reklama
witajcie dziewczyny,
postanowiłam napisac do Was, zeby poznac Wasze zdanie. W czerwcu koncze 1. rok studiow (3letnich). obecnie 20. maja jestem w 7. tygodniu ciąży. Dowiedzialam sie o tym 2 tygodnie temu, a nadal nie potrafie sobie z tym poradzic. Jestem z facetem (27 lat) juz 3 rok. Nie planowalismy dziecka teraz. Moze po studiach...Stalo sie. Moj chlopak pracuje, w lutym skonczy studia. Ja mam termin porodu na poczatek stycznia. Niby wszystko mogloby byc ok. W koncu mam 20 lat, za rok 21, ale moje zycie zmienilo sie o 180 stopni. Moj ojciec juz mi zapowiedzial, ze wyrzuci mnie z domu ( mam czas do wrzenia na wyprowadzke). Nie chce ze mna rozmawiac, moja rodzina ma zakaz od ojca kontaktowania sie z moim facetem. Wiem, ze to glupio brzmi, ale tak jest i nie jestem w stanie przekonac ojca, ze wszystko sie ulozy. Moja mama roznie reaguje. Jednego dnia jest mila, drugiego wypomina mi, ze wiedzialam co robie. Na poczatku chcialam usunac. Mialam numer tel do lekarza ktory takie rzeczy robi. Przez pierwszy tydzien ciagle tylko plakalam. Nie radzilam sobie sama ze sobą, z moimi myslami. Nie pracuję, nie zarabiam, nie mam wlasnego mieszkania, studiow nie skonczylam...swiat przewrocil mi sie do gory nogami. Coz z tego, ze moj facet mnie zapeniwa o swojej milosci, pragnie dziecka. Ja sobie sama nie moge poradzic z watpliwosciami. Najgorsze, ze nie mam wsparcia w rodzinie najblizszej. Studia chce skonczyc dziennie. Sesje przeloze sobie ( o ile wykladowcy mi pozwola) na grudzien, a na nowy semestr wroce ( prababcia bedzie mogla zostac z dzieckiem). Bedzie nam bardzo trudno finansowo. Ale ja w tej chwili sama mam watpliwosci, czy dobra decyzje podjelam, ze urodze dziecko jest mi bardzo zle. Mam ogromne wahania nastrojow, na dodatek zle znosze poczatek ciazy ( nudnosci, bole brzucha, brak apetytu). Nie wiem, czy dobra decyzje podjelam. To nie ten czas dla mnie, by zostac matką. Chyba nie jestem na to emocjonalnie przygotowana...Staram sie z nikim na ten temat nie rozmawiac. Nie jest to dla mnei powod do dumy. Wstydze sie, jest mi przykro i zle...
postanowiłam napisac do Was, zeby poznac Wasze zdanie. W czerwcu koncze 1. rok studiow (3letnich). obecnie 20. maja jestem w 7. tygodniu ciąży. Dowiedzialam sie o tym 2 tygodnie temu, a nadal nie potrafie sobie z tym poradzic. Jestem z facetem (27 lat) juz 3 rok. Nie planowalismy dziecka teraz. Moze po studiach...Stalo sie. Moj chlopak pracuje, w lutym skonczy studia. Ja mam termin porodu na poczatek stycznia. Niby wszystko mogloby byc ok. W koncu mam 20 lat, za rok 21, ale moje zycie zmienilo sie o 180 stopni. Moj ojciec juz mi zapowiedzial, ze wyrzuci mnie z domu ( mam czas do wrzenia na wyprowadzke). Nie chce ze mna rozmawiac, moja rodzina ma zakaz od ojca kontaktowania sie z moim facetem. Wiem, ze to glupio brzmi, ale tak jest i nie jestem w stanie przekonac ojca, ze wszystko sie ulozy. Moja mama roznie reaguje. Jednego dnia jest mila, drugiego wypomina mi, ze wiedzialam co robie. Na poczatku chcialam usunac. Mialam numer tel do lekarza ktory takie rzeczy robi. Przez pierwszy tydzien ciagle tylko plakalam. Nie radzilam sobie sama ze sobą, z moimi myslami. Nie pracuję, nie zarabiam, nie mam wlasnego mieszkania, studiow nie skonczylam...swiat przewrocil mi sie do gory nogami. Coz z tego, ze moj facet mnie zapeniwa o swojej milosci, pragnie dziecka. Ja sobie sama nie moge poradzic z watpliwosciami. Najgorsze, ze nie mam wsparcia w rodzinie najblizszej. Studia chce skonczyc dziennie. Sesje przeloze sobie ( o ile wykladowcy mi pozwola) na grudzien, a na nowy semestr wroce ( prababcia bedzie mogla zostac z dzieckiem). Bedzie nam bardzo trudno finansowo. Ale ja w tej chwili sama mam watpliwosci, czy dobra decyzje podjelam, ze urodze dziecko jest mi bardzo zle. Mam ogromne wahania nastrojow, na dodatek zle znosze poczatek ciazy ( nudnosci, bole brzucha, brak apetytu). Nie wiem, czy dobra decyzje podjelam. To nie ten czas dla mnie, by zostac matką. Chyba nie jestem na to emocjonalnie przygotowana...Staram sie z nikim na ten temat nie rozmawiac. Nie jest to dla mnei powod do dumy. Wstydze sie, jest mi przykro i zle...
Anastazzja
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Kwiecień 2009
- Postów
- 2 263
Patizgr nawet sobie nie wyobrażasz jak Ci zazdroszczę powinnaś się cieszyć ja już skończyłam 21,a mój chłopak jest o rok młodszy. Jesteśmy 4 lata ze sobą,a on nawet nie chce słyszeć o dziecku czy zaręczynach...może na początku wydaje Ci się, że dziecko będzie Ci przeszkadzać..ale poczekaj, aż się urodzi spojrzy na Ciebie ono jedyne będzie kochać Cię tak mocno macierzyństwo to najwspanialszy dar mama mojej przyjaciółki też ją wyrzuciła z domu, ale jak tylko wnusia się urodziła to stała się oczkiem w głowie dziadków pozytywne myślenie to podstawa
Patizgr Dasz radę, bo nie jesteś sama. Ja przechodzę przez ciąże sama od stycznia. Więc jeśli da się z tym żyć będąc zdaną na samą siebie, to tym bardziej da się żyć będąc w szczęśliwym związku. Ja płakałam przez połowę ciąży. W głównej mierze przez ojca dziecka, ale o tym się nie będę rozpisywać. Też mam 20 lat. Byłam kompletnie nieprzygotowana na macierzyństwo. W dodatku wszystko nie tak jak miało być. Za wcześnie i z nieodpowiednią osobą. Do tego wpadka, a wpadka zawsze jest szokiem. Też chciałam usunąć, ale teraz, gdy jestem już w 32 tygodniu ciąży, to wiem, że dobrze zrobiłam decydując się na to dziecko. Nawet jeśli będę je wychowywać sama. Studia zaś chcę skończyć, żeby móc coś zapewnić mojemu synkowi No i też dla własnej satysfakcji, że dałam radę, nie załamalam się. Na początku było ciężko. Ciążę było widać dopiero w 5 miesiącu, sesję przechodziłam jak byłam w 4...Nikt nie wiedział o ciąży,było mi więc bardzo trudno... Ale dałam radę Mam nadzieję, że i z tą sesją sobie poradzę.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Zosiek88
wiesz, jesli chodzi o mojego faceta, naprawde nie moge narzekac. Co do Twojego..mysle, ze chec zostania tatusiem przyjdzie z wiekiem. Moj chlopak o dziecku zaczal myslec tak w wieku okolo 24, 25 lat. Zobaczyl kolegow, ktorzy sie ozenili, maja dzieci...Poza tym prace swoja ustabilizowal...Majac 20 lat zazwyczaj ( choc nie zawsze) cieszy sie wolnoscia, mlodoscia. Spojrz na to w ten sposob, poki co, mozecie zawsze wyjsc tam gdzie chcecie i kiedy chcecie. Nie jestescie ograniczani. Wasz swiat jest tylko dla Was, i kreci sie wokol Waszej milosci, Waszych zachcianek. Zanim zaszlam w ciaze, tez przychodzily mi do glowy rozne mysli. Przez miesiac myslalam tylko o wyprowadzce z domu, o tym, ze jestem gotowa, by zalozyc rodzine, ze nie ciagna mnie dyskoteki itd, ze dziecko da mi szczescie najwieksze. Teraz, gdy juz wiem, nie potrafie sie z tego cieszyc. Jestem przerazona obowiazkami, problemami, ktore na nas juz czekaja...Ja nie jestem jeszcze emocjonalnie przygotowana do macierzynstwa. Nie wyobrazam sobie ( choc juz jest we mnie), ze jakies dziecko bedzie do mnie mowilo ,,mamo", bede je mogla karmic piersia a na spacer bede zabierac wozek. Podjelam decyzje, ze utrzymam ciaze. Chociaz mialam powazne i wielkie chwile-dni zwatpienia. Przez ttydzien schudlam okolo 6 kg. Nic nie moglam jesc, ciagle bylo mi niedobrze, plakalam...A keidy juz zaczynam sie jako tako cieszyc, przychodza od razu mysli, ze to jeszcze nie ten czas. Jeszcze jestem za mloda...Wiem, ze urodze dziecko. Boje sie tylko, ze nie bede mogla opanowac emocji, a dziecko bedzie niechciane:-(
wiesz, jesli chodzi o mojego faceta, naprawde nie moge narzekac. Co do Twojego..mysle, ze chec zostania tatusiem przyjdzie z wiekiem. Moj chlopak o dziecku zaczal myslec tak w wieku okolo 24, 25 lat. Zobaczyl kolegow, ktorzy sie ozenili, maja dzieci...Poza tym prace swoja ustabilizowal...Majac 20 lat zazwyczaj ( choc nie zawsze) cieszy sie wolnoscia, mlodoscia. Spojrz na to w ten sposob, poki co, mozecie zawsze wyjsc tam gdzie chcecie i kiedy chcecie. Nie jestescie ograniczani. Wasz swiat jest tylko dla Was, i kreci sie wokol Waszej milosci, Waszych zachcianek. Zanim zaszlam w ciaze, tez przychodzily mi do glowy rozne mysli. Przez miesiac myslalam tylko o wyprowadzce z domu, o tym, ze jestem gotowa, by zalozyc rodzine, ze nie ciagna mnie dyskoteki itd, ze dziecko da mi szczescie najwieksze. Teraz, gdy juz wiem, nie potrafie sie z tego cieszyc. Jestem przerazona obowiazkami, problemami, ktore na nas juz czekaja...Ja nie jestem jeszcze emocjonalnie przygotowana do macierzynstwa. Nie wyobrazam sobie ( choc juz jest we mnie), ze jakies dziecko bedzie do mnie mowilo ,,mamo", bede je mogla karmic piersia a na spacer bede zabierac wozek. Podjelam decyzje, ze utrzymam ciaze. Chociaz mialam powazne i wielkie chwile-dni zwatpienia. Przez ttydzien schudlam okolo 6 kg. Nic nie moglam jesc, ciagle bylo mi niedobrze, plakalam...A keidy juz zaczynam sie jako tako cieszyc, przychodza od razu mysli, ze to jeszcze nie ten czas. Jeszcze jestem za mloda...Wiem, ze urodze dziecko. Boje sie tylko, ze nie bede mogla opanowac emocji, a dziecko bedzie niechciane:-(
Bezsenna
Szczerze Cię podziwiam.Jesteś dla mnie wielka. Wychowywac dziecko, nosic je w sobie, mając jakiekolwiek wsparcie jest niczym przy samotnosci. Wspolczuje Ci bardzo, ze nie znalazlas szczescia u ojca Twojego dziecka. Gratuluję wytrwałosci i milości do maluszka. Majac takie nastawienie Ty sobie z pewnoscia poradzisz, i tego Ci zycze. Dziecko, mając taką mamę na pewno pokocha Cię całym sercem i bedzie Ci wdzieczne, ze pomimo tylu trudnosci oddałas mu siebie. Powiem Ci, ze wlasnie takich historii szukalam. Z jednej strony chcialam, zeby ktos mi wprost powiedzial: ,, Zrobilas, masz co chcialas", ale z drugiej oczekiwalam na slowa otuchy i historie, ktore mi tej otuchy dodadzą. Żadna z koleżanek, kobiet, znajomych nie jest w stanie zrozumieć rozterek mojej sytuacji. Dlatego tak wazne są dla mnie inne kobiety, ktore przeszly to, co ja. Powiedz mi, jak powiedzialas to wykladowcom? Z jakimi reakcjami się spotkałaś? Jak znosisz ciążę i jak Twoja rodzina teraz na to reaguje? Czy mialas na poczatku ciazy takie watpliwosci, jak ja? Czy myslalas, zeby nie [podtrzymywac ciazy? Będę Ci bardzo wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam Ciebie i maluszka
Szczerze Cię podziwiam.Jesteś dla mnie wielka. Wychowywac dziecko, nosic je w sobie, mając jakiekolwiek wsparcie jest niczym przy samotnosci. Wspolczuje Ci bardzo, ze nie znalazlas szczescia u ojca Twojego dziecka. Gratuluję wytrwałosci i milości do maluszka. Majac takie nastawienie Ty sobie z pewnoscia poradzisz, i tego Ci zycze. Dziecko, mając taką mamę na pewno pokocha Cię całym sercem i bedzie Ci wdzieczne, ze pomimo tylu trudnosci oddałas mu siebie. Powiem Ci, ze wlasnie takich historii szukalam. Z jednej strony chcialam, zeby ktos mi wprost powiedzial: ,, Zrobilas, masz co chcialas", ale z drugiej oczekiwalam na slowa otuchy i historie, ktore mi tej otuchy dodadzą. Żadna z koleżanek, kobiet, znajomych nie jest w stanie zrozumieć rozterek mojej sytuacji. Dlatego tak wazne są dla mnie inne kobiety, ktore przeszly to, co ja. Powiedz mi, jak powiedzialas to wykladowcom? Z jakimi reakcjami się spotkałaś? Jak znosisz ciążę i jak Twoja rodzina teraz na to reaguje? Czy mialas na poczatku ciazy takie watpliwosci, jak ja? Czy myslalas, zeby nie [podtrzymywac ciazy? Będę Ci bardzo wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam Ciebie i maluszka
Pati ja mialam takie same odczucia na poczatku ciazy, mimo iz nie byla to taka "typowa" wpadka...mi rowniez sie wydawalo ze jestem gotowa, bo wyszalalam sie nei kreca mnie juz imprezy itd....jak zobaczylam dwie kreski na tescie to fala roznych emocji przeze mnie przechodzila, Rowniez szok, zwatpienie (zwlaszcza przy klotniach z moim M.) i te "niefajne" mysli...na szczescie przeszlo zaszlam w ciaze przed sesja zimowa na pierwsyzm roku, urodzilan zaraz na poczatku drugiego roku. Nie chodzilam do wykaldowcow zeby ich poinformowac ze jestem w ciazy (w koncu co ich to obchodzi)..doweidzieli sie jak juz bylo widac...i lzej mnie traktowali mimo iz o to nie zabiegalam.
...osobiscie uwazam ze wstydzisz sie przez swoja rodzine..dlatego ze okazali ci brak zrozumienia i wsparcia czego ty potrzebowalas bo w koncu dla ciebie to tez nie latwa sytuacja. Olej rodzine narazie, niech sami uporaja sie z ta sytuacja bo widac ze maja z tym problem i nie sluchaj ich bo przez to chodzisz smutna i masz watpliwosci a nie powinnas! w koncu masz kochajacego cie faceta, ktory cie wspiera, chce byc z toba i opiekowac sie razem waszym malenstwem. Rodzice jak zobacza wnuka/wnuczke to zakochaja sie i beda szczesliwi. tymczasem niech sie oswajaja z tym co sie dzieje...
gwarantuje ci na milion procent ze za rok o tej porze bedziesz najszczesliwsza osoba, mama pod sloncem. Swoje malenstwo napewno bedziesz bardzo kochac i zajmowac sie...nie moze byc inaczej jak zobaczysz cudowne wielkie oczka kawalka siebie i kawalka swojego ukochanego
trzymaj sie i mysl pozytywnie, zobaczysz...wszystko sie ulozy.
...osobiscie uwazam ze wstydzisz sie przez swoja rodzine..dlatego ze okazali ci brak zrozumienia i wsparcia czego ty potrzebowalas bo w koncu dla ciebie to tez nie latwa sytuacja. Olej rodzine narazie, niech sami uporaja sie z ta sytuacja bo widac ze maja z tym problem i nie sluchaj ich bo przez to chodzisz smutna i masz watpliwosci a nie powinnas! w koncu masz kochajacego cie faceta, ktory cie wspiera, chce byc z toba i opiekowac sie razem waszym malenstwem. Rodzice jak zobacza wnuka/wnuczke to zakochaja sie i beda szczesliwi. tymczasem niech sie oswajaja z tym co sie dzieje...
gwarantuje ci na milion procent ze za rok o tej porze bedziesz najszczesliwsza osoba, mama pod sloncem. Swoje malenstwo napewno bedziesz bardzo kochac i zajmowac sie...nie moze byc inaczej jak zobaczysz cudowne wielkie oczka kawalka siebie i kawalka swojego ukochanego
trzymaj sie i mysl pozytywnie, zobaczysz...wszystko sie ulozy.
matosia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Maj 2009
- Postów
- 639
PatiZGR napewno jest Ci teraz baardzo ciezko, wiem co czujesz, sama wpadlam, tylko, ze rok wczesniej niz ty. termin milam na wrzesien a w maju matura. Moi rodzice dlugo nie wiedzieli o ciazy, balam sie ze wybochnie z tego afera, zreszta tez mialam mysli o aborcji, ale na szczescie zdecydowalam, ze nie dalabym rady zyc z mysla, ze kogos zabilam, znaczy ze zabilam wlasne dziecko... teraz jak patrze na moja coreczke, to wiem ze zrobilam dpbrze, chocby nie wiem jakie poswieenia mnie jeszcze czekaly wiem ze to dobra decyzja. a na poczatku bylo strasznie, nie moglam sie z tym pogodzic, bylam raczej typem imprezowiczki i osoby ktora skupiala znajomych przy sobie, nie mialam pojecia ze dam rade z tego wsyzstkiego zrezygowac. najwazniejsze jest to, ze twoj facet cie wspiera i chce tego dziecka, twoi rodzice zachowali sie nie fair i bardzo mi sie nie podobalo to co napisalas, szczezrzez chcialabym sobie porozmawiac z twoim ojcem grrr. ja powiem ci tak, moi rodzice co prawda nam pomagaja, ale bez mojego meza nie dalabym rady.... poprostu on najwiecej mnie wspieral i pomagal dlatego tez podziwiam bezsenna . wiec moich kilka pierwszych miesiecy to byl koszmar, a pozniej mmm bajka! uwielbialam byc w ciazy , mimo ze tak jak ty teraz zle znosilam, poranne nudnosci az do konca 6 miesiaca. dla mnie moj maz byl najwspanialszy i dzieki niemu wszystko przetrwalam. kochana ja gdzies tam wierze ze nawet twoi rodzice zmienia zdanie. bo mimo, ez na poczatku jest ciezko, to pozniej dziecko ci to wszystko odplaci jak sie urodzi bedzie tyle szczescia, ze zapomnisz o tym co najgorsze, trzymam za ciebie kciuki kochana! napewno dasz rade chociaz teraz jest ciezko bedzie lepiej!
reklama
Ehhh...dzisiaj byłam na badaniu krwi. Za tydzien bede miala wyniki, czy ze mna i z dzieckiem wszystko ok. Dziekuje Wam Dziewczyny za slowa otuchy. Wiem, ze powinnam sie cieszyc, bo mam oparcie w moim mezczyznie. Tylko ja w tej chwili potrzebuje najbardziej wsparcia ze strony mojej mamy. Ona o tym wie, rozmawialysmy na poczatku, kiedy non stop plakalam.Teraz, gdy staram sie pogodzic z sytuacja i zauwazyc plusy z niej wynikające, ona jest na mnie zla. Wypomina mi, ze zawiodlam ją, ojca, całą rodzinę. Nie ma dnia, żebym nie usłyszała czegos przykrego. Co powiedzą ludzie, jak mama to powie u siebie w pracy ( do tej pory ciągle się mną chwaliła, bo wszystko układało się po mojej i jej myśli). Dzisiaj mi powiedziała,że się wstydzi za mnie. To bardzo boli. Przyznała, że dała mi wybór, co zrobię z ciążą, tylko dlatego, że gdybym miała się nią sugerować musiałabym usunąć ciążę. Ojciec mi wprost powiedział, że splunęłam mu w twarz, że rozwaliłam naszą rodzinę. Wszystkie ambicje pokładał we mnie, a ja go zawiodłam, dlatego muszę sie wyniesc z domu i nie mam co oczekiwac od niego pomocy. Powiem Wam, że to bardzo boli. Zwłaszcza w momentach, gdy tak jak dzis, juz sie cieszylam, bo zobaczylam kobitki z maluszkami w brzuchu, pomyslalanm, ze nmiedlugo to u mnie bedzie widac, przychodze do domu, mowie, ze mnie reka boli bo mialam duzo krwi pobranej na 8 badan, a moja mama ciagle mi tylko powtarza, ze jej niechec do mojego faceta i jego rodziny ciągle wzrasta i nie chce ich znać...:-( Dziękuję Wam za słowa otuchy, Bardzo tego potrzebowałam i potrzebuję...
Podziel się: