Traschka zgadzam się z Zolzą to jest właśnie odpowiedzialność. U mnie w rodzinnym domu nigdy nie było warunków dla piesia czy kotka. Miałam inne zwierzaki - chomiki, świnki morskie, kanarki, papużki czy rybki. Jednak od zawsze pragnęłam mieć psa. Jako dziecko pluszaki prowadzałam na smyczy. Siostra do dziś wypomina mi, że jak mama była z nią w ciąży (miedzy nami jest 6 lat różnicy) i zapytała mnie czy chciałabym siostrzyczkę czy braciszka to ja powiedziałam - psa!
Jak tylko się usamodzielniłam i mieliśmy warunki to pojawiło się futro!
Często ludzie mówią mi jak znęcam się nad moimi psami, że niby psy północy a w naszym klimacie, a jak usłyszą że mieszkają w bloku to już masakra. Kiedyś doprowadzało mnie to do białej gorączki. Teraz mam to w nosie.
Moje piesy pochodza z Alaski a tam są i 40-to stopniowe mrozy i 30-to stopniowe upały. Z uwagi na budowę sierści (włos okrywowy i podszerstek) chronione są nie tylko przed mrozem ale i przed przegrzaniem, poza tym mniej są narażone na udar cieplny niż psiaki o skróconej kufie (jak boksery czy pekińczyki). Oczywiście że kochają zimę i pracę (bieganie) a latem tego nie robią, ale jeśli mają zapewniony cień nie mówiąc już o możliwości kąpieli to są równie szczęśliwe. Jak chodzi o przestrzeń to mogą mieszkać nawet w kartonie. Nie żartuję, one potrzebują ruchu i nawet największy ogród szybko im się znudzi jeśli nie bierze się ich na spacery, bo nie mają motywacji by biegać dokoła domu. Moje burki pracuja w zaprzęgu średnio od września do marca (jak temp.jest do ok 15 stopni) poza tym ciągają nas na rowerach, no i chodzimy na długie spacery I ja wierzę w to, że mimo iż nie mieszkają na Alasce to są szczęśliwe i nie dzieje się im krzywda.
matko obiecuję, że przyhamuję ze swoimi wywodami, ale jak chodzi o psy to ciężko mi i gamba mi się nie zamyka...
Jak tylko się usamodzielniłam i mieliśmy warunki to pojawiło się futro!
Często ludzie mówią mi jak znęcam się nad moimi psami, że niby psy północy a w naszym klimacie, a jak usłyszą że mieszkają w bloku to już masakra. Kiedyś doprowadzało mnie to do białej gorączki. Teraz mam to w nosie.
Moje piesy pochodza z Alaski a tam są i 40-to stopniowe mrozy i 30-to stopniowe upały. Z uwagi na budowę sierści (włos okrywowy i podszerstek) chronione są nie tylko przed mrozem ale i przed przegrzaniem, poza tym mniej są narażone na udar cieplny niż psiaki o skróconej kufie (jak boksery czy pekińczyki). Oczywiście że kochają zimę i pracę (bieganie) a latem tego nie robią, ale jeśli mają zapewniony cień nie mówiąc już o możliwości kąpieli to są równie szczęśliwe. Jak chodzi o przestrzeń to mogą mieszkać nawet w kartonie. Nie żartuję, one potrzebują ruchu i nawet największy ogród szybko im się znudzi jeśli nie bierze się ich na spacery, bo nie mają motywacji by biegać dokoła domu. Moje burki pracuja w zaprzęgu średnio od września do marca (jak temp.jest do ok 15 stopni) poza tym ciągają nas na rowerach, no i chodzimy na długie spacery I ja wierzę w to, że mimo iż nie mieszkają na Alasce to są szczęśliwe i nie dzieje się im krzywda.
matko obiecuję, że przyhamuję ze swoimi wywodami, ale jak chodzi o psy to ciężko mi i gamba mi się nie zamyka...