reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Bujaczki

No spoko, tyllo tutaj w żadnym momencie nie padło hasło o czekaniu z czymkolwiek do 18tki 🤷‍♀️ to Wy teraz wyolbrzymiacie i sobie dopowiadacie.
Padło wstrzymanie się kilkanaście lat
Bo o to zapytała jako jedną z pierwszych rzeczy 🤷‍♀️ a potem temat ciągnęła rzucając ciągke argumenty i szukając sposobów. No więc tak to generalnie brzmi.

Ja dalej uwazam, ze jeżeli ktoś do rozluźnienia albo do spotkania z koleżankami potrzebuje winka, to powinien to już być sygnal alarmowy, ze coś jest nie halo.

Na forum już byla laska, ktora twierdzila, ze jak nie dajesz dziecka do żlobka to jesteś nadopiekuńcza, chcesz je trzymać w domu do 18tki i generalnie dziecko spod Twoich skrzydeł nigdy nie wyleci 🤷‍♀️

I tutaj tak samo, dla mnie to jednak co innego jak szukasz okazji do picia mając w domu niemowlę, a co innego jak masz już takiego 3-4 latka.
Serio to jedna z pierwszych rzeczy o którą zapytalam? Temat byl o bujaczek. Potem zszedł na różne moze zbędne rzeczy wyprawkowe. Napisalam o laktatorze i zapytalyscie czy planuję być kpi. To powiedzialam ze jak będę chciała wyskoczyć na siłownię, do kosmetyczki czy napic sie winka to mi się przyda do odciągania (gdzie tu bylo pytanie Was o zgodę?) Potem wiadomo jaka lawina się posypała i tylko dopytałam czy jest różnica w prawie odnośnie tego co do noworodka a kilku letniego dziecka (bo jestem swiezo po rozmowie ze znajomymi na ten temat i chcialam to zweryfikować) To faktycznie brzmi jak szukanie sposobów na napicie się na kolejne 10 lat....
 
reklama
Padło wstrzymanie się kilkanaście lat

Serio to jedna z pierwszych rzeczy o którą zapytalam? Temat byl o bujaczek. Potem zszedł na różne moze zbędne rzeczy wyprawkowe. Napisalam o laktatorze i zapytalyscie czy planuję być kpi. To powiedzialam ze jak będę chciała wyskoczyć na siłownię, do kosmetyczki czy napic sie winka to mi się przyda do odciągania (gdzie tu bylo pytanie Was o zgodę?) Potem wiadomo jaka lawina się posypała i tylko dopytałam czy jest różnica w prawie odnośnie tego co do noworodka a kilku letniego dziecka (bo jestem swiezo po rozmowie ze znajomymi na ten temat i chcialam to zweryfikować) To faktycznie brzmi jak szukanie sposobów na napicie się na kolejne 10 lat....
Zdajesz sobie sprawę z tego, ze to sie bazywa dyskusja i ze niektore rzeczy byly dygresjami?
 
Mówię, że przykro mi patrzeć na osoby, które jedyną wartość w sobie widzą nie w jako człowieku a w matce/żonie.
Każdy potrzebuje przestrzeni na różne warstwy swojego życia. Można być dobrą żoną i matką pracując i spełniając swoje pasje.
Można być też kiepską robiąc codziennie dwudniowy obiad.
Z przykładów, które znam matki, które nie znalazły przestrzeni dla siebie szybciej się wypaliły. Miały większe oczekiwania co do dzieci, były nadopiekuńcze, zaborcze.
Fajnie jest móc pokazać dziecku, że może być kochanym i szanowanym mając odmienne zainteresowania i zdanie.
Fajnie jest cieszyć się tym, że dziecko odnajduje swoją drogę w życiu i idzie na swoje, zamiast mu utrudniać, bo "ja całe życie dla ciebie poświęciłam, a ty teraz się wyprowadzisz i zostawisz samą?!"
W macierzyństwie przecież nie chodzi o to, żeby przetrwać te 18 lat, bo potem coś nam się zwróci.
To nie jest ani inwestycja w bezpieczną starość (mityczna szklanka wody) ani żaden konkurs, kto 'wytrzymał' dłużej bez alkoholu/pasji/wyjść towarzyskich w gronie dorosłych.

Mam wrażenie, że kultura za*erdolu wjechała Ci za mocno.

Ja Cię nie pytam kto jest lepszą matką (chociaż już wiem, że według Ciebie tylko ta z pasjami i zainteresowaniami i pracą najlepiej jeszcze na porodówce) pytam się kto dał Ci prawo oceniać inne matki i kto dał Ci prawo stwierdzać, że model który jak rozumiem, sama preferujesz jest lepszy? Na jakiej również podstawie stwierdzasz, że chęć zajmowania się dzieckiem na 100% do plus minus jego roku, bądź nawet lat 3 sprawia, że ktoś oczekuje szklanki wody.

Bo przypominam, że dyskusja toczy się o niemowlęciu karmionym piersią (tak, wiem że autorka może przejść na formułę i luz, ale zakładała jednak KP). To dziecko 0-12 miesięcy. Mój syn nie przespał dziś większości nocy, pogryzł mnie tak, że BDSM to się może przy tym gonić. Ale zaraz porozmawiam z nim o nurkowaniu, a potem mu powiem żeby zaczął sobie w końcu sam zmieniać pieluchy bo ja chcę sobie w ramach moich zainteresowań wyskoczyć do kina 🤡 bo zmieniam mu te pieluchy po to by mi podał szklankę wody na starość.

Wszedł spoko serial na netflixie "Matki pingwinów" - polecam wam bardzo
 
Nie było tu nic że granicą są 3-4 latka.
Nie widziałam też parcia na picie.
Ja też mam dziwne rozkminki np. kiedy prześpię całą noc, albo kiedy będę mogła wstać jak już się wyśpię. Albo kiedy będę mogła się pochorować i przeleżeć dzień w łóżku. Kiedy pojadę z mężem na wakacje na których odpoczniemy.
A pierwsze pytanie to było raczej o bujaczek ;)
I może wróćmy już do tego tematu i nie diagnozujemy siebie nawzajem kto na kogo ma zadatki. Jest to forum dla kobiet zaangażowanych w ciążę i macierzyństwo, szukających wsparcia i pożytecznych informacji.
Jestem przekonana, że te patologiczne o takich forach nie myślą i nie czytają o bujaczkach bo uganiają się za kolejnymi konkubentami 🙃

To ja Ci odpowiem, że u mnie okazało się, że nigdy raczej bo od miesiąca wiem, że syn jest chory genetycznie i choć ma 13 lat i mógłby w teorii zostać sam nawet na miesiąc bo sobie zakupy zrobi, bo ugotuje, bo ogarnie jako tako dom, to jeżeli zasłabnie i będzie sam to umrze :)

Nie sadzę, aby jakakolwiek pasja, zainteresowania, książka, film czy cokolwiek sprawiło że dopóki nie umrę ja lub On przestałabym się o niego martwić.

I w żadnym wypadku nie życzę tego ani Tobie, ani dziewczynie od której tu się zaczęło. Chcę pokazać, że nasze wyobrażenie o macierzyństwie w ciąży jest dalekie od tego co może się wydarzyć i jak będzie. Bo dostajesz nowego człowieka, nie zabawkę, lalkę którą możesz wyłączyć. Dostajesz kogoś kto ma swoje odrębne myślenie i swoje emocje. I musisz się do tego jakoś dostosować w zależności o waszej sytuacji i płynąć z prądem.

I ocenianie kogoś przez pryzmat swojej osoby, swoich doświadczeń jest po prostu żenujące. Bo nie wiesz co kieruje daną matką. Po moim dziecku nie widać, że jest chore. A na bank w przestrzeni publicznej oceniłabyś nas tak, jak na forum - typowo nikt Cię nie ocenić "lepiej" niż inna matka ;)
 
To ja Ci odpowiem, że u mnie okazało się, że nigdy raczej bo od miesiąca wiem, że syn jest chory genetycznie i choć ma 13 lat i mógłby w teorii zostać sam nawet na miesiąc bo sobie zakupy zrobi, bo ugotuje, bo ogarnie jako tako dom, to jeżeli zasłabnie i będzie sam to umrze :)

Nie sadzę, aby jakakolwiek pasja, zainteresowania, książka, film czy cokolwiek sprawiło że dopóki nie umrę ja lub On przestałabym się o niego martwić.

I w żadnym wypadku nie życzę tego ani Tobie, ani dziewczynie od której tu się zaczęło. Chcę pokazać, że nasze wyobrażenie o macierzyństwie w ciąży jest dalekie od tego co może się wydarzyć i jak będzie. Bo dostajesz nowego człowieka, nie zabawkę, lalkę którą możesz wyłączyć. Dostajesz kogoś kto ma swoje odrębne myślenie i swoje emocje. I musisz się do tego jakoś dostosować w zależności o waszej sytuacji i płynąć z prądem.

I ocenianie kogoś przez pryzmat swojej osoby, swoich doświadczeń jest po prostu żenujące. Bo nie wiesz co kieruje daną matką. Po moim dziecku nie widać, że jest chore. A na bank w przestrzeni publicznej oceniłabyś nas tak, jak na forum - typowo nikt Cię nie ocenić "lepiej" niż inna matka ;)
Mój post miał powstrzymać przed oceną, a wyszło że ja oceniam. Wykazałam inną perspektywę, że można być dobrą matką zostawiając trochę siebie. W miarę możliwości. Ale nie zostało to przyjęte. Bo można oceniać tylko te, które nie działają na 100% zgodnie ze schematem.

Jeśli chodzi o bycie rodzicem dziecka niepełnosprawnego to Niestety się nie dotyczy. Dla mnie to jest niewyobrażalnie straszne. Mój największy lęk, że będę mieć dziecko chore i zostanie mi tylko bezsilność i patrzenie jak cierpi.
Nie wiem jak funkcjonują takie matki (ojcowie też, ale jednak matki) wiem że są różne stopnie, różni ludzie, różne możliwości. Dlatego nie będę pisać więcej bo zostanie to obrócone w sposób jakiego bym się nie spodziewała.
 
To ja Ci odpowiem, że u mnie okazało się, że nigdy raczej bo od miesiąca wiem, że syn jest chory genetycznie i choć ma 13 lat i mógłby w teorii zostać sam nawet na miesiąc bo sobie zakupy zrobi, bo ugotuje, bo ogarnie jako tako dom, to jeżeli zasłabnie i będzie sam to umrze :)

Nie sadzę, aby jakakolwiek pasja, zainteresowania, książka, film czy cokolwiek sprawiło że dopóki nie umrę ja lub On przestałabym się o niego martwić.

I w żadnym wypadku nie życzę tego ani Tobie, ani dziewczynie od której tu się zaczęło. Chcę pokazać, że nasze wyobrażenie o macierzyństwie w ciąży jest dalekie od tego co może się wydarzyć i jak będzie. Bo dostajesz nowego człowieka, nie zabawkę, lalkę którą możesz wyłączyć. Dostajesz kogoś kto ma swoje odrębne myślenie i swoje emocje. I musisz się do tego jakoś dostosować w zależności o waszej sytuacji i płynąć z prądem.

I ocenianie kogoś przez pryzmat swojej osoby, swoich doświadczeń jest po prostu żenujące. Bo nie wiesz co kieruje daną matką. Po moim dziecku nie widać, że jest chore. A na bank w przestrzeni publicznej oceniłabyś nas tak, jak na forum - typowo nikt Cię nie ocenić "lepiej" niż inna matka ;)
Nie wiem jak się cytuje.
Ale po odpowiedzi, że "na bank oceniłabym..." Nie mam już zupełnie ochoty na tą rozmowę, bo to już brzmi na prawdę kiepsko. Mówisz że ktoś cię ocenia, a piszesz coś takiego? Dziękuję.
P.S. byłam wolontariuszem w placówce zajmującej się niepełnosprawnymi dziećmi. Widziałam sporo, ale w ciąży musiałam odpuścić.
Przestaje śledzić ten wątek, a paniom życzę zastanowienia się kto tu kogo ocenia.
 
Nie wiem jak się cytuje.
Ale po odpowiedzi, że "na bank oceniłabym..." Nie mam już zupełnie ochoty na tą rozmowę, bo to już brzmi na prawdę kiepsko. Mówisz że ktoś cię ocenia, a piszesz coś takiego? Dziękuję.
P.S. byłam wolontariuszem w placówce zajmującej się niepełnosprawnymi dziećmi. Widziałam sporo, ale w ciąży musiałam odpuścić.
Przestaje śledzić ten wątek, a paniom życzę zastanowienia się kto tu kogo ocenia.

To Ty stwierdziłaś, że trzeba mieć hobby i zainteresowania (i jak się nie wyjdzie na wino ze znajomymi) bo inaczej jest się nic nie wartym :)
 
Ja tez tylko jeszcze dodam od siebie, że ocenienie kogoś, że nie dojrzało do bycia matka przez pryzmat kieliszka wina raz na rok zaczęło się od Was.
Narazie
 
reklama
Do góry