no ja chodzę do kościoła co tydzień, bo taką mam potrzebe,a najbardziej lubię wpaść tak w tygodniu jak jest pusto, a na msze chodzimy w niedzielę na 8, bo jest najmniej ludzi, jakos w tlumie nie potrafię się skupić.
A teraz się cieszę bo udalo mi się być na piątkowej liturgii, niestety na czwartkowej i sobotniej już nie
, Otylka zlapała katar i ogólnie znowu jest marudna.
A te liturgie lubię najbardziej, w ubiegłym roku opuściłam pierwszy raz od dobrych kilku lat, ze zgledu na brzuch, wiedzialam, że nie dam rady tyle byc w kościele i w tym roku zależalo mi bardzo, aby byc, ale niestety udało się byc tylko na jednej ale i tak się cieszę.
Ja to tak z kościołem różnie, raz jestem bliżej raz dalej, a teraz chyba jakoś bliżej
Poza tym kiedys zakochałam się w pewnym ministrancie, więc latałam do kościoła jak glupia, teraz ten ministrant jest moim mężem, a mi to latatnie pozostało:-)