reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża na studiach

Patizgr Mam nadzieję, że moje słowa nie były zbyt dosadne. Po prostu chciałam dać do zrozumienia, że z tą sytuacją da się żyć, a gdy się ma wsparcie, to już da się żyć całkiem szczęśliwie.
Rozterki, które opisujesz są normalne. Ja zaszłam w październiku, dowiedziałam się o tym w listopadzie. Byłam załamana, bo planowałam odejść od ojca dziecka... Nie szanował mnie, dochodziło do rękoczynów, wyzwisk, raz mnie uderzył w twarz... Nie wyobrażałam sobie stworzyć z kimś takim rodziny. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby moje dziecko ciągle widziało jak się kłócimy, jak ja płaczę. Spróbowałam dać szansę, chciałam zobaczyć, czy do porodu się coś zmieni. Ale nie wytrzymałam. Odeszłam w 3 miesiącu ciąży. Stwierdziłam, że skoro ex się nie zmienił po tym jak zaszłam w ciąże, to nie zmieni się wcale. Wiem, że dobrze zrobiłam, bo jak odeszłam, to on był jeszcze gorszy. Także utwierdzał mnie tylko w tym jaki jest naprawdę.
Co do naszego wieku. Z jednej strony nie mamy 15 lat, nie chodzimy już do gimnazjum, czy liceum, ale z drugiej strony studia, to właśnie początek młodości. A u nas ta młodość szybko się skończyła... Ja długo nie mogłam się z tym pogodzić. Prowadziłam rozrywkowy, rockowy tryb życia-koncerty, alkohol, papierosy. Miałam już zaplanowane wakacje-kolejny woodstock, wyjazdy ze znajomymi...A tu nagle listopad, test ciążowy, termin porodu na lipiec... Myśli, że to już koniec, skończyło się wszystko... Z dnia na dzień przestałam pić i palić. Przeraziłam się, bo jak zrobiłam test to byłam w 6 tygodniu, czyli ponad miesiąc nieświadomie trułam swoje maleństwo. Było mi wstyd.
Co do studiów to ja nie mówiłam nikomu... Pisałam już, że ciążę było widać dopiero w 5 miesiącu, a sesja była w 4... Ciężko mi było, szczególnie na egzaminach ustnych...Nie miałam żadnej taryfy ulgowej, chodziłam na wszystkie zajęcia, nie opuszczałam. U mnie na uczelni jeden dzień w tygodniu jest wolny, więc wtedy załatwiałam sprawy związane z ciążą. Teraz mój stan jest już widoczny, ale taryfy ulgowej nie odnotowuję. No, może poza prodziekanem do spraw studenckich, który jest mi życzliwy, wyjaśnił jaki urlop mi przysługuje.
Co do znajomych. To niestety u mnie wielu się wykruszyło z powodu właśnie tego, że nie prowadzę już rozrywkowego stylu życia. Na początku mnie to bardzo bolało, ale teraz wiem, że ludzie, którzy są przy mnie to prawdziwi przyjaciele. Niestety, jeden z nich umarł 2 miesiące temu...
Teraz poznaję nowych znajomych. Najczęściej są to matki ;)
Co do mojej rodziny, to ja mam ogromne wsparcie w mojej mamie. Wychowała mnie i brata zupełnie sama i w dodatku jak mnie rodziła, to miała 19 lat, więc rozumie mnie i bardzo pomaga. Jestem na jej utrzymaniu, wiem ,że przy moim synku też pomoże. Moje babcie też świetnie się spisują. Gorzej z rodziną ze strony exa, ale szkoda mi na nich słów.
Co do usunięcia to u mnie to nie wchodziło w grę. Zawsze wiedziałam, że trzeba ponosić konsekwencję swoich czynów. Umiałam iść do łóżka, to teraz będę musiała chodzić w ciąży i rodzić. Tak sobie mówiłam. Na początku ciągle płakałam, miałam myśli, ze nie kocham dziecka, że je oddam, że ciąża to największy dramat jaki mógł mi się zdarzyć. Nigdy nie lubiłam dzieci, nie chciałam ich mieć w najbliższym czasie. W dodatku myśl, że to wpadka z niewłaściwą osobą mnie dobijała. Wszystko zmieniło się, gdy dowiedziałam się o płci dziecka. Chciałam synka i odkąd poczułam jego ruchy mówiłam już po cichu do niego po imieniu. Żeby nie zapeszyć. Jak się upewniłam, że to chłopczyk, to popłakałam się w gabinecie ginekologicznym ze szczęścia. Od tamtej pory ciąża stała się czymś realnym, stała się procesem dojrzewania mojego synka, a nie tylko, tak jak wcześniej złym stanem psychicznym i fizycznym :)
Rozpisałam się trochę, ale chciałam przedstawić swoją sytuację. Na początku wszystko wydaje się beznadziejne. Ja nie wierzyłam, gdy czytałam, ze urodzenie dziecka wszystko zmienia. Ale teraz, gdy zostało mi 51 dni do porodu i gdy codziennie czuję ruchy mojego synka, to wiem, że to jednak jest prawda :) Pogodziłam się już z tym, że poprzedni tryb życia nie wróci, ale wiem, że czeka mnie coś nowego, coś pięknego :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
bezsenna swietnie to opisalas, jestem pod ogromnym wrazeniem! bardzo dojrzala jestes i powiem ci ze twoja mama moze byc z Ciebie bardzo bardzo dumna. Świetna ma corke i wierze ze ty rowniez dobrze wychowasz swojego syna. Dobrze zrobilas odchodzac od ojca dziecka...a on domaga sie swoich praw w zwiazku z malenstwem?

Pati strasznie mi przykro....Twoi rodzice maja racje ze sie wstydza, ale powodem do wstydu nie powinnas byc ty tylko oni sami za to jak ciebie traktuja. Wstyd jak nic...jak rodzice tak moga traktowac wlasne dziecko...nie jestem w stanie tego zrozumiec. Moim zdaniem to lepiej bedzie jak wyprowadzisz sie jak najszybciej od nich bo tylko sprawiaja ci bol i przykrosc...a tak to nie bedziesz juz tego sluchac i nieco lzej ci bedzie bez tego...a jak ciebie juz w domu nie bedzie to moze rodzice przemysla pare spraw...straszne jest to co piszesz. a ile twoja mama miala lat jak ciebie urodzila?
tak czytam i czytam twoj post i nie potrafie sobie wyobrazic jak rodzice moga ciebie tak krzywdzic tym co mowia...przeciez to ze jestes w ciazy nie oznacza ze studiow nie skonczysz itd. Bedziesz miala jeszcze wieksza motywacje zbey je skonczyc, bo w koncu rodzice dla dziecka zawsze chca najlepiej. To co ludzie powiedza nie jest teraz najwazniejsze, faktycznie mama powinna cie wspierac bo w koncu dla ciebie to tez nie jest latwa sytuacja a ona ci j jeszcze bardziej utrudnia...jedyne wyjscie to sie odciac od rodziny narazie, skoro w ten sposob ciebie traktuja. Pamietaj ze dziecko odczuwa emocje matki i nie powinnas sie denerwowac.
 
Ostatnia edycja:
KingaMZ :) Opisałam po prostu to jak jest, gdy już opadną negatywne emocje, minie pierwszy szok. U mnie to co prawda trwało parę miesięcy i do tej pory gdy ktoś zwraca się do mnie 'mamusiu' i pyta o mojgo synka, to jeszcze trochę nieswojo się czuję, ale generalnie jest już coraz lepiej i już się nie mogę doczekać Kubusia :) Komuś, kto jest na początku ciąży trudno jest sobie wyobrazić, że może być potem tylko lepiej. Mi też było trudno. Ale myślę, że jestem dowodem na to, że można dać radę i jeśli komuś pomoże, to co piszę, to bardzo się cieszę :)
Widzę, że jesteś z Ursusa. Mieszkalam tam kiedyś ;) Ale obecnie, od 14 lat mieszkam na Bielanach.
Co do mojego exa to na początku zapewniał mnie, że wszystko będzie ok, damy radę, ale do znalezienia pracy mu się nie spieszyło. On ma 22 lata i jest jeszcze w 2 liceum. Niby pracuje, ale jak powiedziałam, że powinien się ze mną składać na wyprawkę dla dziecka, to tylko mnie wyśmiał i stwierdził, że nic nie zapłaci dopóki sobie nie założę sprawy o alimenty. Także nic od niego nie chcę. Wszystko się rozstrzygnie w sądzie. Ale wracam do tematu ;)

Co do rodziców Pati, to ja też nie mogę sobie wyobrazić takiej sytuacji... Przecież nic nie może bardziej zbliżyć matki do córki jak ciąża. Ja np. nabralam do mojej mamy większego szacunku, gdy zobaczyłam jak trudnym okresem dla kobiety jest ciąża.
Nie wyobrażam sobie, żeby rodzice mówili mi, że to wstyd. Nie usunąć i zdecydować się na wychowanie, to odwaga.
Jak widać nie można mieć wszystkiego. Ja nie mam faceta, ale za to mam wspaniałą rodzinę, a z kolei inne dziewczyny mają facetów, a z rodzicami kiepsko. Los się różnie układa, ale bądź co bądź rodzice powinni być dla dziecka wsparciem. Co do studiów, to ciąża ich nie przekreśla. Tu już nie jest tak jak w szkole. Wszystko zależy od dogadania się z wykładowcami, od ustalenia dogodnych terminów zaliczeń.
Stres tylko niszczy, trzeba dbać o dzieciaczka, dlatego Pati, uważam, że powinnaś zamieszkać ze swoim chłopakiem. Rodzice może z czasem przemyślą wszystko i będą pomagać przy dziecku.
 
kinga dokladnie to rodzice powinni sie wstydzic swojego zachowania! teraz powinni wsyztsko robic zeby pati sie nie denerwowala ani nie miala zadnych stresow w koncu krzywdza nie tylko ja ale i malenstwo...
 
KingaMZ Socjologia jest na Wóycickiego czy na Dewajtis? Ja codziennie mam spacer przez las. Czasem już mnie to bardzo męczy, ale wiem, że to dla zdrowia dobre ;)
 
na woycickiego chodzilam...na dewajtis pare razy bylam i chyba bym umarla jakbym miala tak spacerowac hehe zwlaszcza zima.... :D a ty co studiujesz?
 
reklama
Ja studiuję polonistykę. Nie wiem, czy chcę robić z tego magisterkę. Póki co myślę o licencjacie, potem się zobaczy. Może zmienię kierunek. A las jest straszny zimą. Bokiem się nie da iść, bo zasypane, a na ulicy ślisko. Wiele osób już tam fiknęło :p Ja na szczęście nie. Musiałam uważać podwójnie, żeby nic się nie stało mojemu synkowi.Na Wóycickiego teraz jest już drugi nowy budynek. Nie wiem, czy już go otworzyli.
 

Podobne tematy

Do góry