Viktoria_Seres
Fanka BB :)
A ja dziś robiłam dalej porządki w ubrankach...wywaliłam z komody za małe ciuszki i już mam chętną, której je pożyczę:-). Sama tez miałam i mam dużo pożyczonych, ale te od razu po Pawełku wrócą do starych właścicieli. I muszę Wam powiedzieć, że normalnie mam do nich sentyment (znaczy się do tych za małych ciuszków, nie do właścicieli).
Jeden miesiąc a ubranek za malutkich masa. Niektórych nawet ani razu ubrać nie zdążył, bo od urodzenia były za malutkie. Tak, że moja dobra rada- przy zakupach darujcie sobie rozmiary 52 i 54...małe szanse, że szkrab to założy. Mój np. ani razu;-).
No i dziś prałam i prasowałam kolejną partię ciuszków Pawełkowych, teraz większych żeby luki w komodzie zapełnić:-). Tak, że pierwsza zmianę garderoby mamy za sobą. Szybko ten czas leci, a malutki szybciutko rośnie.
Dziś bez zapowiedzi nawiedziła mnie położna środowiskowa... Miała szczęście bo pół godziny wcześniej by pocałowała klamkę. Mąż miał wolne to poszwendaliśmy się po urzędach pozałatwiać kilka spraw.
Obejrzała sobie znowu Pawła...akurat się awanturował po swojemu, za to , że na rączkach do w kółko nosić nie chcę;-). I ogólnie za ładnie w domu nie było...ale niech się buja, mogła nas uprzedzić, to jakiś orszak powitalny by czekał. A tak zastała męża w dresach, mnie w kuchni walczącą z mielonymi, małego na leżaczku, chyba w najlepszej formie z nas wszystkich
A w sobotę na uczelnie jadę:-):-):-). Normalnie jak ja się lubię ostatnio edukować to nie pojęte.
Jeden miesiąc a ubranek za malutkich masa. Niektórych nawet ani razu ubrać nie zdążył, bo od urodzenia były za malutkie. Tak, że moja dobra rada- przy zakupach darujcie sobie rozmiary 52 i 54...małe szanse, że szkrab to założy. Mój np. ani razu;-).
No i dziś prałam i prasowałam kolejną partię ciuszków Pawełkowych, teraz większych żeby luki w komodzie zapełnić:-). Tak, że pierwsza zmianę garderoby mamy za sobą. Szybko ten czas leci, a malutki szybciutko rośnie.
Dziś bez zapowiedzi nawiedziła mnie położna środowiskowa... Miała szczęście bo pół godziny wcześniej by pocałowała klamkę. Mąż miał wolne to poszwendaliśmy się po urzędach pozałatwiać kilka spraw.
Obejrzała sobie znowu Pawła...akurat się awanturował po swojemu, za to , że na rączkach do w kółko nosić nie chcę;-). I ogólnie za ładnie w domu nie było...ale niech się buja, mogła nas uprzedzić, to jakiś orszak powitalny by czekał. A tak zastała męża w dresach, mnie w kuchni walczącą z mielonymi, małego na leżaczku, chyba w najlepszej formie z nas wszystkich
A w sobotę na uczelnie jadę:-):-):-). Normalnie jak ja się lubię ostatnio edukować to nie pojęte.