nawet długie siedzenie:eek: Ale ja jeszcze wytrzymuję i jeżdżę na całodzienne zjazdy i chcę tak jak najdłużej...

Ula z pracą poradzisz, praktyki... hmm... może jednak da się je też przełożyć jakoś na wakacje chociaż?? Musisz się dowiedzieć na uczelni... A jeśli chodzi o to karmienie i w ogóle jak to będzie po porodzie to myślę, że nawet zbędne będzie ciąganie tatuśka z dzieciaczkiem całymi dniami po uczelni - przecież oni się tam wymęczą. Na pewno wystarczy jak pokarm odciągniesz i on będzie mógł dzidzię karmić butelką. Ja tak planuję :) Bo jak pojadę rano tak wrócę dopiero koło 20 do domu i też cały dzień bez malutkiej to nie wiem jak ja wytrzymam... Ale mam tak w planach. Fajnie, jakby mogli z Tobą jeździć a najlepiej jakby mieli się u kogo zatrzymać, żebyście razem mogli spędzać wieczory i nocki :)

Viktoria super! Jak tak czytam jak sobie radzisz fajnie to nabieram otuchy :) U mnie też będą dwie babcie - jedna pracująca a druga już na emeryturze i w dodatku mój mąż ma co drugą sobotę wolną, no niedzielę to już każdą także na pewno opieki małej nie zabraknie :) A co do ciuszków w 5.10.15 to mam troszkę stamtąd bo też akurat na wyprzedaż trafiłam i taki śliczny kocyk :) Rzeczy są faktycznie śliczne, ale fakt - drożyzna, jak dla mnie też:-(
 
Dziewczynki dołączę do waszego grona :-)
Jestem na w roku studiów. Termin rozwiązania to końcówka marca. Szczerze to ni w kit ni w oko... Bo z końcem marca zaczną mi się egzaminy a w czerwcu mam mieć obronę pracy- do której nawet się nie zabrałam :zawstydzona/y: Dodatkowym utrudnieniem jest dla mnie to, że na uczelnie muszę dojezdzać ponad 100 km.


cześć Ja jestem tez na 5 roku i to dziennych studiów rozwiazanie mam w maju a obrone powinnam miec w czerwcu ale jak narazie studia zawisły na znaku ????i włosku bo od 7 tyg nie chodze na zajecia bo mam zagrozona ciaze. Jutro jade w koncu sie dowiedziec co mam zrobic...oby jakos poszli mi na reke bo szkoda mi tych 4 lat nauki.


 
Kropeczka- zdaje sobie sprawę, ze póżniej to będzie troszke trudniej ale staram sie myslec o wszystkim pozytywnie. Na pewno jakoś sobie poradzę bo nikt za mnie nie zda egzaminów i pracki nie napisze :-) Dlatego teraz się wziełam ostro do roboty co by potem mieć trochę z głowy.U mnie sie wszyscy smieja, ze w ciazy nie jestem bo ledwo co brzusio widać. wiec pewnie tez wystartuje w 7 miesiacu:-D
 
katagorka20 witamy w naszych progach :-) Najlepszą osobą do pocieszania to nie jestem, ale wierzę, że dasz radę i że uczelnia pojdzie Ci na rękę, bo to bądź co bądź 5 rok nauki. Mam nadzieję, że z ciążą i maleństwem będzie wszystko wporządku i pamiętaj, że są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze!!! 4 lata nauki, wyrzeczeń, kasy itd to dużo, ale gdy w gre wchodzi zdrowie naszego dziecka to tu nie ma co wybierać!!!

No u mnie brzuszek był widoczny już w 4 miesiącu, a teraz to mi nawet wszyscy mówią, że jest spory. Na uczelni ludzie ustępują mi miejsca, wpuszczają do windy itd, bo ciąża jest widoczna - całkiem sympatycznie ;-) Tylko niestety z całodniowego siedzenia na wykładach nikt mnie nie zwalni i pod koniec dnia to tak mnie gnaty bolą, że szok:wściekła/y:

Kochane jak już uda mi się cokolwiek powalczyć z ta metodologią to podeślę, ale widząc moje postępy....

Jutro planuję wybrać się na uczelnię do czytelni- zobaczymy czy mi się uda.

Pozdrawiam wszystkie studentki!!!
 
ula21 ja nie zupełnie jestem na uczelni pedagogicznej, ale studiuję pedagogikę specjalną z tym że na Uniwersytecie Gdańskim.
No ale pedagogika jest:-)

Głowa do góry mi moja sytuacja z początku wydawała się masakryczna. Praca, studia, do zrobienia praktyki, praca licencjacka...eh. Ale trochę samo się rozwiązało. Może nie do końca tak jak bym sobie marzyła...ale nie ma tego złego co mi na dobre nie wyszło.
W pracy nie przedłużyli mi umowy...ale praktyki mi przynajmniej podpiszą. Pani kierownik stwierdziła, że to oczywiście zrobi, a umowy mi nie przedłużyła, bo za dużo ciężarnych...( trochę kiepskie tłumaczenie, ale dobrze, że chociaż praktyki mam z głowy).

Kkropeczka no ja wcale nie wiem czy tak super sobie radzę...już momentami nie wyrabiam...Paweł ma kolki...już nie wyrabiam momentami...
 
Dziewzyny, wszystkie dzielne jesteście, wszystkie sobie dobrze radzicie. Aż miło w sercu się robi, kiedy to się czyta... A zwątpienie zawsze czasem przychodzi. Warto wtedy mieć się komu wyżalić, z trudno... I warto pamiętać, że i tak warto! :)
 
reklama
Witam Cię Katagorka i pisz z nami często! :)
Ja myślę, że na pewno dasz radę i wykładowcy popatrzą na Ciebie przychylnie - jednak na piąty rok patrzy się nieco inaczej niż u mnie... na drugim, gdzie jednak takiego nawału przyszłych mam jeszcze nie ma (ale na moim roku już kilka się znalazło i to w pierwszym roku). Głowa do góry:tak:

Marcia he he powiem tak - na razie się ciesz, że brzusio jeszcze nie duży i że wygodnie, potem jest naprawdę coraz ciężej, długie siedzenie powoduje twardnienie brzucha i takie ciągnięcie jakby się gdzieś dłuuugo chodziło... Ale przyszłe mamy studentki zazwyczaj są zawzięte - widzę po sobie - bo mają doddatkową motywację, żeby zdążyć z wszystkim przed narodzeniem dzidzi, bo później wiadomo, że jest trudniej, no i w ogóle, że robimy to dla maluszka :) Także już się bierzmy za robotę :)

https://www.babyboom.pl/forum/members/katagorka20-66563.htmlNo u mnie brzuszek był widoczny już w 4 miesiącu, a teraz to mi nawet wszyscy mówią, że jest spory. Na uczelni ludzie ustępują mi miejsca, wpuszczają do windy itd, bo ciąża jest widoczna - całkiem sympatycznie ;-) Tylko niestety z całodniowego siedzenia na wykładach nikt mnie nie zwalni i pod koniec dnia to tak mnie gnaty bolą, że szok:wściekła/y:

Kochane jak już uda mi się cokolwiek powalczyć z ta metodologią to podeślę, ale widząc moje postępy....

Jutro planuję wybrać się na uczelnię do czytelni- zobaczymy czy mi się uda.

Pozdrawiam wszystkie studentki!!!

Uda się, uda! bardzo fajnie, że masz takich miłych ludzi na uczelni. U mnie w grupie też są wspaniali, ale reszta to nie powiem... bo zdarzają się tylko gapiący:eek: a nie pomagający:eek: A najgorzej jest jak mam wejść do busa żeby wracać do domu... wszyscy się tak pchają, że mogliby zgnieść całą, nie mówiąc o brzuszku i nikt nie ustąpi miejsca... Ale zawsze udawało mi się stawać tak, żeby wsiąść pierwszej, a ostatnio jak weszłam ostatnia bo nie chciałam w tym tłoku się ściskać to kierowca kazał natychmiast komuś ustąpić mi miejsca i to z przodu - bo tam wygodniej:tak: Także bardzo mi się miło zrobiło z tego powodu :)

Kkropeczka no ja wcale nie wiem czy tak super sobie radzę...już momentami nie wyrabiam...Paweł ma kolki...już nie wyrabiam momentami...
Kurczę ja się jeszcze na kolkach nie znam:-( Ale dużo oczytałam się, że są na to specjalne leki tylko cholera nie wiem jaka to nazwa... Podobno polskie są w aptekach - może spróbuj się wybrać i coś Ci dadzą, a w ogóle najlepsze i 100% skuteczne (czytałam mnóstwo maminych opinii) jest jakiś lek z Niemiec na kolkę, tylko właśnie tu jest problem, czy miałby Ci go kto podesłać... Cholera, jak znajdę nazwę to Ci napiszę. Podobno naprawdę pomaga, a jak domowe że tak powiem sposoby u Pawełka nie zadziałają to może warto popytać czy ktoś nie ma znajomych w Niemczech i nie mógłby podesłać? Bo to naprawdę musi być męczące:-(
 

Podobne tematy

Do góry