reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Brak akcji serduszka

Ja czekałam na wydalenie naturalne, widocznie mam silniejsza psychikę. Nie potrafiłam pozwolić na to, aby wkładali mi jakieś narzędzia chirurgiczne, tym bardziej, że istnieje ryzyko przebicia ściany macicy, a także różnych krwawień z jamy macicy oraz rozwój zakażeń w jej obrębie.
Tutaj jeszcze trzeba dodać, ze najwidoczniej byłas na takim etapie ciąży, ze mogła czekać. Niekiedy nie ma takiej możliwości. I częściej niestety dochodzi do zakażeń o których piszesz, przez noszenie martwej ciąży, niż przez zabieg łyżeczkowania.
 
reklama
Jest to bardzo przykre, wiem coś o tym, przeżyłam to 3 razy, jesteśmy z Tobą, postaraj się nie godzić na zabieg niech Ci podadzą tabletkę lub poczekaj aż organizm sam się oczyścić, wówczas będziesz mogła szybciej starać się ponownie o maleństwo, bądź dzielna kochana 🌹🌹♥️
Nie mogę się z tobą zgodzić. Dla mnie tabletki były koszmarem, jeśli w przyszłości - odpukać - będzie czekać mnie to ponownie, to od razu chce zabieg. Pół godziny i mogłam wyjść do domu, a nie męczyć się samotna, w bólu, z własnymi myślami.
I akurat uważam, że większą „traumę” mam przez tabletki niż przez zabieg.
A starać mogę się po pierwszej naturalnej miesiączce czyli dość szybko 🤷🏼‍♀️
 
Tutaj jeszcze trzeba dodać, ze najwidoczniej byłas na takim etapie ciąży, ze mogła czekać. Niekiedy nie ma takiej możliwości. I częściej niestety dochodzi do zakażeń o których piszesz, przez noszenie martwej ciąży, niż przez zabieg łyżeczkowania.
Poroniłam 3 razy, w 4 tyg, 8 tyg, oraz 12 tyg, przy ostatnim poronieniu czekałam ponad tydzień aż organizm sam się oczyścił, dodatkowego zabiegu mieć nie musiałam.
 
Poroniłam 3 razy, w 4 tyg, 8 tyg, oraz 12 tyg, przy ostatnim poronieniu czekałam ponad tydzień aż organizm sam się oczyścił, dodatkowego zabiegu mieć nie musiałam.
Bardzo mi przykro z powodu Twoich strat. I jeśli dla Ciebie poronienie samoistne było lepsze - okej, rozumiem i szanuje to. W twoim wypadku można było czekać w każdej sytuacji - znowu okej.
Ale w niektórych przypadkach czekać nie można i skoro lekarz stwierdzi, ze coś mi grozi i zabieg jest bezpieczniejszy dla mojego zdrowia to mu zaufam.
 
Dla mnie krwawienie poronne bylo czyms okropnym.
Dla mnie także. Mimo ze bardzo chciałam zabiegu, to lekarze zdecydowali za mnie i kazali mi czekać na naturę, która prawie zaprowadziła mnie na tamten świat… rodzilam 3razy i nawet jakby połączyć bol z 3 porodów razem to nie byłabym po nich tak wykończona fizycznie jak po owym poronieniu…
 
Dla mnie także. Mimo ze bardzo chciałam zabiegu, to lekarze zdecydowali za mnie i kazali mi czekać na naturę, która prawie zaprowadziła mnie na tamten świat… rodzilam 3razy i nawet jakby połączyć bol z 3 porodów razem to nie byłabym po nich tak wykończona fizycznie jak po owym poronieniu…

Podawali chociaż jakąkolwiek w miarę rozsądną przyczynę tej odmowy? Strasznie to nieludzkie 🥺
Ja poroniłam pierwszy raz samoistne i kiedy w drugiej ciąży dowiedziałam się, że obumarła 2 tygodnie wcześniej to zażądałam natychmiast łyżeczkowania. Mam to szczęście, że mam wybitnie wyrozumiała lekarkę i zanim się ubrałam już zadzwoniła do szpitala i czekali az przyjadę. Co prawda w szpitalu przeżyłam horror no, ale przynajmniej po kilkunastu godzinach było po wszystkim, a ja mogłam być w domu z partnerem i fizycznie czułam się dobrze
 
Ja wieczór przed tym jak miałam iść do szpitala zaczęłam ronić w domu. Szczerze to było coś strasznego i dluuugo po tym nie mogłam dojść do siebie. Balam się potem zasnąć przez miesiące, bo zaczęło się wieczorem. Okropny ból i ogólnie straszne przeżycia. Z racji że byłam już w 12 tygodniu i tak musiałam mieć zabieg. Dla mnie to nie była żadna trauma, zasnęłam i obudziłam się po wszystkim. Nic mnie nie bolało, krwawienie było krótkie i skąpe.

Mój ówczesny lekarz mówił, że teraz taka moda żeby chodzić miesiąc z krwawieniem bez względu na to, że są wskazania do zabiegu. Potem takie kobiety po miesiącu i tak często muszą mieć łyżeczkowanie... Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale nie ma co demonizować tak tego zabiegu.
 
Witam was dziewczyny ja jestem prawie dwa tygodnie po poronieniu 💔w 11 tygodniu ciąży dowiedziałam się ze mojemu maleństwu przestało bić serduszko jakieś 1,5 tygodnia wcześniej 😔a ze zaczęłam plamić to lekarze w szpitalu stwierdzili ze będziemy czekać bo skoro plamie to najprawdopodobniej zaczyna się poronienie … i tak się stało po 3 dniach dostałam skurczy i się zaczęło . Straszne przeżycie 😔
 
Jutro bete a później albo zabieg w szpitalu ewentualnie tabletkę poronną

Spróbuj w szpitalu najpierw z tabletkami. Przechodziłam to rok po roku.
Zabieg to dopiero, gdy się 100% nie oczyścisz.
Zrobią Ci usg.
Po co ingerować i skrobać?
Będzie bolało cholernie, dopóki nie poronisz, ale momentalnie poczujesz ulgę po wszystkim.
Poproś o środki przeciwbólowe.
Będziesz mieć wenflon to szybko podadzą.
I nie martw się.
Sama zobaczysz ile jest takich pacjentek.
 
reklama
Ja wieczór przed tym jak miałam iść do szpitala zaczęłam ronić w domu. Szczerze to było coś strasznego i dluuugo po tym nie mogłam dojść do siebie. Balam się potem zasnąć przez miesiące, bo zaczęło się wieczorem. Okropny ból i ogólnie straszne przeżycia. Z racji że byłam już w 12 tygodniu i tak musiałam mieć zabieg. Dla mnie to nie była żadna trauma, zasnęłam i obudziłam się po wszystkim. Nic mnie nie bolało, krwawienie było krótkie i skąpe.

Mój ówczesny lekarz mówił, że teraz taka moda żeby chodzić miesiąc z krwawieniem bez względu na to, że są wskazania do zabiegu. Potem takie kobiety po miesiącu i tak często muszą mieć łyżeczkowanie... Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale nie ma co demonizować tak tego zabiegu.
dokaldnie tak! Mi podali tabletki w 8 tyg ciąży, ból taki ze nigdy nic mnie tak nie bolało, żadne kroplówki nie pomagały, dopiero 4 dała przespac noc, wyszłam ze szpitala bez bólu ale to co działo się potem było KOSZMAREM. Żadne przeciwbólowe nie pomagały, krwawiłam prawie miesiąc, co miesiąc chodziłam na kontrole i na każdej wykazywało ze coś we mnie jeszcxe jest… po 4 miesiącach od podania tabletek dostałam skierowanie na łyżeczkowanie. Nic nie boli, bardzo szybko dochodzisz do siebie, lekkie plamienie przez 2 dni. Lekarz zalecił odczekać 3 miesiące ale drugi powiedział ze to wcale nieprawda ze jak się wszystko zagoiło to można od razu. Poczekaliśmy w każdym razie te 3 miesiące, psychika doszła do siebie i tersz jestem w 14 tyg. Nigdy nie wzięłabym ponownie żadnej tabletki na wywołanie.
Lekarz powiedział ze bardzo często zdarza sie ze po tabletkach trzeba łyżeczkowac i tak.
 
Do góry